Autor Wątek: Rosyjskie bombowce strategiczne  (Przeczytany 79710 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #180 dnia: Stycznia 30, 2018, 10:13:35 »
Hej

Brytyjczycy też przez to przechodzili. Ich bombowce, słynne V-force były przystosowane do zrzucania atomu, bądź noszenia pocisków Blue Steel. Podczas wojny o pewien archipelag na południowym Atlantyku, okazało się, że wypadało by aby Vulcany przenosiły bomby konwencjonalne.

To nie jest tak do końca ścisłe. V-ki projektowane były jak najbardziej do przenoszenia bomb konwencjonalnych i mogły zabrać znaczny ich ładunek. Na początku lat 50. wymyślano dla nich nawet różne fajne gadżety: specjalne bomby burzące 5000 lb HC i 10.000 lb HC (odpowiednio 2720 i 4540 kg, HC - High Capacity, wysoka pojemność, w sensie dużej zawartości materiału wybuchowego) które jednak do produkcji nie weszły, czy takie konforemne kontenery podskrzydłowe mieszczące dodatkowy ładunek bomb (też ich nie wprowadzono). Tak więc np. Victor miał wg projektu zabierać więcej niż przyzwoity ładunek, maksymalnie np. 55 bomb 450 kg (35 w komorze + 20 w tych zasobnikach skrzydłowych).

I nie stało się to potrzebne dopiero w latach 80. W czasie konfliktu o Kanał Sueski w 1956 brytyjskie bombowce Valiant atakowały egipskie lotniska, chyba i inne cele też. Operowały z Malty i zrzucały również bomby 450 kg, jak później Vulcany. Fakt, że później chyba nie szkolono się specjalnie mocno w konwencjonalnym bombardowaniu.

Zaowocowało to paroma misjami Black Buck z jednym awaryjnym lądowaniem w Brazylii. Zresztą i tak to był już schyłek kariery brytyjskich bombowców strategicznych...

Nieskromnie przyznam, że napisałem kiedyś na DWS tekst o Black Buck, oto link:

http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=24&t=132021&p=1701740&hilit=Black+Buck#p1701740

Co do Rosjan,to jak wiesz, bombardowali oni bombowcami dalekiego zasięgu Afganistan. Były tam i Tu-16, Tu-22 i Tu-22M.

Z rzadkich gatunków ptactwa udało mi się kiedyś wyszperać, że w 1979 nalot na Herat wykonały M-4, czy też miały wykonać, ale akcję odwołano. Samoloty miały być uzbrojone w ładunek 28 bomb 500 kg lub 52 bomb 250 kg. Kilka ataków wykonały też bombowce Jak-28, zrzucając 500 kg bomby kasetowe. Z Tu-16 zrzucano kilkakrotnie bomby dużych wagomiarów (3000, 5000, 9000 kg)

jak miało rozwijać się lotnictwo PRL, gdyby Układ Warszawski nadal by istniał. Gdzieś słyszałem plotkę, że niby Polacy mieli mieć Tu-22M, dwójki albo trójki. Raczej na pewno ktoś pomylił Su z Tu ...ale ktoś coś?

O tym nie słyszałem; z tego co wiem rozważano zakupy rozpoznawczo-bombowych Su-24 i szturmowych Su-25 (te ostatnie z ewentualnym zakupem licencji).

Offline Marcin_B

  • *
  • MABO
Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #181 dnia: Stycznia 30, 2018, 10:16:02 »


O tym nie słyszałem; z tego co wiem rozważano zakupy rozpoznawczo-bombowych Su-24 i szturmowych Su-25 (te ostatnie z ewentualnym zakupem licencji).

Oraz Jak-27.
http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/1365/126/Jakowlew-Jak-27R

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #182 dnia: Stycznia 30, 2018, 12:11:28 »
Oraz Jak-27.
http://www.samolotypolskie.pl/samoloty/1365/126/Jakowlew-Jak-27R

Zgadza się; nie wspomniałem o nim, bo to wątek o samolotach bombowych, a Polska miała zakupić maszyny w wersji rozpoznawczej Jak-27R, bez możliwości przenoszenia bomb.

