Spodziewałem się, że ktoś zada to konkretne pytanie i nasza droga Wiedźma z forum

nie zawiodła.
Sęk w tym, że mam zbyt wiele zdolności i umiejętności, a za mało doświadczenia na jednym stanowisku. Podobnie jak Boczek żyłem z fuch i zleceń, co mogło mi pasować jakieś jeszcze 7 lat temu... ale w tym kraju nie da się... szczególnie jak potrafią zwlekać z wypłatą dla ciebie 3-5 miesięcy (kol. kaa zaświadczy ile zwlekała nam TVP) !
Co umiem? Myślę, że już po tym rozpętanym przeze mnie przedsięwzieciu można sporo wywnioskować. Choć chwaliłem się, że jestem "pan kerownik"

to sporo robiłem sam: koordynowałem działania kilkuosobowego międzynarodowego zespołu (ach, jak to brzmi!) z naborem włącznie, gromadziłem i przetwarzałem (nierzadko tłumaczyłem) dokumentację, projekt i częściowa realizacja układu graficznego strony www, redagowanie strony + artykuły + ich tłumaczenia, dodatkowe pomniejsze prace graficzne 2D i 3D, projekty materiałów reklamowych (nota bene mam w szafie prototyp jednej z tych nieszczęsnych koszulek), montowałem dźwięk (pakiet gadek pilotów) i video (prezentacja dla Muzeum Techniki w PKiN). Jakiś rok temu przeżyłem szok gdy dowiedziałem się, że nawet takie promowanie na forach jest częścią Public Relations i za to ludziom się płaci! No patrzcie państwo... czyli dopisać mi: Promotion & Public Relations Department Manager

ach, i jeszcze badania materki... maketrin... makertingowe! (śmiejcie się, ale nawet tego co ja zrobiłem nie dopilnował wydawca czasopisma, które splajtowało w zeszłym roku zostawiając mnie na 2 kwartały z niezapłaconymi artykułami).
Oprócz tego głównie klepałem tłumaczenia (mam Proficiency jakby co) m.in gier (najbardziej chciałbym właśnie tego typu materiał, jak film czy książka, nie śmiem zbliżyć się do np. prawniczego żargonu z umów m-dzynarodowych etc.), kreśliłem na kompie plany budowlane (Tato był od kwestii merytorycznych) kilkukondygnacyjnego budynku, projektuję liternictwo (kilka czcionek, własne oraz np. cyfrowe wersje przedwojennych).
W zeszłym roku zacząłem uczyć się budowania stron www, ale nieprzewidziane trudności odstawiły mnie od tego na kilka miesięcy, przez co muszę ten temat gruntownie powtórzyć i utrwalić (ale np. obsłużyć stronę w oparciu o Joomla! to wciąż pamiętam jak).
W tej chwili załapałem się na darmową naukę (może wreszcie ta UE się na coś przydała, LOL), więc będę mógł za jakiś czas udokumentować moje 17-letnie doświadczenie pracy z kompem dyplomem technika. Wszak kiedyś i programowania się uczyłem (m.in. obiektowe w Visual Basic), a na stronie 9-1939 testowałem bazę danych której byłem współpomysłodawcą (kol. Leszek957 zaświadczy).
Przez tą moją wielowarzywność (czytaj: szeroką wrażliwość artystyczną i kreatywność, umiejętność przewodzenia grupie itepe

) doszedłem do wniosku parę lat temu, że sprawdziłbym się w
reklamie (dlatego polazłem na tego technika), choć nie jest to moja wymarzona praca. Doświadczenie z owym symulatorowym projektem nauczyło mnie, że najlepiej pracuję nad swoim. Choć przeklinam dziś, co mnie pokusiło by się za to zabrać, potrafię docenić pozytywne aspekty. Naprawdę dużo się nauczyłem. Piecuch i domator, a nagle podróżowałem po kraju załatwiając dokumentację itp. Samotnik, a nagle stałem się duszą towarzystaw na forach i nie tylko

Dlatego
ostatnio pisałem na forum, że
potrzebowałbym kogoś do współpracy, a rozpocząłbym inny projekcik. Brakuje mi właśnie bazy produkcyjnej, albo przynajmniej współpracownika. Nie mogę być wiecznie sam. (Samemu to można otworzyć powiedzmy zakład szewski...)
Potrzebny byłby ktoś
od spraw organizatorsko-finansowo-papierkowych, np. jeśli gra ma być dostępna na zasadzie "dostaniesz kod dostępu za SMSa" to trzeba taki system wprowadzić na stronę, jak się rozliczać itd. Wszystko inne da się znaleźć, wykonawców, a nawet kapitał

Ja miałem zająć się częścią designerską, projektem interface, grafiką ikonek, napisaniem i tłumaczeniem tekstów, projektem strony www, promocją etc. - czyli podobnie jak w wypadku owego nieszczęsnego
symulotniczego przedsięwzięcia.
No ale nie zawsze można w życiu robić to, czego się pragnie. Mogę i być gdzieś wyrobnikiem "9 to 5", choć nie da mi to takiego pozytywnego kopa jak powyższe. Bądź co bądź praca to nie tylko wypłata, choć jest to czynnik niezbędny do przeżycia...
Przydałyby się jakieś kontakty, np.
w branży wydawniczej (mam na myśli czasopisma, bo chciałbym omówić jeden pomysł; nie pogardziłbym z drugiej strony tłumaczeniem książek), czy wśród
developerów gier. No kiedyś wydawało mi się że mam, z jednej strony JanuszB, dalej 1C i Ubisoft... buehehehe! Później pisywałem do jednej polskiej firmy, ale może trafiłem na zły moment (wakacje) ? Nie wiem po co odpisywali, że są zainteresowani, odsyłając mnie wyżej w chain-of-command, by później zapomnieć mi odpisać.
Nic mnie tak nie rozśmiesza jak wypisywane w CV głupoty na temat zainteresowań - przecież nie szukam kumpla tylko pracownika. Zainteresowania mają sens gdy są zbieżne z wykonywana pracą i w jakiś sposób przyczyniają się podnoszenia kwalifikacji. A tak to co mnie obchodzi co pracownik robi po robocie? Śmieszy mnie jakiś "Zdzichu" piszący o tym, że hoduje rybki akwariowe czy "Jadzia" co to interesuje się książkami i podróżami. Podobnie z "listami motywacyjnymi" (kto to w ogóle wydumał?), w 90% to kompletny bełkot, nieprzydatny do niczego, za wyjątkiem nakarmienia niszczarki.
Alleluja! Bałem się, że jestem już ostatnim, który zachował dystans i zdrowy rozsądek śmiejąc się z tych wymysłów.
Boczku, miałem na myśli, że może niepotrzebnie zwierzyłem się z negatywnych emocji, miast tego lepiej bym przeszedł do (bardziej konstruktywnego) meritum sprawy.