Autor Wątek: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?  (Przeczytany 2805 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #15 dnia: Marca 22, 2011, 15:30:16 »
Przecież piloci to myślący ludzie, którym - jak mniemam - nie obce są rozważania o etyce i moralności.
Wiesz siedziałem w armii przez 20 lat (23 jak doliczyć pracę do służby) i jakoś nie słyszałem rozważań o etyce i moralności. O ile "etyka i moralność" czy jak tam sobie to nazwiesz powstrzymuje Ciebie przed ukatrupieniem prywatnego wroga (choć wielu powstrzymuje raczej prawo niż rozważania etyczne) to bynajmniej ta cała "etyka i moralność" jakoś nigdy nie była przeszkodą dla zabijania się żołnierzy (nie tylko - też nieżołnierzy działających na rzecz potencjału militarnego przeciwnika) podczas wojen. Tylko środki się zmieniają - tym razem jest to samolot. Ale samo zabijanie się na wojnach jest akceptowalne od zarania ludzkości, a jak się leci samolotem i strzela do stojącego na ziemi czołgu to jest to wojna, pomimo faktu, że politycy mogą to sobie ubrać w inne słówka.

A że podczas wojen jedni mają bezpieczniejszy sposób zabijania od innych to tylko szczegół techniczny. Niby dlaczego dawać przeciwnikowi równe szanse? Przecież to głupie.

PS. A ta cała "etyka i moralność" w armii objawia się przestrzeganiem pewnych praw prowadzenia wojny - zresztą dość swobodnie naginanych wg. potrzeb.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #16 dnia: Marca 23, 2011, 16:54:54 »
Ja widzę w tv pilotów [...] wstających od obiadu z myślą: ok, to teraz polecimy do Libii [...], z 5km nad ziemią rypniemy bombkę lub rakietę, następnie wrócimy, zjemy kolacyjkę i się pochędożymy, wcześniej czytając dziecku bajeczkę przed snem. Podczas mojego zadania zginą ludzie, ale taka.... (i tutaj co dopisać? Praca, dola, moja radość z pracy, bo tak mi polityk kazał, bo jestem do tego psychicznie przygotowanym?!?]. Przecież ci ludzie chodzą sobie wśród innych obywateli, uśmiechają się, pewnie mają dzieci, o które się troszczą, etc. - krótko mówiąc szanują wartości na swoim podjeździe... aż tu nagle lecą do obcego kraju, żeby w sposób skrytobójczy, dla nich samych stosunkowo bezpieczny, zabijać na odległość w imię politycznych frazesów lub "utylitarnych" celów. Przecież piloci to myślący ludzie, którym - jak mniemam - nie obce są rozważania o etyce i moralności.
A może mieli samodzielnie udać się na miejsce i sprawdzić, czy zapisany w komputerze misji cel jest faktycznie odpowiednio "zły" do spuszczenia bombki? Gdyby niektórzy tak robili nie mówił byś dziś o Nadczłeku po polsku ale zapewne w innym języku: rosyjskim/niemieckim?
Równie dobrze możemy dywagować o ministrze zdrowia, który decydując o alokacji środków skazuje na śmierć kilkudziesięciu/kilkuset/kilka tysięcy pacjentów chorych na SM/inne choroby.
Możemy mówić o politykach decydujących o jakości dróg i zamiast przeznaczyć miliardy na poprawę infrastruktury kupują jakieś Rosomaki czy inne "efy szesnaste" przez co na drogach giną tysiące osób.
Można mówić o konsumpcyjnym nastawieniu naszego społeczeństwa w wyniku czego nasz "dobrobyt" okupiony jest śmiercią tysięcy dzieci w krajach trzeciego świata.
Można w końcu zastanawiać się nad politykami, którzy decydują o wysłaniu wojsk i zaatakowaniu jakiegoś kraju - to oni kazali zabijać tam ludzi! Kto tych polityków wybrał - naród, my !
Hej, zaraz! Jak to? To My jesteśmy winni? Nie!!!!!!!!!!
To nie ja! To ten wredny pilot! To on pociągnął za spust! Mógł odmówić wykonania zadania. Nikt nie jest winny tylko ten pilot!
Tak samo komornik jest zły, bo przyszedł po zaległe pieniądze itd...
I świat staje się prostszy...

