Wrzesień to bardzo ciężki miesiąc: 1, 11, 17 plus rozpoczęcie roku szkolnego plus wizja końca wakacji studentów lub/i kampania poprawkowo-zaliczeniowa plus czuć, że idzie zima (w tym roku przynajmniej) plus... kosmiczne siły wiedzą co jeszcze. Tak więc trudno się dziwić, że nastroje minorowe.
A jeśli chodzi o historię, to ja czytając ten wątek, zastanawiałem się co z nią jest nie tak. Otóż mam wrażenie, że my Polacy lubimy jęczeć jak stare baby. Non stop jojczenie, jak to nas ktoś zdradził, napadł i wydymał, jest to motywem przewodnim naszej historii. I wiecie dlaczego pamięta się ten 1410? Nie przez jakieś prymitywne skojarzenia z bimbrem, ale chyba przez to, że jest to jeden z niewielu klarownych sukcesów - była bitwa, którą wygraliśmy - przynajmniej tak to się przedstawia. Reszta to w większości pasmo naszych porażek, tzn. winny jakiś złych sąsiadujących krajów, które naprawdę mogą zdołować młodego człowieka, bo nie każdy jest dumny z tego, że np. jak nie przegrane wojny, to stłumione powstania. A państwo nasze powstawało z woli jakiś odległych mocarnych sił.
Kolejna sprawa, to wielkie oburzenie na ZSRR, że nas kolejny raz Ruskie "rozebrały". Oczywiście podli Ruscy, podli Niemcy, podli Anglicy, etc., a może my sami powinniśmy się umieć obronić i to nie tylko w tej sytuacji? Zawsze musimy szukać zamorskiego alfonsa, jak ma to miejsce teraz, "będziemy mu nosić tarczę"?
I na koniec z uporem maniaka, jak co roku przypominam, że taka polityka "aneksji" nie była obca i naszemu młodemu państwu, które ramię w ramię z Adolfem Hitlerem (tak, tym samym) przyczyniło się do rozbioru Czechosłowacji. Którego to było, pamięta ktoś?
pozdrawiam,
qrdl
ps. Pewne daty też się wydają kontrowersyjne jako sukcesy, np. ponad tysiąc lat utrzymywania kleru i łożenia na państewko wyznaniowe. Osobiście mógłbym z tego zrezygnować, zważywszy, że ten sam kler zamiast być wdzięcznym, że tak tu się zagnieździł, to jeszcze się domaga "zwrotu majątku". Skandal.