W ogóle cała ta linia szybkich bombowców Jak-25B/-26/-27/-28 to generalnie maszyny mniej lub bardziej nieudane, sprawiające mnóstwo problemów eksploatacyjnych, pilotażowych i taktycznych. W przypadku ostatniego z rodu doszło do kuriozalnej sytuacji: Jak-28 nigdy nie zdołał ukończyć prób państwowych i wojskowych, nie przyjęto go więc formalnie na uzbrojenie, ale wszedł do produkcji i był użytkowany w jednostkach bojowych przez wiele dziesięcioleci - bo nic innego nie było o tych parametrach.

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #183 dnia: Stycznia 30, 2018, 20:19:09 »
O ile mi wiadomo to rekomendowano do zakupu przez sztabowców z Moskwy wiele typów (czytałem dawno temu że Tu-22), ale nasi wojskowi patrzeli bardziej realnie. Ostatnio pojawił się tekst w tym temacie. http://zbiam.pl/artyku%C5%82y/ostatnie-lotnicze-plany-prl/

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #184 dnia: Stycznia 30, 2018, 21:36:42 »
Jak-27 powstał jako myśliwiec, modyfikacja także myśliwskiego Jak-25. Nie wszedł do produkcji bo jego maksymalną prędkość uznano za zbyt małą, seryjnie był produkowany jedynie w odmianie rozpoznawczej, łącznie powstało jedynie 166 samolotów ( wliczając w to wszelkie prototypy ).
Info odnośnie Jaka-28 to niestety półprawdy, do uzbrojenia nie zostały przyjęte oficjalnie trzy wersje: Jak-28B ( powstał jako przejściowy bo docelowe wyposażenie nie powstało na czas, zastosowano systemy z Ił-28 ), Jak-28L ( bo system bombardowania "Lotos" mimo dużej precyzji pracy okazał się podatny na zakłócenia, ostatecznie większość została przerobiona na samoloty rozpoznania radiacyjnego, używane m.in. w Polsce w 164 GwPLR ) oraz Jak-28P ( bo nie spełnił wymagań odnośnie parametrów lotnych, głównie prędkości maksymalnej ). Pozostałe samoloty Jak-28R, Jak-28U, Jak-28PP, Jak-28I zostały przyjęte do uzbrojenia i służyły do 1993 roku, mało tego ten samolot jest bardzo dobrze wspominany przez ludzi którzy na nim służyli. Pierwszy naddżwiękowy bombowiec za Żelazną Kurtyną, pierwszy w ZSRR z którego zrzucano skutecznie bomby przy prędkośći naddżwiękowej. Oczywiście były problemy wynikające z szerokiego rozstawu silników i podwozia torowego, ale one były charakterystyczne dla wszystkich samolotów z podobnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Ten samolot dzierżył miano najmniej awaryjnej maszyny w WWS, był znany egzemplarz Jak-28I który nie miał usterki przez trzy lata............ .

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #185 dnia: Stycznia 31, 2018, 10:14:47 »
Jak-27 powstał jako myśliwiec, modyfikacja także myśliwskiego Jak-25. Nie wszedł do produkcji bo jego maksymalną prędkość uznano za zbyt małą, seryjnie był produkowany jedynie w odmianie rozpoznawczej, łącznie powstało jedynie 166 samolotów ( wliczając w to wszelkie prototypy ).

Racja! Jak-27 powstał jako myśliwiec, jakoś z rozpędu go tu wrzuciłem, a wszak to jest jednak wątek o bombowcach (i to strategicznych, no ale nie bądźmy drobiazgowi :) ). Ja może tylko bardziej bym go wiązał z modyfikacją bombowego Jaka-26 - bo to jednak naddźwiękowy samolot, a Jak-25 niespecjalnie.

