W pierwszej wojnie latam Niemcami. Pfalz D.IIIa to UFO - stabilny, ale wszystko wykręci, przy odrobinie szczęścia i Camela. Albatrosy wiadomo, "wszawe" są. D.III jest w sumie lepszy niż D.Va, bo wytrzymalszy. Pamiętam jednak gości, co na D.Va wymiatali wszystko. Fokker Dr.I to kosmiczna maszyna i wydaje się nie do opanowania. Jest jednak na niego kilka "chwytów" i jak się wie jak, to można nim żąć. D.VII ociężały jest, za to D.VIIF to z kolei rakieta i morderca totalny, tylko łatwo skrzydła mu odchodzą. Reszta to wynalazki albo męczące starocie.
Spady i SE5a to takie pierwszowojenne "dzbanki". Nabrać wysokości, spaść znienacka, zestrzelić i uciekać. Żaden Niemiec nie dojdzie. Trochę podobny jest Pfalz D.XII, ale i ten Spadowi nie ucieknie.
Generalnie robota Ententy jest komfortowa - zawsze można się odseparować.
Z wcześniejszych Francuzo/Anglików dużym wyzwaniem jest Nieuport 17 - trudny bardzo, mocy mało, ale jak ma przeciwników z epoki, to może wymiatać. No i Camel, trudniejszy chyba od Dr.I - nic nie widać, wpada w korki bez wyjścia, tragedia. Ale jak już ktoś wie, jak go opanować, to nie do pokonania.