Autor Wątek: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?  (Przeczytany 5929 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

falconek

  • Gość
Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« dnia: Grudnia 14, 2008, 22:28:56 »
Owszem, Ch-25 ma sterowanie bezwładnościowe, które jest używane po zgubieniu wiązki lasera, ale w Lock-On ten układ bezwładnościowy ma 100% skuteczności w trafianiu do celu, przynajmniej z mojego doświadczenia.
Procedura używania tych rakiet może wyglądać identycznie, jak przy mavericku: zalockuj, wystrzel, zapomnij (o podświetlaniu laserem aż do momentu trafienia)... nie wiem ile to ma wspólnego z rzeczywistością ale chyba niewiele???

Dla mnie to pewna nowość, bo do tej pory używałem tych rakiet zgodnie z tutorialem - tzn podświetlałem cel laserem aż do końca. A tak to wygląda ode mnie z kokpitu - szybka robota z czterema szyłkami ;)

https://download.yousendit.com/Q01HYnV6Q0NTSUNGa1E9PQ

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #1 dnia: Grudnia 15, 2008, 00:12:06 »
To zależy o jakiej wersji Lock Ona mówisz. W LO:MAC 1.00-1.02 działa to właśnie tak jak mówisz i pokazujesz na filmiku. Można było wycelować pocisk, odpalić go, następnie zerwać wiązkę i przeprowadzić odwrót od podejścia do celu, bez konieczności ciągłego podświetlania. Ewentualnie zacząć znowu podświetlać sobie coś innego.

W LO:FC 1.1-1.12 zaś po zerwaniu i zgubieniu wiązki przez układ naprowadzania 24N1 (w obu pociskach jest on identyczny) uruchamiany zostaje samodetonator, więc nie ma tak dobrze.

Ale jeśli mam być szczery to przy pomocy Ch-25ML i tak można atakować kilka celów za jednym podejściem. Wystarczy wówczas podświetlić pierwszy obrany cel i odpalać pociski Ch-25ML sekwencyjnie, co jakieś 10-12 sekund. Po pierwszym trafieniu pierwszego celu można spokojnie przerzucić się na najbliższy następny. Sekwencję odpalenia powinno się odmierzyć tak aby następny pocisk miał wystarczająco dużo czasu na dokonanie korekty na nowe położenie plamki, jako że naprowadzanie odbywa się po prostu na odbite światło lasera.


Natomiast z 4ma pociskami Ch-25ML taka salwa jest trochę ryzykowna, z kilku powodów:

  • duże ryzyko przedwczesnego przegrzania podświetlacza laserowego i zerwania wiązki (stracenia jednego lub więcej pocisków);
  • zbyt wiele naprowadzanych pocisków - część rakiet lecących w tak utworzonej "kolejce" możesz nie zdążyć naprowadzić na cel;
  • w pewnych warunkach układ sterowania i autopilot rakiety może nie zdołać wyprowadzić korekty do nowego kursu po przemieszczeniu "plamki" laserowej;

Tym niemniej z 2ma szybko po sobie odpalonymi Ch-25ML powinien taki sposób zadziałać na 100% i powinieneś porazić 2 cele. Oczywiście ten sposób najlepiej działa przy wykorzystaniu systemu celowniczego I-256 Szkwał z Su-25T i wobec takich celów które są blisko siebie, dobrze widoczne i są nieruchome (względnie poruszają się stosunkowo wolno) - na przykład stanowiska artylerii rakietowej Grad. Druga rakieta powinna wówczas trafić kiedy Ty będziesz jeszcze jakieś 6 km przed miejscem koncentracji Twoich celów i masz spore szanse na odwrót nie będąc przez nikogo nie niepokojonym.

Z rakietkami Wichr takie numery odradzam i radzę grzecznie odpalać jak nakazuje instrukcja gdyż ich system naprowadzania jest trochę bardziej "chory" - lot w wiązce laserowej, więc pocisk jest niejako cały czas "uwiązany" - prawdopodobieństwo powodzenia przy kombinacjach z szybkim sekwencyjnym ostrzelaniem kilku celów jest wówczas jeszcze mniejsze.

