Można się śmiać, czy tam płakać, ale ja mam wątpliwości co do samobójczej śmierci tego człowieka. Sprawa trochę śmierdzi, jak na mój odbiór. Trochę to przypomina poczwórną próbę samobójstwa, tylko za trzema razami nie zastali go w domu.
Endriu był populistą, manipulatorem, ignorantem i pospolitym chamem, nie zmienia to faktu, że zginął w dość dla mnie tajemniczych okolicznościach. Politycznie facet był spalony, ale biznesowo coś tam go łączyło ze smutnymi panami ze Wschodu.