Info odnośnie Jaka-28 to niestety półprawdy, do uzbrojenia nie zostały przyjęte oficjalnie trzy wersje: Jak-28B ( powstał jako przejściowy bo docelowe wyposażenie nie powstało na czas, zastosowano systemy z Ił-28 ), Jak-28L ( bo system bombardowania "Lotos" mimo dużej precyzji pracy okazał się podatny na zakłócenia, ostatecznie większość została przerobiona na samoloty rozpoznania radiacyjnego, używane m.in. w Polsce w 164 GwPLR ) oraz Jak-28P ( bo nie spełnił wymagań odnośnie parametrów lotnych, głównie prędkości maksymalnej ). Pozostałe samoloty Jak-28R, Jak-28U, Jak-28PP, Jak-28I zostały przyjęte do uzbrojenia

Wszystko się zgadza, z tym że to wątek o bombowcach więc na tych właśnie bombowych odmianach się skoncentrowałem. I właśnie ich dotyczyła ta przedziwna sytuacja, samolot nie ukończył pomyślnie prób i nie został oficjalnie wprowadzony do służby, ale produkowano go masowo i eksploatowano w jednostkach bojowych.

mało tego ten samolot jest bardzo dobrze wspominany przez ludzi którzy na nim służyli. Pierwszy naddżwiękowy bombowiec za Żelazną Kurtyną, pierwszy w ZSRR z którego zrzucano skutecznie bomby przy prędkośći naddżwiękowej. Oczywiście były problemy wynikające z szerokiego rozstawu silników i podwozia torowego, ale one były charakterystyczne dla wszystkich samolotów z podobnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Ten samolot dzierżył miano najmniej awaryjnej maszyny w WWS, był znany egzemplarz Jak-28I który nie miał usterki przez trzy lata............ .

Owszem, w tym sensie że Jak-28  był dosyć przyjazny w pilotażu, nie miał dużych sił na sterach, a silniki o dużym ciągu pozwalały względnie szybko się rozpędzać. Więc o ile tylko nie zabił pilota (a mógł to zrobić na kilka sposobów, przy starcie, w locie i przy lądowaniu) to latało się nim podobno bardzo przyjemnie. Niemniej co do tej awaryjności to się jednak nie zgodzę. A może to znowuż względność wynikająca z tego że ja piszę o wersjach bombowych, a ty o innych. W każdym razie, z rosyjskiej wiki:

Cytuj
Wszystkie wersje samolotu odznaczały się wysoką awaryjnością. W latach 1973-74 w Głównym Instytucie Naukowo-Badawczym Wojsk Lotniczych przeprowadzono specjalne prace nad przeanalizowaniem materiałów dotyczących wszystkich poważnych wypadków lotniczych Jak-28, a następnie opracowano program eksperymentów w locie odtwarzających okoliczności tych katastrof. W rezultacie uznano, że za większość tych wypadków odpowiada czynnik ludzki.
[...]
W eksploatacji samolot okazał się dość złożony i w dużym stopniu awaryjny, pomimo niemal całkowitego braku jakiejkolwiek automatyki. W ciągu całej eksploatacji maszyny obowiązywała masa ograniczeń, w tym zakazane było wykonywanie figur wyższego pilotażu i wprowadzanie w korkociąg.

Może już nie będę cytował, bo to nie tylko z wili ale i z innych rosyjskich stron i z takiej cienkiej książeczki o samolotach z tej linii konstrukcyjnej, chyba był to dodatek do czasopisma Krylia Rodiny,  wieczorem sprawdzę w domu tytuł. Generalnie wyższy pilotaż wydaje się na bombowcu mało potrzebny. Z drugiej strony, nie wiem czy pętla to wyższy pilotaż, a to jest element manewru bardzo potrzebnego w nuklearnym bomberze, bombardowania w locie wznoszącym (po angielsku "Cuban half-eight"). Z korkociągiem faktycznie nie było najlepiej, tzn. Jak nawet dawał się z niego wyprowadzić po 2-3 zwitkach, tyle że utrata wysokości w tym manewrze sięgała 8000 m, tak, że w razie wejścia w korek zalecano raczej katapultowanie się (poniżej 4000 m obowiązkowo).

Kolejnym ograniczeniem była niemożność startu na dopalaczach. Z uwagi na ich nierówny zapłon i skłonność do samorzutnego wyłączania się zabroniono tego, bo we wspomnianych przypadkach asymetria ciągu była tak wielka że oznaczała utratę stateczności i nieuchronną katastrofę. Startować należało na specjalnym startowym reżimie maksymalnego ciągu bez dopalacza, z tym że jak się silnik bez dopalacza wysypał, to efekt był ten sam. Wprowadzono potem specjalny automat kursu AK-2A, system, który w razie wykrycia asymetrii ciągu błyskawicznie wychylał ster kierunku tak, by to skorygować. AK-2A okazał się jednak bardzo zawodny i skłonny do awarii, z których najgorsze polegały na tym, że wykrywał asymetrię ciągu której nie było i wychylając ster sam powodował katastrofę.