Prymitywny, zmyślony przykład:
Wredny psi, piloci pomiot, bo nie odmówił wykonania zadania... I dla kontrastu: wczoraj policja miała aresztować mojego sąsiada,co mnie pobił 4 dni temu. Jednak policjant, co go miał aresztować jest jego dobrym znajomym i odmówił, bo był przekonany, że dobrze zna "sprawcę" i to nie on jest winny, tylko ja. Wredny, psi, policyjny pomiot, bo odmówił wykonania zadania, jakim prawem uważa, że zamiast wykonać polecenie sądu ma prawo samodzielnie zbadać sprawę? Powinien aresztować chama i już! A nie zastanawiać się, czy tak jest etycznie, czy nie!

qrdl

  • Gość
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #17 dnia: Marca 24, 2011, 11:24:39 »
Damos, proponuję poczytać wcześniejsze wypowiedzi. Wybacz, ale piszesz od Sasa do Lasa :-) A zmyślony przykład to raczej kwestia sądu i prokuratury, a nie policjanta, który musi przyjąć zgłoszenie. Ewentualnie udaj się do prokuratury.

Rzecz polega na tym, że tak naprawdę nikt nie sformułował jasnych celów owej "operacji" w Libii, a mnie zaciekawiło zagadnienie, czy żołnierzowi (elitarnemu, czyli pilotowi) potrzeba odpowiedniego uzasadnienia do zabijania w czasach pokoju, przy poddawanej w wątpliwość "interwencji", która raczej przypomina akcję "nawalamy, a potem zobaczymy co będzie".

Tako rzecze,
Zaratustra

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #18 dnia: Marca 24, 2011, 12:11:30 »
Rzecz polega na tym, że tak naprawdę nikt nie sformułował jasnych celów owej "operacji" w Libii, a mnie zaciekawiło zagadnienie, czy żołnierzowi (elitarnemu, czyli pilotowi) potrzeba odpowiedniego uzasadnienia do zabijania w czasach pokoju, przy poddawanej w wątpliwość "interwencji", która raczej przypomina akcję "nawalamy, a potem zobaczymy co będzie".

Chyba czegoś nie pojmujesz?  :004:

Po pierwsze co to znaczy "czas pokoju"? Dla Ciebie przy komputerze jest to "czas pokoju", ale dla żołnierza uczestniczącemu w jakiejkolwiek akcji zbrojnej ten czas pokoju się kończy z chwilą wysłania go do walki (bez znaczenia są tutaj narzędzia - karabin, czołg, samolot, okręt). U nas jest takie sformułowanie jak "strefa działań wojennych" - jest to bardzo szerokie pojęcie i niekoniecznie związane z jakąkolwiek wypowiedzianą wojną. To po prostu strefa walk - po za tą strefą masz "czas pokoju", ale w jej obrębie już nie. A piloci są ogólnie w specyficznej sytuacji - w większości przypadków (no za wyjątkiem wojny totalnej) miejsce z którego zaczynają i miejsce gdzie wracają po wykonaniu zadania jest zwykle poza strefą działań wojennych, często nawet bardzo daleko.

Po drugie - o jakie uzasadnienie Tobie chodzi? Chciałbyś przekonywać członków sił zbrojnych do tego, że taka czy inna operacja jest potrzebna? Przecież to absurd. A jak nie przekonasz to co? Połowa idzie walczyć, a druga połowa nieprzekonanych idzie na piwo? W armii nie ma miejsca na demokrację.