Jeszcze inna sprawa jak to wygląda w realu, ale o tym innym razem.

||**Boberros**||

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #2 dnia: Grudnia 15, 2008, 00:19:13 »
Cel powinno się oświetlać cały czas, a że w LO jest inaczej w wielu rzeczach, jak nie w większości... no cóż, nie od dziś wiadomo, że to jest prosta gra, co tu wymagać :D

Nie próbowałem tego robić w FC (ty pokazałeś to na 1.02 chyba?), ale zrobiłem testy z Ch-25MŁ kiedy już wyprostuje tor lotu to wyłączam na kilka sekund przed trafieniem laser a ona i tak trafia. Ale nie próbowałem jeszcze wyłączać lasera zaraz po odpaleniu :)

Jedna z największych klap A-G w FC to wichry, które są modelowane do niczego. Mam tu na myśli, że często nie trafiają z np. 3 km.

Można strzelać sobie kilka rakiet za jednym podejściem, zmieniając wiązkę lasera z jednego pojazdu na drugi. W Ch-25MŁ jest to fajne bo rakieta leci prosto, z wichrami w FC to jest gorzej bo to lata sobie robiąc duże okręgi (nie zawsze) i zmieniając cel z jednego na drugi nie wolno szarpać tym celownikiem tylko delikatnie przejść, wtedy można zniszczyć za jednym podejściem nawet 6 celów. W realu nie można strzelić jednocześnie więcej niż 2 sztuki bo laser dla pierwszych rakiet będzie przerywany (jeśli nie to proszę o korektę :)).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 15, 2008, 00:25:06 wysłana przez ||**Boberros**|| »

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #3 dnia: Grudnia 15, 2008, 00:44:42 »
Jedna z największych klap A-G w FC to wichry, które są modelowane do niczego. Mam tu na myśli, że często nie trafiają z np. 3 km.

Nie jestem w stanie określić jak Wicher rzeczywiście lata po odpaleniu z Su-25T, ale takie zachowanie po części nie powinno dziwić, bo winien jest bardzo prosty układ naprowadzania Wicherka. Jak podkreśliłem wcześniej - leci on w wiązce laserowej a nie kieruje się na impulsową energię świetlną lasera, odbitą od celu. Rakieta, nie dość że jest kontrolowana tylko przez jedną parę powierzchni sterowych (druga jest stała) i obraca się celem stabilizacji wokół osi to jest wówczas rzucana podmuchami wiatru i turbulencjami, więc co chwile wylatuje z wiązki prowadzącej i z konieczności musi na nią wracać. Oczywiście w normalnych warunkach nie jest tak że czujniki światłoczułe rakiety gubią wiązkę całkowicie - zwykle są w stanie ją wykryć "w pewnym otoczeniu pocisku". Dodaj jeszcze fakt że cel się porusza powiedzmy 60 km/h a nosiciel czyli Ty jakieś 600 km/h - zmiana kątowa (kąt pod jakim wiązka pada na cel się cały czas zmienia!) może mieć wpływ na takie czynniki. 

Być może ED jednak trochę przesadziła z wpływem tych zjawisk. Mi się też wydaje że nie powinna się aż tak kiwać - za to powinna się kiwać bardziej niż przy odpaleniu z Ka-50 ;) ale o tym piętro niżej w dziale DCS ;)

[...]W realu nie można strzelić jednocześnie więcej niż 2 sztuki bo laser dla pierwszych rakiet będzie przerywany (jeśli nie to proszę o korektę :)).


Ja szczerze mówiąc nie wiem jak jest. Być może dla zbyt wielu głowic - de facto układów odbiorczych nie starcza emitowanej odbitej od celu energii impulsów świetlnych lasera i kontrast oświetlenia jest wówczas zbyt niski - zwłaszcza dla pocisków będących zbyt daleko od punktu odbicia. Ale to już moja teoria, raczej mało prawdopodobna.

Jak będę miał chwilę czasu to napiszę kilka informacji o układzie 24N1.

Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #4 dnia: Grudnia 15, 2008, 00:52:40 »
Ja szczerze mówiąc nie wiem jak jest. Być może dla zbyt wielu głowic - de facto układów odbiorczych nie starcza emitowanej odbitej od celu energii impulsów świetlnych lasera i kontrast oświetlenia jest wówczas zbyt niski - zwłaszcza dla pocisków będących zbyt daleko od punktu odbicia. Ale to już moja teoria, raczej mało prawdopodobna.