Przy lądowaniu dla odmiany problemem było nierównomierne otwieranie się klap. Jeśli jedna otworzyła się poprawnie, a druga wcale lub w małym stopniu to znowuż powstawał przechył destabilizujący samolot i prowadzący do katastrofy. Borykano się z tym długo, bo efekt był trudny do odtworzenia i na ziemi np. w ogóle nigdy się nie pojawiał. W końcu okazało się że problemem są plastykowe elementy wyważające, które przemieszczając się blokowały klapy w przypadkowy sposób. Ostatecznie w ramach modernizacji i remontów wyposażono stopniowo samoloty w nową instalację hydrauliczną, z mocniejszymi siłownikami, które były w stanie otworzyć nawet takie zablokowane klapy.

W trakcie eksploatacji wykryto też problemy z nieprawidłową pracą radiokompasu. W czasie długich przelotów nad słabo zaludnionymi terenami ZSRR, gdzie nawigacja wg mapy mogła być utrudniona sprawiało to poważne problemy. Przyczyną okazała się woda która przeciekała do wnętrza kadłuba i przedziału anteny tego urządzenia. Podczas lotu na dużej wysokości woda zamarzała, blokując mechanizm obrotu anteny. Znowuż było to trudne do wykrycia, bo po wylądowaniu lód topniał i antena obracała się prawidłowo. Ale w końcu udało się wykryć co się dzieje i jakoś tam to wszystko uszczelnić.

Przy obsłudze naziemnej kłopoty sprawiała stosunkowo lekka, elastyczna konstrukcja samolotu. Po obciążeniu ładunkiem paliwa, uzbrojenia itd. uginała się ona i deformowała w taki sposób, że niemożliwe było zamknięcie kabiny i niektórych innych luków. Stąd opracowano odpowiedni schemat postępowania obsługowego, przy którym załoga najpierw zajmowała miejsce w samolocie i zamykała kabinę, następnie wykonywano czynności wymagające korzystania z tych "feralnych" luków i zamykano je, a potem dopiero tankowano paliwo i podwieszano bomby. Oznaczało to konieczność przebywania załogi w kabinie przez dodatkowe 1,5 h.

Kłopoty, tak jak napisałeś, sprawiało też niskie podwozie samolotu. Ja tu mam ogólniejszą uwagę, mianowicie mam wrażenie że w ZSRR ci ludzie co projektowali samoloty mieli bardzo słaby kontakt z ludźmi co projektowali bomby i w ogóle uzbrojenie. Mój braciszek kiedyś złośliwie stwierdził że to dlatego, że jedni i drudzy siedzieli w innym łagrze :) nawiązując do więziennych biur konstrukcyjnych NKWD działających na początku lat 40 i podczas wojny. W każdym razie przy wielu typach radzieckich samolotów występują dziwaczne problemy w tym zakresie. W Jaku-28 kwestia dotyczyła podwieszania bomb o dużym wagomiarze, w szczególności nuków, mających z natury raczej dużą średnicę.  Nie mieściły się one po prostu pod kadłubem. Problem rozwiązywano przez wykonanie na miejscu postojowym ("stojance") specjalnego zakrywanego wykopu, swego rodzaju odpowiednika garażowego "kanału" nad którym ustawiano samolot w taki sposób, że wózek z bombą mógł być swobodnie wtoczony do kanału i podprowadzony pod komorę bombową. Alternatywnym rozwiązaniem było unoszenie samolotu za pomocą dźwigów czy podnośników i stawianie go na tzw. kozłach.

Tyle na razie, bo z pracy piszę i właśnie mnie gonią do roboty :) Potem jeszcze może coś dodam.

 

 


Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #186 dnia: Stycznia 31, 2018, 21:59:04 »
Wszystko się zgadza, z tym że to wątek o bombowcach więc na tych właśnie bombowych odmianach się skoncentrowałem. I właśnie ich dotyczyła ta przedziwna sytuacja, samolot nie ukończył pomyślnie prób i nie został oficjalnie wprowadzony do służby, ale produkowano go masowo i eksploatowano w jednostkach bojowych.