Komplikujesz sprawy raczej proste - żołnierzy wynajmujesz (za pomocą Twoich podatków) do tego aby walczyli, do tego aby zdecydować z kim i kiedy wynajmujesz (też za pomocą podatków i wyborów) polityków. Żołnierz decyduje się wykonywać rozkazy i uczestniczyć w walce, na którą wyślę go jego (to które go zatrudnia) państwo z chwilą wstąpienia do armii, a nie z chwilą gdy rozpoczyna się jakąś operację wojskową. Nie wymaga się od żołnierza aby akceptował politykę swojego kraju (czy kraju który mu płaci), żołnierz ma wykonywać rozkazy i w tym takie, które skutkują prowadzeniem walki. Ewentualny udział w walce (ze wszystkimi konsekwencjami - koniecznością zabijania innych i co dużo ważniejsze możliwością, że sam oberwiesz) aprobujesz z chwilą wyboru tego zawodu, a nie w czasie gdy do niej dochodzi. Jak jesteś pacyfistą czy z innych przyczyn nie aprobujesz wzajemnego zabijania się w czasie konfliktów zbrojnych to raczej wybierasz sobie inny fach.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #19 dnia: Marca 24, 2011, 12:50:37 »
Damos, proponuję poczytać wcześniejsze wypowiedzi.
Błędnie założyłeś, że nie przeczytałem...

A zmyślony przykład to raczej kwestia sądu i prokuratury, a nie policjanta, który musi przyjąć zgłoszenie. Ewentualnie udaj się do prokuratury.
Tak samo, jak policjant ma przyjąć zgłoszenie i wykonać zadanie - tak samo żołnierz ma wykonać swoje. Sam sobie odpowiedziałeś. Dywagacje nad słusznością nie należą do pilota. W 99.9999% przypadków pilot  nie ma wiedzy wystarczającej do oceny sytuacji ani możliwości jej zdobycia.

Rzecz polega na tym, że tak naprawdę nikt nie sformułował jasnych celów owej "operacji" w Libii
Nie sformułował, czy Ciebie o nich nie poinformował? Sądzisz, że piloci nie posiadali jasno wyznaczonych celów i zadań? A może chodzi o brak przekonującego uzasadnienia politycznego? Moze chodzi o brak przekonującego dla każdego człowieka z osobna uzasadnienia politycznego misji? Sam doskonale wiesz, że to jest niewykonalne.

a mnie zaciekawiło zagadnienie, czy żołnierzowi (elitarnemu, czyli pilotowi) potrzeba odpowiedniego uzasadnienia
Jedynym uzasadnieniem dla żołnierza jest rozkaz. Tak jest zbudowana armia i tak działa od tysięcy lat. Są wyjątkowe okoliczności, w których żołnierz ma prawo odmowy wykonania rozkazu - wyjątkowe.  Jak już Razor napisał - wojsko bazuje na założeniu wykonywania rozkazów bez ich dogłębnej analizy. To nie koło gospodyń wiejskich, które przez 4 miesiące dyskutuje, jakim ściegiem mają szydełkować.

przy poddawanej w wątpliwość "interwencji", która raczej przypomina akcję "nawalamy, a potem zobaczymy co będzie".
Tu już zaczyna się relatywizacja - kto poddaje w wątpliwość, komu co to przypomina. Te okoliczności nie wyczerpują znamion sytuacji wyższej konieczności i pełnego przekonania o bezprawności rozkazu. Jak wygląda analiza sytuacji w sztabie - możemy jedynie zgadywać. Żołnierze zakładają, ze "góra" wie co robi. I na tym się ich myślenie kończy. W tak rozmytych okolicznościach nie mają możliwości oceny słuszności podjętych działań. Co innego, gdyby dać im karabin, kazać stanąć twarzą w twarz z cywilami i wykonać egzekucję. Wtedy zapewne odmówią. Jeżeli jednak przed egzekucją okazać wyrok sądu, który za jakieś zbrodnie (zdrady/ludobójstwa/sabotażu/szpiegostwa i co tam jeszcze) skazał tych samych cywilów na śmierć - pewnie wykonają wyrok ufni w działania wymiaru sprawiedliwości. Przecież nie zrobią własnego śledztwa i procesu. Tak samo piloci nie zrobią własnego rozpoznania taktyczno-politycznego dla każdego wskazanego sobie celu.