Że niby jak? A co się dzieje z tą energią? Przecież odbiornik jej nie kradnie. IRST też nie "oziębia" samolotu, który śledzi :D. Co najwyżej, jeden pocisk może fizycznie zasłonić drugiemu wiązkę. No chyba, że tym razem ja czegoś nie rozumiem?

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #5 dnia: Grudnia 15, 2008, 01:02:30 »
Dobrze rozumujesz  :001: Dlatego piszę że to czyste przypuszczenia. Mi się przynajmniej dotąd jakoś nie wydawało żeby to miało jakikolwiek wpływ na ograniczenia z ilością odpalanych pocisków... no ale może się mylę :001:

Poza tym dalmierz/podświetlacz laserowy to nie to samo co IRST :001: IRST to wykrywanie emisji promieniowania w paśmie podczerwieni - chyba że tym razem ja nie zczaiłem kontekstu :)

A fizyczne przysłonienie jednego przez drugi, przy różnicy kątowej oświetlenia jaka powstanie po dopaleniu obu pocisków (chyba że je odpalono prawie jednocześnie), zwłaszcza jeśli nosiciel zasuwa te 500 km/h wydaje mi się mało prawdopodobna.

Z drugiej strony - im bliżej punktu oświetlenia, tym to prawdopodobieństwo rośnie.

||**Boberros**||

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #6 dnia: Grudnia 15, 2008, 01:12:59 »
Słabość odwzorowania wichra w grze potwierdziło mi dawno temu dwóch testerów gry. Niestety :( Można nim strzelać do samolotów lecących do nas pod ekstremalnym kątem (jeśli się zmieści w TV ropucha, bądź montując dla testów na myśliwcu). A realny wichr jak słyszałem tak nie może latać, co mamy potwierdzenie w BS. Nawet tak nie kopci :D

Co do pocisków to znalazłem daaaawną wypowiedź z forum ED niejakiego EvilBivol:

http://forums.eagle.ru/showpost.php?p=500967&postcount=457

Jest to w temacie o Ka-50, ale chyba wichry z Ka-50 nie różnią się od tych z ropuchów? Czy może to jakieś uber lepsze wersje?

Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #7 dnia: Grudnia 15, 2008, 01:22:15 »
Poza tym dalmierz/podświetlacz laserowy to nie to samo co IRST :001: IRST to wykrywanie emisji promieniowania w paśmie podczerwieni - chyba że tym razem ja nie zczaiłem kontekstu :)

Oczywiście, ale już pasywna głowica pocisku i IRST to prawie to samo. Różnią się tylko pasmem fal elektromagnetycznych, które wykrywają. Oba urządzenia nie mają żadnego wpływu na "nadajnik" tych fal.

System Klen-PS/Ch-25MŁ (lub inny podobny) nazywamy półaktywnym, ponieważ promieniowanie, na które naprowadza się głowica Ch-25MŁ musi zostać sztucznie wytworzone przez nosiciela. Ale sama zasada działania głowicy tego pocisku jest identyczna, jak zasada działania pasywnego Sidewinder'a.

(Przepraszam za niefachowe słownictwo i uprzejmie proszę o poprawianie mnie, jeśli się gdzieś pomyliłem :icon_redface:)

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #8 dnia: Grudnia 15, 2008, 01:59:05 »
No w sumie to ciekawe bo wynikałoby z tego że układ podświetlania jest w stanie uformować po odpaleniu pewną szerokokątną "bramkę" w której taki pocisk jest prowadzony (z tolerancją odchylenia do 7 metrów). Pocisk wówczas, mając zaprogramowane parametry tej "bramki" ma chwilę czasu na zorientowanie się w swoim położeniu i w odnalezieniu "środka" tak uformowanej bramki - a tym samym wiązki która powinna się w pobliżu tej bramki znajdować. Odnośnie działania tegoż w DCS opis jest w zasadzie zgodny. Już wcześniej pisałem o konieczności trzymania na celu owej "ramki" czy też "bramki" w pewnym otoczeniu celu (co jest oczywiście odpowiednio oznaczone na IŁSie).

