Z życia wzięte:
1. Szybowce się poleruje. Doświadczenie wskazuje, że dość zaniedbany szybowiec klasy "klub" może "odzyskać" ok. 3 jednostki doskonałości (w przybliżeniu, nie da się przecież dokładnie zmierzyć w locie) po starannym umyciu i wypolerowaniu.
2. Samoloty RWD biorące udział w Challenge były nie biało-czerwone, ale srebrno-czerwone. W tamtych czasach białą farbę wykonywano na bazie ołowiu, zaś srebrną - aluminium. Nie pamiętam konkretnej wartości, ale chodziło o "ładne kilogramy"; a to przecież nieduży samolot.
3. W pościgach za V-1 podobno najlepiej spisywały się samoloty w malowaniu "bare aluminium", czyli pozbawione barw (tylko lakier bezbarwny, o ile w ogóle).
4. Swego czasu popularne w szybownictwie były "muchołapki" - bajeranckie, choć dość proste "urządzenia" mające na celu umożliwienie usunięcia much rozbitych na krawędziach natarcia w locie.
5. Znanym jest fakt, że Jantar-2b w opadzie deszczu idzie do ziemi jak cegła. Deszcz to może nie brud, ale działa podobnie. Co ciekawe, podobno PW-5 w opadzie deszczu nieco zyskuje; ma to mieć jakoby związek z niskimi Re jego skrzydła (mała cięciwa, małe prędkości), które "generalnie lubi" opływ turbulentny. Nie udało mi się tego potwierdzić: akurat w moim "sezonie klasoświatowym" albo deszczu nie było wcale, albo lało tak, że nikt nie myślał o lataniu.
6. Jeśli zaś chodzi o ciężar, to PW-5 naprawdę "zaczyna latać jak szybowiec" gdy jest o dobre 20-30kg przeciążony (powyżej MTOW). Oczywiście doświadczenie takie "wykonało się samo i niechcący"; ale faktycznie coś w tych małych Re musi być, skoro latając nieco szybciej lata też lepiej.
I tak by można w nieskończoność niemalże, bo dla "zrozumienia" lepsze są praktyczne przykłady niż wykresy. A przykładów życie nam nie szczędzi; a jakby jeszcze sięgnąć do doświadczeń morskich... to by internetu zabrakło żeby wszystko opisać.
Podsumowując więc: faktycznie gładki i lekki samolot lata lepiej niż jego zaniedbany i zagracony odpowiednik. Różnice nie są powalające, ale dają się zauważyć; a to w warunkach bojowych mogło mieć znaczenie. Chociażby jak w tym dowcipie:
Tygrys atakuje dwóch turystów; jeden z zapałem zbiera się do ucieczki, drugi zmienia traperskie obuwie na "adidasy". Pierwszy go pyta: "po co? I tak nie będziesz szybszy od tygrysa!" A drugi spokojnie odpowiada: "wystarczy że będę szybszy od ciebie..."
A bezpośrednio odpowiadając:
1. Tak. Masy samolotu pustego (i wszystkie inne) określa się dla samolotu "gotowego", a więc i pomalowanego. I w takiej konfiguracji określane sa też jego osiągi. Chociaż to też trochę przesada, bo i tak samolot się załaduje "towarem" ważącym wiele więcej, niż ta farba; a szanujący się producenci podają osiągi dla MTOW (Max Take-Off Weight gdyby ktoś nie wiedział, czyli maks masa do startu), gdzie masa samej farby jest już raczej "miejscem po przecinku" niż jakąś istotną wartością.
2. Obecnie tak, choć przemysł "pozalotniczy" wyniósł chemię lakierniczą na takie wyżyny, że trudno powiedzieć iż są jakoś wyjątkowe. W czasie wojny... przyznaję, nie wiem; ale zdziwiłbym się, gdyby nie. Szczególnie po zachodniej stronie "osi zła".
3. Współcześnie samoloty celowo kryje się "niebłyszcząco" żeby... się nie błyszczały. Czyli żeby nie zdradzały swojej pozycji. Ale i tak są "bardzo gładkie"; choć przy osiąganych przez nie prędkościach traci to już na znaczeniu. Ale w okresie, gdy przekroczenie bariery dźwięku było bardziej wyjątkiem niż regułą, sporo samolotów było przecież "gołych" i "gładkich jak pupa archanioła". Nie bez powodu.