Autor Wątek: Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy  (Przeczytany 2758 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

mmaruda

  • Gość
Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy
« dnia: Lipca 24, 2012, 00:32:14 »
Przeszedłem sobie dziś tę grę. Kolega pożyczył na Xklocka. Nie, to nie jest symulator, ani żaden tam taktyczny shooter nawet. Ot prosta i dość mało emocjonująca strzelanka z systemem osłon. Liniowa do bólu, z jeszcze mniejszą dawką strategii i wyzwania niż Gearsy.

Po co więc założyłem wątek? Ta gra ma pewien atut - fabułę. Generalnie, podobnie jak reszta gry, jest ona dość głupia. Ot, Dubaj zasypało piachem, jakiś pułkownik Konrad (wink, wink) miał ogarnąć ewakuację, ale dał ciała, cała 33 dywizja jest "unoucounter for" i Wujek Sam postanowił wysłać 3 super wyszkolonych i nic nieumiejących operatorów Delty, żeby zobaczyli o co biega. Do tego momentu grę można spisać na straty. Tyle, że w miarę grania, człowiek chce się dowiedzieć co i jak się wydarzyło oraz dlaczego.

Reklamowali ten tytuł, jako poważne podejście do wojny, gdzie gracz jako żołnierz musi podejmować trudne decyzje moralne i zawsze konsekwencje są opłakane. Generalnie bzdura, bo tych wyborów jest raptem kilka i i tak mamy wrażenie, że niewiele tu od nas zależy. Cała historia jednak jest niezgorszym studium szaleństwa mocno inspirowanym "Jądrem Ciemności" (ktoś powinien Skibniewskiej strzelić w kolano za to tłumaczenie) i "Czasem Apokalispy". Jako entuzjasta twórczości Conrada nie mogłem przejść obojętnie, więc oto wnioski!  :o

Podstawowym problemem tego tytuły jest fakt, że te całe "trudne wybory moralne" są wmontowane w durny shooter. Jak to działa w praktyce? Mamy kompletnie bezpostaciowych bohaterów, idiotyczną historię i mentalność gracza. Palenie wrogów fosforem i straty w cywilach? Bring it! Rozpierdzielenie już i tak rozpierdzielonego miasta w środku pustyni? Check! Strzelanie do nieuzbrojonego tłumu? No ba! Ilekroć pojawiały się te moralne kwestie, mój wybór był jeden - jak Kapitan Bomba wciskałem "fire" drąc się "napier...ać". Wyrządziłem masę zła, ale i tak okazało się, że nie miałem zbytnio wyboru. Ten najważniejszy wybór, który dopiero pod koniec gry jest wyjawiony, nigdy nie był graczowi dany. Mamy 4 zakończenia, ale i tak wychodzi na to, że jesteśmy psycholem i to maksymalnie niepoczytalnym (to nie jest żadna metafora). Dopiero jak przeszedłem całość, zacząłem się zastanawiać. Myślałem nad tym, czy twórcy dali ciała niedostosowując tematy do formy, czy gry, jako gry, mogą w ogóle poruszać "trudne tematy" i czy to jest wina twórców, czy graczy, że kiedy pojawia się kwestia mordowania cywili, to siedząc wygodnie przed monitorem, bez mrugnięcia okiem wciskamy spust?

To nie jest dobra gra, zawodzi w zasadzie na całej linii (no pun intended), ale ma jedną niesamowitą zaletę - jak wszytko już jest skończone i konsola wyłączona, zaczynamy się zastanawiać, nad wojną, nad tym, czy twórcy coś osiągnęli, nad tym w jakich czasach żyjemy i nad tym jacy sami jesteśmy.

W dużym skrócie, podobnie jak każdy gracz, główny protagonista chce zostać bohaterem (może po to, żeby laseczki go wreszcie doceniły, może z innych pobudek), ale efekt jest opłakany. W tej materii sama gra nie daje nam żadnego wyboru, jak trzeba strzelać do "swoich" to strzelamy i nie ma żadnej możliwości żeby nawet pogadać i dowiedzieć się dlaczego. Gra reklamuje się trudnymi wyborami, ale tak naprawdę nie mamy żadnego, dopiero kiedy opadnie, pył następuje przykre objawienie. Scenarzyści zabierają nas na popier... przejażdżkę piekłomobilem i dajemy się w to wkręcić. Do końca nie wiem co myśleć.

Jedno jest jasne. Gdybym miał ten tytuł interpretować, tak jak interpretowałem książki, wiersze i filmy na studiach, to ktoś wreszcie zrobił bardzo dobre studium zaangażowania Ameryki we współczesne konflikty na Bliskim Wschodzie. Jadą w imię jakiejś idei, chociaż po wszystkim jasne jest, że powinni zostać w domu. W kraju maluje się ich jako bohaterów, wykleja Wallmart ich fotami, chociaż zrobili więcej złego niż dobrego. Mimo, że idea jawi się słuszną, że niby walka o demokrację, z reżimem itd, to jak już jest po wszystkim, wychodzi na to, że jedyne co osiągnęli, to zrobili burdel w całkiem stabilnym regionie w imię pompowania swojego narodowego ego zbawców ludzkości. W tej materii Spec Ops: The Line po prostu miażdży.

Nie polecam tej gry, jako gra, nie jest warta tej kasy, ale po długim zastanowieniu się, to ważny tytuł. Z jednej strony kompletna porażka, z drugiej żadna Arma ani Ghost Recon nigdy nie dał mi tyle do myślenia. Jeśli znacie kogoś, kto to ma, albo da za darmo, ewentualnie za małą kasę, spróbujcie. Grajcie na najniższym poziomie trudności, byle tylko przejść, powtórzcie ostatni rozdział i epilog kilka razy, tak aby zobaczyć wszystkie zakończenia. Nawet jeśli was to nie wzbogaci kulturowo, wywoła pewne emocje. Nie w trakcie gry, po tym jak już skończycie. Tylko ile jest gier, które coś takiego potrafią?

PS Mam nadzieję, że moderacja wybaczy angielskie wstawki, mało mam ostatnio okazję używać ojczystego języka.

Odp: Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy
« Odpowiedź #1 dnia: Sierpnia 20, 2012, 13:29:54 »

mmaruda

  • Gość
Odp: Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy
« Odpowiedź #2 dnia: Sierpnia 22, 2012, 14:44:36 »
Świetna dysertacja! Koleś naprawdę ładnie i składnie prowadzi analizę. Dzięki za linka.

Odp: Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy
« Odpowiedź #3 dnia: Sierpnia 22, 2012, 15:18:25 »
Niedawno go odkryłem, jego pozostałe filmy są równie ciekawe.

Odp: Spec Ops: The Line, czyli gra poruszająca poważne tematy
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 08, 2013, 09:14:38 »
Właśnie ukazało się spolszczenie od ekipy Iron Squad. Jeżeli ktoś nie zagrał ze względu na barierę językową, to teraz nie ma wymówek. Szukać promocji i grać, bo warto, a mmaruda ładnie opisał dlaczego.

http://ironsquad.pl/