Tak "normalnie" to średnica wiązki formowana przez taki Klon-PN czy Priczał jest bardzo mała, zazwyczaj dużo mniejsza od średnicy samej rakiety która ma zostać prowadzona (Wicher ma 130[mm]). Tuż przy podświetlaczu - optyczno-kwantowym emiterze impulsów wiązki świetlnej jej średnica to zwykle kilka milimetrów, zaś około 20-30[cm] na oświetlonym obiekcie. Oczywiście mowa wyjątkowo o głównym uformowanym "listku" tej wiązki (niezbyt trafne określenie, bardziej pasuje do radiolokacji), bo jest jeszcze część rozproszona, powstająca przy zderzeniu cząsteczek światła z otaczającym ośrodkiem (tu: powietrzem atmosferycznym), co dawałoby max kilkadziesiąt centymetrów z każdej strony - przy uwadze że wiązka szybko słabnie w miarę oddalana się od głównego uformowanego stożka wiązki prowadzącej.

Czujniki światłoczułe pocisku są zaś zapewne w stanie wykryć tę wiązkę i jej rozproszony obraz... być może nawet właśnie w "pewnym otoczeniu" pocisku. Na podstawie tych informacji zapewne autopilot jest w stanie wyprowadzić komendy sterujące do elektronicznego bloku sterowania pocisku i dokonać korekty lotu. Jak napisałem wcześniej (i facet z forum DCS) dużo zależy od takich czynników jak pogoda etc.

Oczywiście, ale już pasywna głowica pocisku i IRST to prawie to samo. Różnią się tylko pasmem fal elektromagnetycznych, które wykrywają. Oba urządzenia nie mają żadnego wpływu na "nadajnik" tych fal.

System Klen-PS/Ch-25MŁ (lub inny podobny) nazywamy półaktywnym, ponieważ promieniowanie, na które naprowadza się głowica Ch-25MŁ musi zostać sztucznie wytworzone przez nosiciela. Ale sama zasada działania głowicy tego pocisku jest identyczna, jak zasada działania pasywnego Sidewinder'a.

No właśnie "prawie to samo" jest tutaj właściwym słowem :001: ale o tym napiszę w najbliższym czasie jak znajdę chwilę. Istotnie różnią się pasmami, ale odbiór, a przede wszystkim metoda analizy i obróbki sygnału jednak się różni - choć ogólnie cel jest z grubsza ten sam - przetworzyć dane w sygnał elektryczny na specjalnej magistrali, zawierający informację o położeniu obserwowanego obiektu (światła odbitego lasera, kontrastowego celu widocznego w podczerwieni), oczywiście w przedziale pola widzenia głowicy. Zgodzę się jednak że tak bardzo ogólnie sformułowana metoda działania jest podobna :001:

I tu nie mówimy wówczas w przypadku kpr powietrze-powietrze typu AIM-9L o IRST - a po prostu o głowicy IR (Infra-Red). IRST (Infra-Red Search & Tracking) rzeczywiście działa w tym samym paśmie i ogólnikowo zasada działania jest zbliżona  - ale odnośnie IRST mówimy tu również o samodzielnym skanowaniu przestrzeni w poszukiwaniu kontrastowych obiektów w podczerwieni. Głowica IR rakiety zaś ma ograniczone pole widzenia i samodzielnie nie skanuje przestrzeni powietrznej (no skanuje, w trybie Bore Sight, ale wiemy jaki jest to wąski zakres obserwacji) - zwykle jest kierowana w stronę celu przez inny system (właśnie IRST, radiolokator, HMS i inne) gdzie następuje wówczas jego "uchwycenie" - albo samodzielnie przez pilota, przez odpowiednie manewrowanie samolotem w kierunku celu.

Ciekawostka poza dyskusją: IRST ma też pewną wadę - samodzielnie nie jest w stanie podać odległości do wykrytego obiektu. Odległość musi wyznaczyć inny system.

Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #9 dnia: Grudnia 15, 2008, 02:43:21 »
Masz rację (i faktycznie fortunniej byłoby, gdybym od razu porównał Ch-25MŁ do Sidewinder'a) ale to, jak dalej odebrany sygnał jest przetwarzany/wykorzystywany, nie ma wpływu na nasz problem :). To, ile odbiorników odbiera promieniowanie z danego źródła, czy to odbitą wiązkę laserową, czy promieniowanie IR, nie ma na to źródło najmniejszego wpływu.

