Spokojnie Panowie, autorzy też mocno uogólniają. Owszem W124 jak i W201 w stanie bardzo zadbanym mogą osiągać astronomiczne kwoty ale to igiełki. Podobnie zresztą z W123, W116, W115 itd. Ale twierdzenie, ż ekazde auto poniżej 12 tyś. to przystanek autobusowy, szczepan, kundel, łupa czy też zajeżdżony wrak to nieporozumienie. Można znaleźć całkiem niezłe egzemplarze taniej tylko trzeba mieć farta, cierpliwość, być wytrwałym i znać temat. Trochę tych for o MB odwiedzam i w galeriach różne auta widziałem. Tak się składa, że mój wujek ma W124, który przyjechał z Niemiec na kołach odkupiony od pilota Huey'a, Ponury też ma Klina z dobrej ręki.
Zresztą porównywanie W124 sprzed 20 lat do "Żezota" 308 i czepianie się bezpieczeństwa, korbek, jest trochę nietrafione. Ja tam zawsze się czuję bezpieczniej w MB niż w "Żeżocie". Wystarczy porównać grubość blach i to co zostanie z tego drugiego po tych 20 latach. Wygląd to też rzecz gustu i mi akurat on pasuje nawet bardzo w stosunku do bezpłciowych przekombinowanych i udziwnionych mydelniczek na ulicach. Zresztą W124 zapracowały na swoją legendę już dawno i nie jest to wyssane z palca. Nawet jak ostatnio byłem w firmie Jetronic na regulacji wtrysku to miałem okazję stać obok DB9 i Audi Q7. Wtedy też Szanowny Pan Krzysztof Wiatrowski oprócz tego, że okazał się bardzo sympatycznym ale i znającym się na rzeczy człowiekiem powiedział fajne zdanie: "Różnica między tymi samochodami a moim jest taka, że mój w takim stanie przejeździ następne 20 lat, a te nie, bo jak coś ma tyle jeździć jak wszędzie jest napisane Bosch made in Indie albo China".
Inną sprawą jest to, że ceny aut też trochę poleciały na mordkę po zawirowaniach z paliwem. Także można coś wybrać. Dlatego proponuję przeczytać artykuł ale specjalnie nie brać go za wykładnie.