Proszę zlinkować moje posty.
Zaciekawiłem sam siebie tym Decem i sięgnąłem po niego. Naprawdę fajnie napisana książka przez człowieka który musiał być naprawde świetnym żołnierzem i dowódcą, a do tego poprawnie identyfikował niemieckie rodzaje uzbrojenia, bo czytając wspomnienia takich farmerów każdy czołg to Tygrys, każdy kawałek rury to 8,8 cm (rofl specjaliści z 101 dywizji wleźli kiedyś na baterię haubic 105 mm , i we wspomnieniach zdegradowano je do 8.8 cm) a seria z poczciwego szmajsera to ostrzał z mg42.
Jedna rzecz mnie tylko zbulwersowała. A mianowicie stwierdzenie ' po Rommlu dowodzenie objął generaloberst Von Kluge, będąc o klasę lepszy niż Rommel, ale i tak ciągle o klasę gorszy od Monty'ego'
Nie jest to cytat dosłowny ale sens został zachowany.
I tak sobie myślę. Rommel był błyskotliwym dowódcą niewątpliwie, bardzo twórczo podchodzącym do idei wojny manewrowej. Miał spore doświadczenie, sięgające pierwszej wojny. Był rozsądnym człowiekiem widzącym potrzebę usunięcia Hitlera.
Był również wredny i pamiętliwy

w ujęciu relacji międzyludzkich. Von Kluge spod ogona sroce też nie wypadł, i również był rozsądnym człowiekie. Czy był o klasę lepszy od Rommla? Nie mam pojęcia, na pewno nie wyglądał na zdjęciach tak kozacko jak Rommel z goglami na czapce, stojący na fotelu Horcha prowadzonego przez osobistego adiutanta o wyglądzie mordercy niemowląt. Wizerunek medialny to podstawa.
Ale żeby QRA od nich o klase lepszy był Wicehrabia El-Alamein

? Monty był kiepskim dowódcą, żadnym strategiem a swoją pozycję zawdzięcza w dużej mierze psiej lojalności względem Ike'go. To fakty. WIęc o co chodziło Decowi.
A może bęcki jakie dostali na dzień dobry na kontynencie (mam na myśli tych co przeżyli wsparcie udzielone przez Amerykańskie lotnictwo pewnego dnia

) miały wpływ na jeego opinie?