Wojsko (jako organizacja) jest przede wszystkim  po to, żeby zabijać innych ludzi (w trybie pasywnym - demonstrować gotowość do zabijania). Pozostałe działania wojska to jedynie "bonus". Zdziwienie tym, że żołnierz kogoś zabił jest zwykłą hipokryzją. Taką samą jak wysyłanie wojska do tłumienia zamieszek a później oburzenie, że ktoś ucierpiał.
Każdy żołnierz jest człowiekiem i czuje wewnętrzne zadowolenie lub nie z powodu wykonywania swojego zawodu. Powinien być świadom, że mogą oczekiwać od niego zabijania innych ludzi. Analiza reakcji na taki rozkaz to indywidualny przypadek każdego człowieka wykraczający IMHO po za nasze możliwości.


Offline Kerato

  • *
  • Lepiej jeść biały chleb nad morzem czarnym niż...
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #20 dnia: Marca 24, 2011, 12:54:34 »
 Śledząc całą dyskusję bardzo spodobała mi się wypowiedź Schmeisser-a. Zgadzam się w 100%. Co więcej... Prawie zawsze wartości które wyznajemy ,nasze zachowanie wynikają z "tresury" zwaną wychowaniem. Rzadko zdarza się nam negować wyznawane przez nas samych wartości ,nie ważne czy dotyczą one seksu ,zabijania ,religii czy podejścia do broni palnej i innych bzdetów. Hehe, w państwach totalitarnych, autorytarnych czy w ogóle prowadzących jakąś większą wojnę często zabijanie urasta do rangi jakiegoś szlachetnego czynu. 

 A tak przy okazji...Panowie ,nikt z was nigdy nie miał marzeń polegających na zabijaniu śmiesznie bezbronnego wrogą? Pojechania na łatwą wojnę z zwycięstwem w kieszeni? Do Ch@#ery, jesteśmy facetami...na co dzień konkurujemy w pracy, na uczelni, ulicy, w sporcie, konkurujemy o kobiety wobec których mamy wymagania, ba i my musimy spełniać ich wymagania, jak nie to do widzenia. Konkurujemy o byt. Na co dzień zachowujemy się jak zwierzęta (eh, w krajach o stabilnych gospodarkach i ogólnym dobrobycie ludzie zachowują się nieco jak w "Powrocie z gwiazd" Lema) , więc dlaczego zamydlamy sobie oczy jakąś moralnością?

Offline Ranwers

  • *
  • Wizzard
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #21 dnia: Marca 24, 2011, 13:20:52 »
Cytuj
Jadąc do Afganistanu bałem się.  Cholernie się bałem.  Ale nie bałem się smierci, czy kalectwa.  Bałem się że jak zaczną świstać kule zostanę sparaliżowany tym samym wszechogarniającym strachem który tak dobrze znałem z mojej krótkiej kariery wyczynowego skoczka spadochronowego.  Bo człowiek tak naprawdę nie wie jak jego ciało będzie funkcjonować w bezpośrednio zagrażającej życiu sytuacji, dopóki w tej sytuacji się nie znajdzie.  Panicznie bałem się że zawiodę zaufanie moich żołnierzy, bałem się że nie będą mogli na mnie liczyć wtedy kiedy będą mnie potrzebowali najbardziej.