Jak-28I był wersją bombową przyjętą do uzbrojenia i był wersją docelową ( czyli samolot z radarem "Inicjatywa", celownikiem OPB-115 ), wyprodukowano 223 sztuki. Pozostałe odmiany bombowe nie zostały oficjalnie przyjęte bo albo były tymczasowe ( B ) albo system uzbrojenia nie spełnił oczekiwań ( L ), ale łącznie powstało ich ponad 200 i przez wiele lat były używane.

Owszem, w tym sensie że Jak-28  był dosyć przyjazny w pilotażu, nie miał dużych sił na sterach, a silniki o dużym ciągu pozwalały względnie szybko się rozpędzać. Więc o ile tylko nie zabił pilota (a mógł to zrobić na kilka sposobów, przy starcie, w locie i przy lądowaniu) to latało się nim podobno bardzo przyjemnie. Niemniej co do tej awaryjności to się jednak nie zgodzę

Nie, ja piszę o awaryjności a Ty myślisz o wypadkowości. Wypadków ( katastrof i awarii ) Jaczek trochę miał, ale na tym tle nie wyskakiwał też przed szereg WWS. Natomiast awaryjność w rozumieniu sprawności maszyn to ten samolot miał niezwykle niską, we wspomnieniach techników jest określany jako "kompletnie bezproblemowy". Wypadki na tym typie to przede wszystkim problemy z lądowaniem przy bocznym wietrze ( ze względu na układ podwozia ), pojedyńcze były sytuacje z wyłączeniem się silnika bądż dopalacza na starcie. Zaradzono temu przez zakaz startu na dopalaniu i modyfikację autopilota ( chociaż temu było daleko do doskonałości i wymagał szczególnej opieki ze strony obsługi ). Częścią szkolenia pilotów była nauka wczesnego rozpoznania awarii AP-28 i reakcji pilota na asymetrię ciągu. Zakaz dopalania na starcie wynikał też z innego powodu, samolot miał duży stosunek ciągu do masy, po oderwaniu bardzo szybko nabierał prędkości i trzeba było niezwykle sprawnie schować klapy i podwozie ( podobna bolączka występowała w Su-7 ). Jednym z ciekawszych tricków pokazywanych na Jakach był start na dopalaniu z przejściem do wznoszenia z kątem 75-80 stopni ( coś jak dzisiejsze pokazowe starty MiG-29 tylko nieco mniej dynamicznie ), przy zatankowaniu do połowy stosunek ciągu do masy wynosił 0,92. Wystarczy sobie wyobrazić jakie wrażenie robił taki numer w połowie lat sześćdziesiątych.

Może już nie będę cytował, bo to nie tylko z wili ale i z innych rosyjskich stron i z takiej cienkiej książeczki o samolotach z tej linii konstrukcyjnej, chyba był to dodatek do czasopisma Krylia Rodiny,  wieczorem sprawdzę w domu tytuł. Generalnie wyższy pilotaż wydaje się na bombowcu mało potrzebny. Z drugiej strony, nie wiem czy pętla to wyższy pilotaż, a to jest element manewru bardzo potrzebnego w nuklearnym bomberze, bombardowania w locie wznoszącym (po angielsku "Cuban half-eight"). Z korkociągiem faktycznie nie było najlepiej, tzn. Jak nawet dawał się z niego wyprowadzić po 2-3 zwitkach, tyle że utrata wysokości w tym manewrze sięgała 8000 m, tak, że w razie wejścia w korek zalecano raczej katapultowanie się (poniżej 4000 m obowiązkowo).
Przy lądowaniu dla odmiany problemem było nierównomierne otwieranie się klap. Jeśli jedna otworzyła się poprawnie, a druga wcale lub w małym stopniu to znowuż powstawał przechył destabilizujący samolot i prowadzący do katastrofy. Borykano się z tym długo, bo efekt był trudny do odtworzenia i na ziemi np. w ogóle nigdy się nie pojawiał. W końcu okazało się że problemem są plastykowe elementy wyważające, które przemieszczając się blokowały klapy w przypadkowy sposób. Ostatecznie w ramach modernizacji i remontów wyposażono stopniowo samoloty w nową instalację hydrauliczną, z mocniejszymi siłownikami, które były w stanie otworzyć nawet takie zablokowane klapy.

