Dziś w TV mjr Fisher wspominał, że nad terytorium Turcji byli coś koło 45 sekund. Ostrzeżenia szły po angielsku, a Rosjanie raczej tego języka nie znali, bo nie muszą, bo mają wszystko (w sensie infrastruktury) swoje, a same loty odbywają się korytarzami wydzielonymi. Niemniej skwitował to tak, że trafił swój na swojego. Samolot był pewnikiem śledzony na radarach od dłuższego czasu, wywoływać go mogli nawet przez te 15 minut (prosili o zmianę kursu na południe). Ci się nie dostosowali to dostali w czapę. Mogli co prawda podlecieć do niego i machnąć mu łapą no ale widocznie mają inne wytyczne.
Poza tym nawet jeśli piloci Su-24 nie znali angielskiego to podejrzewam, że F-16 podświetlił ich radarem tak aby dać im do myślenia. Kierunek i rodzaj takiego opromieniania jest wtedy podany jak na dłoni. Nawet jeśli F-16 użył trybu pasywnego i ich odpukał czymś na podczerwień to oni powinni dawno zawrócić. Nie było by pacnięcia jakby zmienili kurs. Wszyscy by sobie na granicy pomachali i trupa by nie było.