Okazało się że moje obawy były nieuzasadnione.  Kiedy nad głową zaczęły świstać kule nie położyłem się w kącie mojego hummera, zwinięty w pozycję embrionalną.  To dziwne, ale nie czułem wtedy strachu wogóle.  Stałem się robotem, moje ciało zaczęło wykonywać pewne czynności zupełnie automatycznie, bez zastanawiania się, bez przemyśleń.  Pamiętam jak beznamiętnie naprowadzałem na brodatą głowę czerwony punkcik mojego celownika, i nie czując zupełnie nic naciskałem spust.  Kiedy głowa chowała się, również nic nie czułem.  Po prostu bezmyślnie czekałem aż znów się wychyli.  Kiedy brodata postać wyskoczyła z rowu i plując ogniem ze swojego kałacha biegła w moją stronę dalej nic nie czułem.  Po prostu nakierowałem czerwony punkcik na środek postaci i po raz kolejny nacisnąłem spust.  Na zimno.  Bez uczuć.  Jak maszyna do zabijania.

Odbezpieczając granat również kierowałem się wytrenowanymi odruchami.  Jedna zawleczka, druga zawleczka, zamach i rzut.  Oczywiście nikt nie trenował odwijania taśmy z granatu który był dodatkowo nią zabezpieczony na rozkaz jakiegoś zakichanego oficera sztabowego, dlatego mój granat poleciał w stronę mężczyzny który probował mnie zabić obklejony taśmą.  Chodzi o to że w takich chwilach ciało ludzkie zachowuje się jak automat, działa odruchowo, a ani ja ani żaden z moich żołnierzy nie wyrobił sobie odruchu odklejania taśmy podczas treningu.  Oprócz mojego granatu, nieopodal zakrwawionej brodatej postaci leżało leżały jeszcze trzy inne, również oklejone nietkniętą taśmą.

Dlatego trening przygotowawczy jest niezwykle ważny.  Powtarzanie pewnych czynności, tyle razy, aż ich wykonywanie stanie się automatyczne jest niezwykle ważne w przygotowaniu do wyjazdu.  Bo ciało będzie wykonywało ruchy do których przywykło, nawet bez udziału umysłu.


Za http://sladamikonkwistadorow.blog.onet.pl/L-jak-Lek,2,ID422657367,DA2011-02-27,n
Wytłuszczenie moje
.       __!__
.____o(''''')o____.
          " " "
Forum to miejsce spotkań ludzi, którzy mają "zryty palnik" w pewnych kwestiach i do tego dobrze im z tym

qrdl

  • Gość
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #22 dnia: Marca 24, 2011, 13:22:30 »
@Razor, damos. Tego typu transfer odpowiedzialności na "polityka" czy innego "wodza" w konsekwencji prowadzi do stwierdzeń "Ja tylko wykonywałem rozkazy" :-)

@Kerato. Myślę, że twoje oczekiwania względem męskości i walki o "kobiety" spełni większość wiejskich i duża część wielkomiejskich dyskotek. Tam nawet nie znają słowa "moralność".

Może ja mam faktycznie zbyt wygórowane oczekiwania odnośnie wpływu aksjologii na podejmowane przez ludzi decyzje, bo przecież tradycyjne "chlańsko i jebańsko" wyczerpuje 99% potencjalnych motywów działania 99% ludzi.

Tako rzecze,
Zaratustra

Offline Kerato

  • *
  • Lepiej jeść biały chleb nad morzem czarnym niż...
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #23 dnia: Marca 24, 2011, 13:32:44 »
 hehe, Dobrze mi odpowiedziałeś. Po prostu świat w którym żyję to czysty materializm w 100%. Od dziecka jestem karmiony opowieściami w stylu kto i jak kogo oszukał, jak być najlepszym, jak Ci się nie uda to jesteś ciota. Z czasem nienawidzisz wszystkiego dookoła z sobą włącznie. ...aha, i na dodatek nie jest lekko. Nie ma pracy, pieniędzy i możliwości godnego życia. Ale cóż ,może niedługo uda mi się uciec na jakiś czas na zachód , zarobić nieco i za swoje dokończyć studia.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 24, 2011, 14:04:48 »
@Razor, damos. Tego typu transfer odpowiedzialności na "polityka" czy innego "wodza" w konsekwencji prowadzi do stwierdzeń "Ja tylko wykonywałem rozkazy" :-)

