Dzisiaj poszły pierwsze koty za płoty i wykonałem pierwsze zadanie z kampanii "Georgian Havoc". Pierwsze wrażenia całkiem pozytywne. Misje oczywiście skryptowane, tym niemniej autorzy dołożyli wielu starań aby dobrze poczuć klimat wojny. Nawiązania do konfliktu z zeszłego roku z sierpnia są bardzo czytelne, z tą różnicą że teraz rzecz dzieje się rok później na terenie Abchazji i generalnie Gruzini ponownie podjęli próbę wchłonięcia republiki. Oczywiście naszym zadaniem jest wybicie im tego pomysłu z głowy.
Gracz wciela się w postać lejnanta Igora Kolesnikowa, świeżo upieczonego, bardzo zdolnego absolwenta akademii lotniczej, który otrzymał przydział na Kamowa. Pierwszym zadaniem po wyładowaniu Ciebie i rozpakowaniu maszyny z transportowego Iła był przelot z Soczi-Adler do lądowiska przy pograniczu z Gruzją. Marszrutę oraz PPMy na PWI-800 masz wyznaczone jedynie do Gudauty, zaś nad lotniskiem Gudauta masz spotkać się z dwójką startujących Mi-8MT, które mają poprowadzić Cię na docelowe lotnisko.
W drodze nad Gudautę.Lot umila Ci jeden z pilotów Mi-8MT nawiązując z tobą konwersację, w której opowiada Ci osobliwości okolicznego terenu oraz pokazuje Ci różne konteksty i wskazówki (bo my jesteśmy nowi, dopiero co przydzieleni). Całkiem świetnie to jest pomyślane - raz przelatujemy nad dłuuugim konwojem czołgów, BWP oraz Kamazów zmierzającym ku granicy, a to obserwujemy ćwiczenia wojsk desantowych na poligonie, a to w rejonie Suchumi przelatujemy nad rosyjską flotą czarnomorską, obok lotniska tuż nad baterią S-300 która pokrywa pewnie swym zasięgiem pół Abchazji jak nie lepiej itd... Nad nami bez przerwy latają żaby oraz Fencery.
Panowie z elitarnych jednostek desantowych WDW ostro ćwiczą, wojna się zbliża...Mogę też dodać że na ten lot zeszła mi przeszło godzina, obleciałem praktycznie calutką Abchazję wszerz. Trzeba też mieć na uwadze że pokonanie tego samego dystansu samolotem nie trwało by więcej niż 10 minut.
Miły Pan nie omieszkał się również uzewnętrznić że będąc takim żółtodziobem jak ja trafił w 99' do Czeczenii jako pilot Mi-24W, został jednak w akcji ranny i po tym zdarzeniu trafił na przydział do Mi-8. W samych misjach uwagę zwraca szczegółowy briefing, zdjęcia zwiadu lotniczego, wskazanie interesujących nas pkt. terenowych, celów, warunki meteo itd.
Sama komunikacja radiowa, mimo że w języku angielskim, nadaje niezły klimat, zważywszy że panowie umiejętnie posługują się rosyjskim akcentem tego języka. Powoduje to że owa angielszczyzna jest nieodczuwalna i nie przeszkadza.
Tyle pierwszych wrażeń, wstępnie podoba mi się

Przy okazji jako rzeczywisty kompletny żółtodziób przekonałem się że faktycznie latanie w szyku śmigłowcem nie jest specjalnie trudne... zważywszy jeszcze na fakt że w tego typu lotach jestem kompletna noga

Lot z towarzyszącymi nam Mi-8MT. Jego pilot instruuje nas o kolejnych interesujących nas aspektach zbliżającego się konfliktu.