Ciekawe bo piloci określali manewrowość samolotu jako dobrą, wielu zwłaszcza tych którzy przesiadali się na Jak-28P było pozytywnie zaskoczonych, w końcu to był tylko przerobiony bombowiec. Faktem jest, że były okresy zakazu wykonywania figur wyższego pilotażu ale wiązało się to nie tyle z samolotem co z tendencją pilotów do zapominania o fakcie niemrawego wychodzenia z korkociągu. Jeżeli do tego doszło na stosunkowo małej wysokości oznaczało to utratę samolotu, więc przezornie zakazywano zbyt forsownych manewrów. W kwestii klap był to problem produkcyjny.

Przy obsłudze naziemnej kłopoty sprawiała stosunkowo lekka, elastyczna konstrukcja samolotu. Po obciążeniu ładunkiem paliwa, uzbrojenia itd. uginała się ona i deformowała w taki sposób, że niemożliwe było zamknięcie kabiny i niektórych innych luków. Stąd opracowano odpowiedni schemat postępowania obsługowego, przy którym załoga najpierw zajmowała miejsce w samolocie i zamykała kabinę, następnie wykonywano czynności wymagające korzystania z tych "feralnych" luków i zamykano je, a potem dopiero tankowano paliwo i podwieszano bomby. Oznaczało to konieczność przebywania załogi w kabinie przez dodatkowe 1,5 h. 

Ta historia jest mi znana, niemniej jest przedstawiona przez jedno żródło i trudno stwierdzić czy rzeczywiście to była prawda. Maksymalne typowe przeciążenie dla tego typu to 5,5G więc wydaje mi się że jednak nie był takiej słabej konstrukcji.

, tak jak napisałeś, sprawiało też niskie podwozie samolotu. Ja tu mam ogólniejszą uwagę, mianowicie mam wrażenie że w ZSRR ci ludzie co projektowali samoloty mieli bardzo słaby kontakt z ludźmi co projektowali bomby i w ogóle uzbrojenie. Mój braciszek kiedyś złośliwie stwierdził że to dlatego, że jedni i drudzy siedzieli w innym łagrze :) nawiązując do więziennych biur konstrukcyjnych NKWD działających na początku lat 40 i podczas wojny. W każdym razie przy wielu typach radzieckich samolotów występują dziwaczne problemy w tym zakresie. W Jaku-28 kwestia dotyczyła podwieszania bomb o dużym wagomiarze, w szczególności nuków, mających z natury raczej dużą średnicę.  Nie mieściły się one po prostu pod kadłubem. Problem rozwiązywano przez wykonanie na miejscu postojowym ("stojance") specjalnego zakrywanego wykopu, swego rodzaju odpowiednika garażowego "kanału" nad którym ustawiano samolot w taki sposób, że wózek z bombą mógł być swobodnie wtoczony do kanału i podprowadzony pod komorę bombową. Alternatywnym rozwiązaniem było unoszenie samolotu za pomocą dźwigów czy podnośników i stawianie go na tzw. kozłach.