Ale do tego właśnie sprowadza się armia - do wykonywania rozkazów (margines możliwości niewykonania rozkazów jest bardzo mały i dotyczy sytuacji naprawdę skrajnych) i odpowiedzialności za nie wydającego rozkaz. Inaczej żadna armia nie mogłaby funkcjonować poprawnie. Armia też z zasady nie prowadzi własnej polityki - realizuje cele wskazane przez rządy, a te składają się z polityków. Ale znowu nie w tym nijakiego problemu - bo decyzję o tym, że godzisz się na taki system podejmujesz w chwili wstąpienia do armii.

Offline Kerato

  • *
  • Lepiej jeść biały chleb nad morzem czarnym niż...
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 24, 2011, 14:07:47 »
 Aha...co do wielkomiejskich dyskotek...może my ludzie z "lepszego sortu" (hehe,ja to samolubnie brzmii) jesteśmy jacyś inni ,tacy bardziej szlachetni ,lepsi? Nie... zachowujemy się podobnie, tylko może nie tak dosłownie, szczerze ,bezpośrednio. Niby mamy jakieś gesty, styl ,klasę, a może to po prostu nasz klucz zachowań według którego zostaliśmy wytresowani?
  Dobra, już kończę swoje wypociny, w każdym razie uważam siebie i wszystkich innych ludzi za najlepsze zwierzęta na tej planecie i tyle.
 
 Tak już zupełnie na marginesie... co do zabijania, to okropne ale...czy nie zauważyliście ,iż podobno łatwiej jest zabijać kogoś kto jest do nas zupełnie niepodobny. Żyje w innej kulturze ,mówi w jakimś niezrozumiałym języku, inaczej wygląda oraz inaczej się ubiera? Co o tym sądzicie?

Offline Orzeł

  • APAsq
  • *
  • APAsq#4 WBCI#4
    • WBCI
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 24, 2011, 21:05:44 »
Wątek ten można też rozszerzyć o żołnierzy, którzy naciskają przycisk odpalający Tomahawki lub inne żelastwo, albo artylerzystę, który strzela do oddalonego o kilka kilometrów celu. Dla nich cel to tylko współrzędne geograficzne i nic więcej.
Gdyby w armii była demokracja to nie byłaby armią tylko sejmem, albo inna tego typu instytucją. Każdy z nas (mam tu na myśli żołnierzy) kiedy dostaje rozkaz do ataku, obojętnie czy zrzucenia bomby lub odpalenia rakiety, czy bezpośredniej walki z widzialnym przeciwnikiem, rozgrywa swoją wojnę moralną. Są sytuacje kiedy wymaga się od żołnierza myślenia, ale gdy przychodzi czas walki ma wykonać rozkaz i kropka. Do tego był szkolony i tego się od niego oczekuje.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 24, 2011, 21:33:05 »
Od siebie dodam to -> http://bookznami.pl/?p=921
"Ołowiane Żołnierzyki Świetlany Alek­sijewicz to książka demaskująca, odzierającą wojnę afgań­ską z wszel­kich przejawów heroizacji. Pojawiały się głosy, że pozbawia god­no­ści jej uczest­ników, jed­nak głów­nym celem autorki było nade wszystko ukazanie prawdy. Prezen­tując tematykę antywojenną i losy osób przez nią dotkniętych, książka zyskuje rangę uniwer­salną. Staje się ponurą prze­strogą przed wszelką formą agresji wojen­nej, ukazuje jej praw­dziwe, brudne oblicze i wpływ na ludzką egzysten­cję. Jest to lek­tura ciężka, jed­nak ważna zarówno z repor­ter­skiego punktu widzenia, jak i z uwagi na zawarte tre­ści ponadczasowe."

