Wrażenia:
Wrażeń brak, a przynajmniej tych wartych zapamiętania. Ot, pokazali ludziom jak 100 lat temu robiło się samoloty. Był dj, którego na szczęście nie było słychać już na wysokości tunelu małych prędkości. Był sobie Bies, wybebeszony w środku zgodnie z chlubną tradycją eksponowania zabytków in polish way. Była sobie Iskra i nasz genialny projekt Iryda, wersja ze skrzydłem pasmowym czy jak się to tam zowie. były też dwa poduszkowce. Jednego odpalali co jakiś czas i raz mało, za przeproszeniem, nie przedmuchali jakiejś, szwarnej dość, dziołchy.
Zakład podwozi - klasyka gatunku: aparatura elektroniczna na lampach, pamiętająca czasy gdy Pacman mieścił się na 300 tysiącach kart perforowanych, sprzęgło od mieczysława, drewniane biurko zdolne przetrzymać wybuch jądrowy i pracownicy naukowo-techniczni (średnia wieku chyba 82 lata) w niemodnych zgniłozielonych marynarkach z łatami na łokciach. Były też kawałki Lima, którego chłopaki wyciągnęli z jakiejś stodoły (jaczka nie było jeszcze) i przy renowacji którego, pochwalę się, nieco pomogę jeśli tylko ekipa będzie równieź w soboty pracować.
Oprócz tego iluminacja wielokolorowa i ogólnie mnóstwo elementów .które upodabniały ten event do silnika UE3 - masa pierdół, których nikt już nie chce i nie może na nie patrzeć, a co do których utarło się, że są zawsze obowiązkowe przy okazji takich wydarzeń.
W ogóle to masa ludzi przyszła i pewnie dzieciom oraz tłumowi, który w 99% nie wie na co patrzy, się podobało. Komuś kto ,tak jak ja, wspiął się o krok wyżej i nie zadowala go już podotykanie, nie mówiąc o popatrzeniu ponad głowami tłumu zza barierki oddalonej o 100 m, wybebeszonego samolotu, impreza nie mogła wiele zaoferować.
Mimo wszystko fajnie, że takie rzeczy się dzieją, i że instytuty otwierają swe podwoje. Po prostu ja nie jestem w targecie takich imprez i tyle.