Po pierwsze komisja Macierewicza w przedstawianiu faktów jest dla mnie nie mniej wiarygodna niż raport Millera (który jest zainteresowany w urkyciu pewnych spraw, źle świadczących o rządzie), a na pewno o niebo bardziej wiarygodna niż MAK.
Po drugie nie mówię tutaj o werdyktach i osądach Macierewicza, które faktycznie są czasami dyskusyjne, ale o przedstawianych faktach, z którymi trudno dyskutować.
Po trzecie wreszcie, skoro fakt o którym pisałem pochodzi zarówno z "ust" raportu MAK jak i Macierewicza, to chyba jest coś na rzeczy, a przynajmniej mam prawo tak podejrzewać.
Uderzenie w drzewo miałoby wyłączyć 3 generatory? Jestem laikiem w sprawach lotnictwa, ale trudno mi w takie coś uwierzyć.
I teraz tak: jeśli Miller twierdzi, że zasilanie było do samego końca, a MAK i Macierewicz że jednak nie, to coś tu jest nie halo. Oczywiście może się okazać, że zarówno MAK jak i Macierewicz mijają się z prawdą (świadomie bądź nie, nie ma to znaczenia w tej chwili), wówczas sprawa nie istnieje. Jeśli jednak tak nie jest, to w jakim swietle stawia to zespół rządowy?
Inna sprawa, że wydawanie jakichkolwiek werdyktów przez Millera bez badania wraku wydaje mi się mocno niepoważne. Nie słyszałem nigdy o katastrofie lotniczej, którą badano by i wydawano werdykty, nie mając szczątków do zbadania.