Czesio. cóż, pech. My z Yoyem, a właściwie to Yoyo ; ) Zaparkowaliśmy jeszcze kawałek przed i też zakopaliśmy samochód. Przyszedł właściciel parkingu i po prostu nam pomógł pchać. Ale to nie o tym.
Radom...
8.30 wyjazd, w Wawce pada, ale jedziemy dalej, wyjeżdżamy po paru kilometrach, słoneczko, ładnie cacy, och i ach. Some, strzelił fotkę bellowi policyjnemu. Jedziemy. Dojeżdżamy, oczywiście ja najdłużej stałem w kolejce po bilety, bo jakże by inaczej, norma. W końcu spotykamy się Silną Grupą Pod Wezwaniem BE SURE . Stajemy i oglądamy, nasze ochy i achy szybko się skończyły, ponieważ, zdążyły przelecieć iskry, herculesy, nie wiadomo skąd śmignęła formacja trzech f-16 i zrobiło się szaro... bardziej szaro i bardziej zimno.... mżawka. "Do Baru, tam musi być cywilizacja" padło hasło w tym stylu i jakże by inaczej, wszyscy w tył zwrot i idziemy. Po drodze, zgubiliśmy parę osób, ale nic to. Doszliśmy do dużego namiotu Tyskie, stanęliśmy przed jeszcze wystartowały jakieś nie znane mi Myśliwce i... lunęło! Ach, ten orzeźwiający, paskudnie lodowaty deszcz. Schowaliśmy się pod owym dużym namiotem no i rozmowa. Oczywiście o czym innym jak nie o śmigłowcach (Tak tutaj wszyscy patrzą się w strone Cygana. Pozdrawiamy ;] ), symulatorach, dżojstikach, norma. Pada. Po za tym to oczywiście pada. Rozmowa wre, mi już nogi odpadają od tego stania w tłoku, tak więc gdy zrobiło się trochę jaśniej i trochę mniej padało, wybyłem na zwiad. Wróciłem. Wg. Organizatorów o 16 ma być lepiej. No to razem z Yoyem i Some1 poszliśmy na typowy obiad. Kiełbacha i kawałek chleba. Zjedliśmy już było całkiem znośnie czas porobić zdjęcia wystawie statycznej, antków, bryz i nieszczęsnego (o czym niechybnie się zaraz dowiecie) IL-76. Akurat się zaczął pokaz jednego Mi-24 więc ja, szybkim truchtem podbiegłem by się popatrzeć i powzdychać. Wzdychanie się niestety szybko skończyło, więc radośnie wróciłem tam gdzie zostawiłem towarzyszy niedoli Radomskiej, no cóż. Nie było ich tam. Pomyślałem sobie, że stanę w tej... kolejce... do Ił-ka, stanąłem na burym końcu, wysłałem esesmana Yoyowi, że stoję jak coś to dzwońcie.
1.5 godziny później...
Dzwoni Yoyo i mówi, że przydało by się już zbierać i w ogóle... cóż ja byłem dopiero przy włazie Iła, a od niego dzieliło mnie 5-7 osób... Ach. Nogi mi już odpadały, zimno jak diabli. Ale nie przyjechałem tam dla przyjemności! Jak już tyle stałem to dostoję. Cóż rozwiązanie logistyczne Rosjan, zniszczyło mnie kompletnie ponieważ uznali oni, że tymi samymi drzwiami co ludzie wchodzą, mogą przecież wychodzić! Taaak. Udało mi się tam dostać, niestety do kokpitu już nie było dane mi wstąpić ponieważ w środku IŁ-ka była całkiem okazała kolejka do kokpitu... Zły ? Nieee, Bardzo zły ? Oj tak. Okazało się, że kolega Yoyo wraz z Somem, w czasie kiedy ja stałem do tej... kolejki do ił-ka, oni zwiedzili całą wystawę statyczną i C-17 ! !
Czy mi się podobało ? Bardzo. Pogoda nie dopisała, ale przynajmniej towarzystwo świetne. Jeszcze raz dzięki za podwiezienie Yoyo i resztę, pozdrawiam i dzięki!