Może się nie znam, ale samoloty chyba nie spadają dla tego, że "resursy się kończą" albo dla tego, że premier i tak obiecał nowe. Jak samolot ma dopuszczenie do lotu to ma być lotny i koniec tematu. Na studiach miałem kolegę, którego ojciec wówczas był technikiem eskadry w podwarszawskiej alei migów. W "historie z pracy taty" byłem skłony uwierzyć chyba dlatego, że sam zahaczyłem o szkołę generałów i rozumiem co mają na myśli ludzie posługujący się powiedzeniem "kto był w wojsku ten w cyrku się nie śmieje".