I dlatego uważam, że teza...
Być może dla zbyt wielu głowic - de facto układów odbiorczych nie starcza emitowanej odbitej od celu energii impulsów świetlnych lasera i kontrast oświetlenia jest wówczas zbyt niski
... jest błędna - bo skoro dla jednego odbiornika starczy, to dla kilku też.

Fizyczne zasłanianie sobie źródła (tzn. sytuacja, w której jedna rakieta znajdzie się dokładnie pomiędzy źródłem a drugą rakietą) to jedyny powód, który przychodzi mi do głowy, dla którego kilka pocisków mogłoby mieć problem ze śledzeniem jednej wiązki.

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #10 dnia: Grudnia 15, 2008, 03:01:47 »
Jak już dałem wcześniej wyraz - za moją karkołomną tezę nie mam zamiaru umierać :121: i generalnie też mi się wydaje że układy odbiorcze "nie powinny sobie przeszkadzać". Z tym "odbiorem" w obu pasmach są do rozwiązania pewne problemy (niekiedy wyłącznie typowe dla danego pasma), stąd różnie ten odbiór może wyglądać. No ale ogólnie idzie o to samo, podobnie jak zamierzony efekt końcowy :121:

Podobnie powinno być z półaktywnymi pociskami klasy powietrze-powietrze mające choćby monoimpulsową czteroantenową głowicę odbiorczą wykrywającą odbitą wiązkę radiolokacyjną i wypracowującą komendy sterujące dla autopilota  - czy koniecznie muszę ostrzeliwać jeden cel jedną rakietą? Co niby złego się stanie jak porażę jeden i ten sam cel w trybie STT dwoma pociskami, wystrzelonymi kilkanaście sekund jeden po drugim (odpalenie jednoczesne 2óch w niskich odstępach czasu to czyste marnotrawstwo)? Pewnym ograniczeniem może być przepustowość radiokorekcji (R-27 jako jeden z niewielu pocisków SAHR ma taki bajer) no ale czy muszę korzystać z radiołącza?

A wracając do tematu - postaram się doczytać w swoich źródłach jak właściwie zachowuje się 24N1 po zerwaniu wiązki przez podświetlacz laserowy. Może działa samodetonator, a może i układ bezwładnościowy stabilizuje lot do ostatnej znanej pozycji. To drugie wydaje się mało prawdopodobne bo precyzja porażenia celu jest wówczas zbyt niska - aczkolwiek autopilot jest w stanie w teorii utrzymać pocisk na konkretnej zaprogramowanej trajektorii - oczywiście z pewną dokładnością (niewielką wobec celu punktowego).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 15, 2008, 03:09:09 wysłana przez John Cool »

falconek

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #11 dnia: Grudnia 15, 2008, 22:41:50 »
A wracając do tematu - postaram się doczytać w swoich źródłach jak właściwie zachowuje się 24N1 po zerwaniu wiązki przez podświetlacz laserowy. Może działa samodetonator, a może i układ bezwładnościowy stabilizuje lot do ostatnej znanej pozycji. To drugie wydaje się mało prawdopodobne bo precyzja porażenia celu jest wówczas zbyt niska - aczkolwiek autopilot jest w stanie w teorii utrzymać pocisk na konkretnej zaprogramowanej trajektorii - oczywiście z pewną dokładnością (niewielką wobec celu punktowego).

Pamiętam, że w jakimś bardzo dawnym numerze "Nowej Techniki Wojskowej" (niestety już go nie mam) był artykuł o pociskach przeciwradiolokacyjnych, i w nim to było napisane, że Ch-25MP po wyłączeniu atakowanego radaru leci na autopilocie bezwładnościowym. Być może z Ch-25ML jest podobnie.

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #12 dnia: Grudnia 15, 2008, 23:47:38 »
Tylko trzeba rozróżnić kilka spraw. Tak naprawdę prawie wszystkie współczesne kpr mają układ autopilota, nie wszystkie systemy tego typu mają jednak sprzężony układ bezwładnośniowy.

