Co do M45 - to jest ciekawa historia. Broń defensywną w razie zestrzelenia śmigłowca brano z magazynów Marynarki, lub Armii... a jeżeli te nie były w stanie zadowolić osobistych upodobań operatora, to z.... czarnego rynku, na którym można było dostać wtedy wszystko. Np niektórzy latali z Browningami HP, zdobyczny, lub kupny AK nie był też niczym dziwnym

Co do ograniczania trajektorii lotu łusek, to Armia w pewnym momencie stosowała pewnego rodzaju brezentowe kaptury mocowane przy broni, jednakże było z nimi trochę problemów - były dość spore, ograniczały dostęp do rączki przeładowania i utrudniały wymianę lufy. jako-tako na Slicki, ale na Gunshipa się nie nadawały. Natomiast co do ostrzeliwania elementów płatowca to to sie zdarzało właśnie tylko z montażami stałymi - szczególnie częste było ostrzelanie wirnika, korzystając z M-60D. To wersja niby specjalnie stworzona do wykorzystania na pokładzie śmigłowca, gdzie w miejscu kolby był podwójny uchwyt, podobny do tego w M2HB. Problem z tym był taki, że zamiast 4 punktów oparcia - jak w wypadku karabinów wykorzystywanych z wolnej ręki - był jeden podwójny, co wpływało bardzo na stabilność broni. Jeżeli strzelec z jakiegoś powodu został zaskoczony ruchem maszyny jego ręce leciały w którymś kierunku - a broń w przeciwnym - nadal strzelając łatwo było przejechać kilkoma pociskami po łopacie wirnika, albo przyjaznych żołnierzach.
W wypadku korzystania z M-60 z wolnej reki, nie było wypadków ostrzelania maszyny własnej, ze względu na właśnie dużą stabilność platformy.
BTW wczoraj skontaktowałem sie z jednym ze strzelców z HA(L)-3 z okresu 69-70 - David Smale - akurat załapał sie na wymiany uzbrojenia na śmigłowcach i był zbrojmistrzem, powinien wiedzieć sporo o systemach XM-16 i XM-21, jak i przeróbkach ręcznych M-60.