Niski prześwit kadłuba jest konsekwencją przyjętego rozwiązania konstrukcyjnego podwozia, to nie jest tak że ktoś był złośliwy i chciał innym utrudnić życie ( chociaż w ZSRR wiele absurdów było możliwe :) ). Samolot z podwoziem torowym nie może mieć wysokiego prześwitu ponieważ w przypadku bocznego wiatru będzie się przechylał na boki, boczne podpory są stosunkowo lekkiej konstrukcji i nie utrzymają samolotu w poziomie. W trakcie rozbiegu i dobiegu z dużą prędkością oznacza to tendencję do zakręcania, im mocniejszy przechył tym silniejsze "skręcanie" co może doprowadzić do katastrofy. Dlaczego więc stosowano takie podwozie?, bo było stosunkowo lekkie, miało bardzo prostą i wytrzymałą konstrukcję oraz co bardzo ważne zajmowało mało miejsca ( z tego też powodu znalazło się np w Harrierze ), a że utrudniało obsługę?, cóż w końcówce lat 50-tych specjalnie się tym nie przejmowano ( tu można chociażby wspomnieć jak były umieszczone bloki elektroniki w samolotach, proponuje zajrzeć do takiego luku w np. Su-7 ).
                 Jak-28 to samolot typowy dla swojego pokolenia, ze wszystkimi tego wadami i zaletami. Samolot jest w dalszym ciągu mało znany i może stąd takie o nim opinie, natomiast prawie 1200 wyprodukowanych egzemplarzy i długoletnia eksploatacja mówi samo za siebie. Dla czerwonego lotnictwa była to bardzo ważna konstrukcja, wiele rzeczy za sprawą tego samolotu było pierwszych: pierwszy naddżwiękowy bombowiec, pierwszy z kompleksem nawigacji zawierającym komputer ( PP ), pierwszy taktyczny dedykowany samolot WRE, pierwszy rozpoznawczy z radarem SLAR, pierwszy z systemem radionawigacji (RSBN-2) w standardzie. Dla mnie osobiście jest jeden z najciekawszych samolotów tamtego okresu, do tego ten futurystyczny wygląd. Dwie najbardziej popularne ksywki to "Pterodaktyl" i "Razczeska" czyli grzebień.


Jaczek nad chmurami.

John Cool

  • Gość
Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #187 dnia: Stycznia 13, 2022, 16:31:21 »
Kronikarsko - na dniach oblatany został kolejny egzemplarz Tu-160: https://www.altair.com.pl/news/view?news_id=35842

Najprawdopodobniej chodzi o n/s 08-05.

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #188 dnia: Stycznia 15, 2022, 21:27:32 »
https://defence24.pl/sily-zbrojne/rosjanie-z-nowym-bombowcem-dziewiczy-lot-tu-160m
Cytuj
Nowe maszyny powstają w Rosji na podstawie przepisanej dokumentacji technicznej, z wykorzystaniem nowocześniejszej techniki i oprzyrządowania.

Cytuj
Dodajmy, że zdaniem Rostiechu w proces modernizacji, a w zasadzie budowy od podstaw bombowca strategicznego Tu-160M zostało zaangażowanych wiele przedsiębiorstw z różnych dziedzin, a faktyczne prace zostały ułatwione dzięki pełnej digitalizacji dokumentacji omawianego samolotu, co dodatkowo "wykluczyło" współudział dawnej, posowieckiej dokumentacji technicznej, opartej o przestarzałe rozwiązania.

Czyli linia produkcyjna otwarta  :o ?
W reportażu trzeba oddać nie tylko to, co widzisz, ale także to, co widzi ktoś inny. (..) Tego kogoś trzeba znaleźć i odpytać. Odwrotnie niż w działaniu korporacyjnym: w każdej firmie jest przynajmniej jeden człowiek, który wie, o co chodzi. Tego człowieka trzeba zidentyfikować i natychmiast wyp.....yć.       Krzysztof Mroziewicz

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #189 dnia: Stycznia 15, 2022, 22:22:22 »
Dzięki, zawsze człowiek poszerzy trochę wiedzę okołolotniczą. Przy okazji skojarzyłem że mam w domu (przeczytaną) dosyć ciekawą książkę jednego z bohaterów tych bombowców - Wasilija Rieszetnikowa. Nie wiedziałem że skubany jeszcze żyje, będąc jak widać chyba jedynym żywym patronem Tu-160.   
Sprawdziłem właśnie. Wciąż żyje. 103 lata, piękny wiek.
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Odp: Rosyjskie bombowce strategiczne
« Odpowiedź #190 dnia: Stycznia 16, 2022, 01:20:53 »
Aż musiałem wyguglować. Ludzie starej daty potrafią żyć długo, nie wiem czy to sprawka tylko genów czy lepszego środowiska, odżywiania itd.
Życie latami w czasie wojny odciska swoje piętno na zdrowiu, a dość często zdarza mi się czytać o stulatkach, którzy żyli o głodzie, wojnie, wygnani, a dożywają tak zaawansowanego wieku.
Ten pan powyżej nawet na zdjęciu mając 97 lat wygląda młodo...