Pociski przeciwradiolokacyjne klasy Ch-25MPU, Ch-58U czy AGM-88C HARM oczywiście takie układy posiadają "z musu", gdyż przed odpaleniem zaprogramowana zostaje określona trajektoria lotu w kierunku celu i taki pocisk najczęściej większy odcinek lotu wykonuje po torze bezwładnościowym, zanim jego głowica (oczywiście cały czas odbierając emisję nadajnika z którą ją zestrojono) w określonym punkcie zacznie wysyłać komendy sterujące celem korekty lotu aby trafić jak najbliżej, a najlepiej bezpośrednio w nadajnik. 

Natomiast autopilot w pociskach rakietowych naprowadzane laserem rodzaju Ch-25ML czy Ch-29L nie posiada układu bezwładnościowego. W takim Ch-29L układ autopilota SUR-29 (blok sterowana BU-39 + 3 elementy siłowe - napędy eterów PG-12 tuż przy kolejnych kluczowych powierzchniach usterzenia) ma za zadanie stabilizację lotu pocisku oraz realizację sterowania zgodnie z sygnałami elektrycznymi otrzymywanymi z układu naprowadzania. Sterowanie odbywa się w 3 kanałach sterowania i stabilizacji : horyzontalny, wertykalny oraz wg. aktualnego przechylenia.

Ten pocisk zazwyczaj lata nieomal prosto do celu, ew. w pewnej trajektorii nie wychodząc poza zakres obserwacji układu 24N1, odpalony w locie nurkowym (względnie poziomym, o ile pozwalają kąty stabilizacji pionowej stacji podświetlania - rys. poniżej) z pewnej wysokości - przy tak obranej metodyce użycia nie ma zatem potrzeby programowania karkołomnej kategorii - pomijając już nawet problem zakresu widzenia głowicy 24N1, która nawet po ew. zgubieniu punktu odbicia impulsu świetlnego mogłaby go w teorii z powrotem odnaleźć - ale tylko w teorii, bo w praktyce konieczna jest blokada i stabilizacja 24N1 na obranym punkcie podświetlenia przed odpaleniem.


Profil ataku z wykorzystaniem kpr kierowanych na odbite światło lasera typu Ch-29L oraz Ch-25ML.

Natomiast taki Ch-25ML czy Ch-29L mogą zostać odpalone bez układu naprowadzania - wówczas autopilot stabilizuje ich lot "idealnie po prostej", utrzymując pocisk na stałym torze lotu. Wówczas układ SUR-29, po otrzymaniu przed sekwencją odpalenia sygnału "Odpalenie niekierowane" z systemów pokładowych samolotu odłącza głowicę naprowadzającą Taki pocisk wykonujący niekierowany lot, ale stabilizowany przez autopilota może być wówczas znacznie celniejszy niż klasyczne npr-y typu S-25, S-24, S-13 czy S-8, które po wystrzeleniu i po wyczerpaniu paliwa (zakończeniu lotu napędowego) siłą rzeczy i zgodnie z prawami balistyki muszą po jakimś czasie zejść z toru. No... właściwie to schodzą od samego początku :004: ale po zakończeniu lotu napędowego (a tym samym stopniowej utraty prędkości) zjawisko coraz bardziej daje o sobie znać (i stąd m.in. ograniczenia związane z odległością odpalenia).

Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #13 dnia: Grudnia 16, 2008, 00:18:19 »
Natomiast taki Ch-25ML czy Ch-29L mogą zostać odpalone bez układu naprowadzania - wówczas autopilot stabilizuje ich lot "idealnie po prostej", utrzymując pocisk na stałym torze lotu.

Wiesz może jak to działa? Bo aby autopilot potrafił utrzymać lot po prostej, musi mieć jakąś możliwość określenia, że z tej prostej schodzi. W przypadku lotu kierowanego nie ma problemu - leci do światełka ;). Ale w przypadku lotu bez układu sterowania? Jakiś układ akcelerometrów?

John Cool

  • Gość
Odp: Ch-25ML i Ch-29L "wystrzel i zapomnij"?
« Odpowiedź #14 dnia: Grudnia 16, 2008, 01:36:34 »
Wiesz może jak to działa? Bo aby autopilot potrafił utrzymać lot po prostej, musi mieć jakąś możliwość określenia, że z tej prostej schodzi. W przypadku lotu kierowanego nie ma problemu - leci do światełka ;). Ale w przypadku lotu bez układu sterowania? Jakiś układ akcelerometrów?

