Tytułem wstępu: Tak, pracuję w A2A. Tak, posadę załatwił mi pan Waldek, zresztą tak jak i wszystkim na świecie.
Chciałbym się odnieść do "approved by real pilots"®. Dość popularne hasło, zdaję się że moja lodówka też ma taką małą nalepkę. Prawdopodobnie opisuje ono [to hasło] sytuację gdy tzw. prawdziwy pilot jest usadawiany przed komputerem (koniaczek, cygaro) i po krótkim wstępie czy opisie sprzętu (joy "tak, takie krótkie to to", przepustnica, pedały, TrackIR oczywiście wyłączony a najlepiej zdemontowany aby niepotrzebnie nie rozpraszał) jest poproszony o chwilę zabawy i - biorąc pod uwagę fakt, że to cyfrowa próba odwzorowania, obarczona wieloma wadami, ograniczeniami, ble ble ble - opinię o wrażenia. Wrażenia będą napewno pozytywne więc można nalepiać nalepkę.
Z panem Dudleyem Henriquesem sytuacja jest inna bo jest on, tak jak my wszyscy, również miłośnikiem symulacji lotniczych, jako beta tester jest aktywnym członkiem zespołu, nie ogranicza się do końcowej akceptacji całości, na bieżąco zgłasza wady danego elementu modelu lotu i opisuje prawidłowe zachowania. Zatwierdza dany detal jako poprawny i przechodzi do następnego. W efekcie pracy jego i dużej grupy ludzi z zespołu powstaje symulacja samolotu, tak dobra jak to tylko możliwe biorąc pod uwagę środowisko, siły, środki i czas oraz "fakt, że to cyfrowa próba odwzorowania, obarczona wieloma wadami, ograniczeniami, ble ble ble..."

pozdrawiam
ROB