Wczoraj sobie latałem na Syndykacie i pierwszy raz miałem tak miła sytuację, że aż muszę się pochwalić.
Oto Reims i jego przepiękna katedra:

Celem w tym mieście był dworzec i jakiś magazyn, który był nieopodal. Jak się domyślacie, uwielbiam bombardowanie celów miejskich - och, jakże ja ubolewam, że nie ma żadnych bomb chemicznych czy biologicznych... - ale wracając do rzeczy: zbliżałem się do celów od zachodu, mając nadzieję na uniknięcie ostrzału przeciwlotniczego. W momencie zakręcania nad tory, został przez ze mnie i mojego strzelca zlokalizowany pociąg w ruchu, który zbliżał się do pięknego wiaduktu. Wyobraźcie sobie moje podniecenie jak zarówno wiadukt oraz akurat wjeżdżający na niego pociąg, zostały zbombardowane! :banan :banan :banan

Dla takich chwil warto żyć! Wyobraźcie sobie miny wrażych pasażerów. Napiszę więcej, miałem też bomby żeby zniszczyć (na pewno został podpalony) budynek dworca znajdujący się nieco dalej

.
Tako rzecze,
Zaratustra