Parafrazując: Czesiu należałoby teraz udowodnić związek pomiędzy pewnymi poglądami a tym, że są one Chrystusowe, bo chyba Chrystus, podobnie jak Sokrates, nie pozostawił nic na piśmie 
Równie dobrze można by udowodnić związki z Koranem Mahometa, wszak był on analfabetą. W pełni zgadzam się z Tobą Nadczłowieku, że starożytne nauki miały wpływ na teologię chrześcijańską. Ale je przeceniasz. Tak, sprawa jest dobrze udokumentowana, ale wiadomo, że żaden chrześcijański teolog nigdy nie twierdził jakoby fundamentem tej nauki była starożytna filozofia, a takie wywody można odczytać jedynie w pracach kontrchrześcijańskich, które doszukują się związków i analogii po choćby najmniejszym podobieństwie myśli, doszukując się u Ojców Kościoła znajomości dawno zaginionych pism. Fundamentem, a więc źródłem myśli jest Pismo Święte. Wychodząc z tego, moim zdaniem słusznego, założenia nie wzbudza we mnie oporu przedstawianie sprawy w ten sposób, a więc filozofia starożytnych to dodatek i uszlachetnienie a nie osnowa. Wracając do "studia filmowego" to w tym wypadku nie możesz pisać już o
współczesnej teologii chrześcijańskiej, gdyż coś takiego jako wspólne pojęcie dla wszystkich chrześcijan nie istnieje (mimo że są wspólne korzenie). Z resztą warto zauważyć, że w aktywnych środowiskach chrześcijańskich w praktyce nie korzysta się z prac teologicznych, a po prostu z Pisma (interpretowanego według Tradycji w KRK, i tu ma wpływ teologia Ojców), natomiast sama filozofia to zajęcie środowisk akademickich.
Natomiast jeśli chodzi o ST i
"subtelne myśli starożytnych" to na prawdę wizja stworzenia świata jest tak samo prymitywna u jednych jak i u drugich. Jeśli chodzi o inne treści to muszę przyznać, że niektóre księgi ST to krwawa lektura, a moralność bohaterów jeży włos na głowie.
Czy można bezkarnie głosić te piękne idee i jednocześnie robić rzeczy tak okropne i nieludzkie wobec obywateli innego kraju?
I w kontekście tej pisaniny jaką tak miło prowadzę sobie z Nietzscheańskim Nadczłowiekiem można poruszyć to zagadnienie, chodź faktycznie grozi to wsadzeniem kija w mrowisko. Czerpanie myśli ze ST współcześnie przechodzi renesans, krwawy renesans. I tu może jest częściowa odpowiedź (bo to tylko jedna z wielu bardziej prozaicznych przyczyn) na pytanie Kelso o krwawe najazdy. Sary Testament jest źródłem myśli tzw. syjonistów chrześcijańskich, którzy rozpowszechnili się zwłaszcza w zachodnich kościołach protestanckich (u nas też się zaczęło). Wierzą oni (wcale nie żartuję
*), że gdy Izrael będzie wielkim i potężnym państwem i pokona wszystkich wrogów dojdzie do paruzji. Przez co usprawiedliwiają i finansują rzezie dokonywane na Bliskim Wschodzie przez "starszych i mądrzejszych". Z tych środowisk wywodzą się neokonserwatyści amerykańscy i można bez przesady powiedzieć, że USA prowadzi wojny religijne. Ta sytuacja jest spowodowana niestety odwrotem od NT i interpretacją krwawych opowieści z uznanych za natchnione ksiąg ST.
Sprawę rozgryzłem w czasie "wizji lokalnej" gdyż spotkałem w jednym miejscu kilkuset takich mądrali, gdzie wszystko mi wyjaśnili, aż trudno uwierzyć
