Napisałem z powątpiewaniem, że taki zespól niszczycieli dotarłby w miejsce inwazji.
Otrzymałem odpowiedz:
"A te pieć minut drogi to chyba by dotarł.."
Nie bardzo rozumiem gdzie niby miały by być te niszczyciele w momencie rozpoczęcia inwazji? Istnieje kilka teoretycznych możliwości a mianowicie.
1. Sto niszczyciel stoi pod parą w kilku portach północnej Anglii. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. Zebranie tej floty w eskadrę i przybycie w rejon inwazji potrwałoby kilkadziesiąt godzin. W drodze taki zespół atakowany jest przez lotnictwo i okręty podwodne.
2. Eskadry niszczycieli są w morzu, (M.Północne, M.Irlandzkie, Atlantyk do wyboru) czekając na inwazję. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. Zebranie tej floty w eskadrę i przybycie w rejon inwazji potrwałoby kilkanaście godzin. W drodze zespół atakowany jest przez lotnictwo i okręty podwodne.
3. Sto niszczyciel stoi pod parą w portach południowej Anglii. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. Przed inwazją taki zespół atakowany jest dwa razy dziennie a w nalotach bierze udział po 200 bombowców (Luftwaffe miało wtedy tyle samolotów), w nocy u wyjść z portu samoloty stawiają pola minowe. Zebranie tej floty w eskadrę i przybycie w rejon inwazji potrwałoby kilkanaście godzin. Oczywiście, jeżeli coś by zostało z tych 100 niszczycieli.
4. Sto niszczyciel stoi pod parą na kotwicy na środku kanału w odległości kilku mil od miejsca inwazji. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. Przed inwazją taki zespół atakowany jest dwa razy dziennie a w nalotach bierze udział po 200 bombowców (Luftwaffe miało wtedy tyle samolotów), w nocy samoloty stawiają pola minowe. Wybranie kotwic i przybycie w rejon inwazji potrwałoby kilka godzin. Oczywiście, jeżeli coś by zostało z tych 100 niszczycieli.
5. Sto niszczycieli leży w zanurzeniu na środku kanału w odległości kilku mil od miejsca inwazji. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. Wynurzenie i przybycie w rejon inwazji potrwałoby kilka godzin
6. Sto niszczyciel krąży w chmurach nad kanałem w odległości kilku mil od miejsca inwazji. W tym samym czasie U-boty topią setki tysięcy ton floty handlowej pozbawionej eskorty. Co doprowadza do tego, że armia w dalszym ciągu uzbrojona jest w widły, motyki, grabie oraz zabójcze parasole. W momencie rozpoczęcia inwazji niszczyciele przechodzą do lotu nurkowego i odpalają torpedy. Mieszczą się wtedy w limicie 5 minut a przy sprawnej organizacji i wyćwiczeniu załóg zabiera im to nawet tylko 3 minuty.
Proszę o zastanowienie się, że zespół złożony ze 100 okrętów to nie Konarmia Marszala Budzionnego czy innego genialnego stratega, która wypada z lasu, roznosi na szablach kilka kompanii piechoty w szyku marszowym oraz niszczy tabory i błyskawicznie znika przed nadejściem odsieczy w wyżej wymienionym lesie.
100 okrętów to zespól, którego na dłuższą metę nie uda ukryć się przed wrogiem. Zespół taki wymaga całej logistyki, tysięcy ludzi biorących udział w wyposażeniu, zaopatrzeniu, rozmieszczeniu i przygotowaniu do akcji. Do tego należy doliczyć flotę jednostek pomocniczych takich jak holowniki, trałowce, tankowce i inne statki pomocnicze. A wszystko to jest cały czas narażone na lotnicze ataki wroga.
Pozdrawiam.
Ps. Z uwagi na małe zanurzenie gondoli ataki torpedowe na takie cele są mało skuteczne.