Książka która zmieniła moje spojrzenie na sprawę. Poruszyła mnie głęboko, momentami wysuszając gardło i wyciskając łzy.
Autorka w większości rozmawiała z moimi rówieśnikami.
Nie trudno jest zabić. To w rzeczywistości bardzo łatwe. Nawet wielokrotnie. Trudniej z tym później żyć.
Kiedyś walczono twarzą w twarz. Trzeba było mieć cojones. Teraz zwyczajnie likwiduje się cel. Z daleka, w bezpiecznym miejscu na ekranie monitora. To takie nierealne, prawda?
Kiedyś wojownik dzisiaj zawód - operator urządzenia. Urządzenia miotającego śmierć.

Uważam, że wszystko można sobie wmówić. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka by usprawiedliwić własne działania.

Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #28 dnia: Marca 25, 2011, 08:00:23 »
@Razor, damos. Tego typu transfer odpowiedzialności na "polityka" czy innego "wodza" w konsekwencji prowadzi do stwierdzeń "Ja tylko wykonywałem rozkazy" :)
Qrdlu - Razor napisał Ci to wyraźnie, ja również: żołnierz ma możliwość niewykonania rozkazu, ale jedynie w odpowiednich okolicznościach. Niejasne przeczucia co do celowości/bezprawności całej operacji nie są wystarczającą przesłanką. Porównywanie tego do słynnego "ja tylko wykonywałem rozkazy" jest delikatnie mówiąc nadużyciem kontekstu, z czego sam doskonale zdajesz sobie sprawę. Są sytuacje, kiedy żołnierz może samodzielnie dokonać oceny zasadności rozkazu i są takie, kiedy nie może. Tych pierwszych jest znacznie mniej o dotyczą sytuacji bliskiego kontaktu z celem, kiedy jest czas i możliwość na rozpoznanie sytuacji, celu, otoczenia. W historii konfliktów było masę przypadków, kiedy żołnierz pomimo rozkazu otwarcia ognia informował przełożonego, że nie może tego uczynić, bo ... (widzi, że zginą cywile, cel nie zgadza sie z wytycznymi - źle go wyznaczono itp.) Jednak nie zawsze żołnierz ma taki komfort.




Schmeisser

  • Gość
Odp: Ethos pilota, żołnierza a może skrytobójcy?
« Odpowiedź #29 dnia: Marca 25, 2011, 22:56:55 »
Cytuj
Uważam, że wszystko można sobie wmówić. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka by usprawiedliwić własne działania.

Właśnie opisałeś jeden z paskudniejszych mechanizmów obronnych osobowości, nazywający się 'racjonalizacja'.
Te mechanizmy są jak demony w linuxie albo serwisy w windzie, nie widać ich, nie słychać, żeby dowiedzieć się co robią trzeba mocno przekopać się przez logi, do których nie zawsze mamy dostęp, a w gruncie rzeczy to one cały czas określają co możemy a co nie. I tak samo z osobowością, ona się broni przed destabilizacją w postaci traumatycznych doświadczeń, przy czym broniąc się uznaje swego nosiciela również za wroga. W efekcie nosiciel zostaje allkoholikiem, narkomanem, samotnikiem, paranoikiem, schizofrenikiem...

Klasyczny przykład racjonalizacji to 'bo zupa była za słona'.
'Bo on był uzbrojony, bo oni zabijają dzieci, bo oni są dzikusami, bo oni, bo oni , bo oni....

Naziści byli uczciwsi w tym całym bagienku, nie wymyślali karkołomnych konstrukcji przyczynowo skutkowych, tylko kwitowali sakramentalnym 'wykonywałem rozkazy'
Ta kwestia powodowała iż zabicie 100 osób z karabinu maszynowego w minutę nie obciążało sumienia. Zaklęcie.