No właśnie cała magia :004: w tym że mimo odłączenia układu naprowadzania układ sterujący ciągle pracuje (oczywiście w ograniczonym zakresie, ale o tym za chwilę).

Dygresja - problem nprów polega na tym że nie mają one żadnego elektronicznego układu sterowania - po odpaleniu poruszają się bezwładnym ruchem wirowym, mając do dyspozycji tylko zaklinowane na amen stabilizatory brzechwowe. Systemy pokładowe (cyfrowy wylicznik balistyczny) jest w stanie wypracować dane celowania dla npra tylko do momentu w którym jego lot jest napędowy i w miarę płaski - bo w miarę spadku prędkości trajektoria staje się coraz mniej przewidywalna i możliwa do wyznaczenia na przyrządach celowniczych i stąd ograniczenia ich odpalania do 3-4km (mimo że lecą czasem znacznie dalej).

Trochę inaczej jest w przypadku pocisku kierowanego odpalonego w trybie "niekierowanym" - jest bowiem autopilot, który choć nie ma szans otrzymać danych sterowania z głowicy naprowadzającej, to szkoda z niego nie skorzystać, prawda? Przecież on dalej działa. Otóż w bardzo ograniczonym zakresie może on stabilizować lot rakiety, kompensować przeciążenie pocisku spowodowanego jego masą a także regulować nachylenia oraz tzw. charakterystyk "sygnałów zerowych" głowicy naprowadzającej (bo nawet jak jest unieruchomiona na amen, to jakiś bazowy sygnał na magistralę do bloku sterującego zwykle wysyła). Poza tym blok sterowania ma alternatywnie do wykorzystania dane zaprogramowane przed odpaleniem przez systemy pokładowe jak np. wylicznik balistyczny (no co, może wypracować dane do npr'ów, to dlaczego takich danych nie "wgrać" autopilotowi?) Dane do celownika odnośnie pochylenia s-tu w stosunku do ziemi ( kąt nurkowania ) mamy. Mając jeszcze wysokość lotu już możemy wyznaczyć odległość do celu. Oczywiście są to jedyne dane jakimi pocisk wówczas dysponuje - mogą one być jednak wystarczające do stabilizacji lotu i minimalnych korekt. I tak skonfigurowany pocisk leci do celu.

Oczywiście precyzja takiego strzału, zwłaszcza jeszcze wobec braku układów bezwładnościowych przedstawia sporo do życzenia i lepiej jak autopilot otrzymuje dane do korekty kursu "po bożemu", z głowicy. Z tym lotem "po prostej" to rzeczywiście skrót myślowy - ale jakby nie spojrzeć jest jednak lepiej niż w npr'ach. Natomiast przykładowp kpr klasy powietrze-powietrze średniego zasięgu, zwłaszcza te bez radiokorecji, sporą część lotu tak naprawdę odbywają "na pamięć" a ich autopilot + układ inercyjny jest programowany przed odpaleniem na określony pkt. spotkania z celem - dopiero kilka-kilkanaście km przed przechwyceniem głowica jest w stanie odebrać odbitą wiązkę radiolokacyjna i dostarczyć nowych danych sterowania.

Zresztą, na podobnej zasadzie działają takie pociski jak R-3, R-13M czy R-60M po niekierowanym odpaleniu w ziemię. W pewnym zakresie ich lot również stabilizuje autopilot. Inna sprawa że takie rakiety czasem odpala się w kierunku naziemnych celów kontrastowych (vide samolot z rozgrzanym silnikiem na stojance). Trochę prymitywny był tu R-3S, bo w locie niekierowanym jego stery faktycznie się klinowały na amen na stałą pozycje. W nowszych konstrukcjach jednak w minimalnym stopniu można autopilot wykorzystać i tor lotu jest bardziej płaski (łatwiej się celuje).

Przy okazji ciekawostka - analogiczny układ do SUR-29 w Ch-29L (СУР - Система Управления Ракетой czyli "Sistema Uprawienija Rakietoj", na nasze - układ kierowania pociskiem) w Ch-25ML to SUR-73.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 16, 2008, 01:51:51 wysłana przez John Cool »