Dobra, wróciłem z wojaży po europie, pierwsze: nawigacja.
Sprawdziłem Automapę, Yanosika i Google Maps... ostatecznie wracam do Sygic, bo z tych tylko Yanosik tak na prawdę do czegokolwiek się nadawał, ale tylko kiedy mógł się połączyć z siecią z transferem danych by ktoś za niego wybrał trasę, czy sprawdził natężenie ruchu itp. Nie muszę chyba dodawać ile z tym było problemów na trasie. Automapa usiłowała prowadzić mnie polnymi drogami, lub dzikimi stepami, więc odpuściłem i używałem tylko jako ostrzeżenie przed fotoradarami i by mieć wgląd w konstrukcję drogi - czyli gdzie będzie najbliższa prosta na której mogę wyprzedzić przeładowaną Lagunę ciągnącą tłumik po asfalcie. Sygic z kolei obecnie ma przeceny na mapy i całą Europę można dostać za 30-coś Euro z darmowymi update'ami.
Tichy, moje zdanie jest takie jak Elwooda, do 140 potrzeba włożyć sporo serca, pracy i pieniędzy. Zależnie od dostępnych środków finansowych, ja bym kierował w stronę E34 lub E36 - zależy jakich wrażeń się oczekuje, a w nich motorki M50, które można miło zagazować, lub nie bo faktyczne spalania będzie zależeć tylko od ciężkości nogi. Lexusy są ogólnie fajne, ale Japończycy mają swoją nazwę dla tylnego napędu: "drift" - i dokładnie tego możesz się spodziewać po ich wynalazkach. W mojej E46 straciłem przyczepność na tylnej osi dwa razy:
- zjeżdżając hopą w boczną drogę z asfaltem obsypanym piachem przy 80km/h wisząc w powietrzu trzymany pasami;
- zawracając w miejscu o 180° po wyłączeniu DSC i kopnięciu w gaz po ręcznym wybraniu 3-ki na oblodzonej drodze.
To jedyne dwa zdarzenia gdzie nie miałem przyczepności na tylnych kołach, a Elwood może Tobie powiedzieć jak łyse mam opony.