Trochę jeździłem służbowym C5 pierwsza wersja (prawdopodobnie - 107 KM - szczerze nie pamiętam).
Nie ma wygodniejszego auta, nawet Mieczysławy mogą się schować (ponoć tylko Mastodont z Pullmanem był taki wygodny - nie jeździłem).
Mój był niezawodny. Potworne koszty naprawy i nie każdy majster daje rade.
Motor - wrażliwy na paliwo (ja miałem kartę na tankowanie na lepszych stacjach), ale jak ktoś oszczędzał, to stał po krzakach. Kultura pracy- bardzo wysoka, oszczędność na bardzo dobrym poziomie. Klasyka - dbanie o turbinę, dbanie o wymiany oleju, płynów, brak barbarzyństwa w traktowaniu i nie powinno być kłopotu.
Usterki - ja, przez 1,5 roku nie miałem żadnej poważnej, choć auto było już nie nowe. Wcześniej należało do samego bossa, który dość normalnie traktował auta, czyli jako środek szybkiego transportu z punktu A do B. Bez przesadnego rozczulania, ale z zachowaniem zasad eksploatacji. Podobnie ja traktowałem C5.
Wszędzie pisano o elektryce, o jej dziwactwach. Cóż, czasem się włączały wycieraczki, albo nie domykało się okno, ale można było to przeżyć. Nie stawał na środku drogi, ale w listopadzie wyglądało to dość dziwnie, jak facet w czapce i kurtce jedzie z otwartym oknem. Pomagało 'ostygnięcie' samochodu, albo reset.
Jedna wada, dość zauważalna, to zimna kabina, przez długi czas po rozruchu. Chyba Francuzi nigdy sobie nie poradzą z ogrzewaniem. Niemcy, w końcu (niektórzy) przeżyli rosyjską zimę i mają traumę, dlatego cisną na ciepełko, natomiast koguty bez przerwy siedzą w Sait-Tropez, więc im ciepło niepotrzebne. Za to klimatyzacja działa sprawnie.
Takie, luźne spostrzeżenia, prawie całkowicie już zatarte, przez czas. W sumie, za te pieniądze polecam do kanapowego jeżdżenia, ale chyba lepiej wybrać coś z benzyny. Kupić, bym nie kupił, przy obecnym stanie mojego budżetu, choć na moje błota by się przydał. Trochę bym się bał, bo można trafić lumpa i tłuc głową o ścianę. Ale do odważnych świat należy, w końcu są klienci na VelSatisa i też chwalą, nawet jak im magiczna karta włącza antynapad.
PS. Dobrze trzyma się drogi, można sprawnie jeździć. Nie ma wrażenie pontonu. To chyba wszystko, co pamiętam.
