Autor Wątek: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje  (Przeczytany 12174 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline bip3r

  • *
  • 13 WELT
    • www.13welt.pl
A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« dnia: Kwietnia 13, 2013, 09:59:55 »
Szukając obrazka do innego tematu trafiłem na stronkę poświęconą próbom atomowym. Patrząc na ten działający na wyobraźnię filmik można odnieść wrażenie, że to kiedyś musi się wymknąć spod kontroli (a filmik sięga tylko do 1998r.):

http://www.good.is/posts/animation-every-nuclear-bomb-detonation-in-world-history/
"Jestem Polak, a Polak to wariat, a wariat to lepszy gość." K.I. Gałczyński


13WELT YouTube Channel

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #1 dnia: Kwietnia 13, 2013, 15:08:41 »
Czasami naprawdę niewiele brakowało: Stanisław Pietrow - On uratował świat przed atomową zagładą

Trzeba pamiętać, że sytuacja wtedy była bardzo napięta - sowiecki Su-15 zestrzelił 1 września 1983 r. koreańskiego Boeinga 747 z 269 osobami na pokładzie, więc się wówczas nie cackano.

Offline some1

  • Global Moderator
  • *****
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #2 dnia: Kwietnia 13, 2013, 16:38:17 »
Nie tylko wtedy, w historii wydarzyło się co najmniej kilka takich epizodów a o wielu na pewno nie wiemy:

http://en.wikipedia.org/wiki/Cuban_Missile_Crisis#Post-crisis_revelations
"It's not a Bug! It's an undocumented feature!"

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #3 dnia: Kwietnia 20, 2013, 23:04:07 »
Może to tylko moje myślenie życzeniowe, ale patrząc nawet na takie lata 80, ciągle dochodzę do wniosku, że dzisiaj jest bez porównania bezpieczniej (nie licząc eksplozji poprzedzanych okrzykiem Allach Akbar). Może po prostu zdaliśmy sobie sprawę z tego, że jak ktoś naciśnie czerwony guzik, to koniec zabawy.

Jeżeli jeszcze ktoś nie czytał/oglądał, to polecam:

film "Dr Strangelove, czyli jak przestałem się martwić i pokochałem bombę" Stanleya Kubricka i
książkę "Ostatni brzeg" Nevila Shute'a
Русский военный корабль, иди нахуй

mmaruda

  • Gość
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #4 dnia: Kwietnia 21, 2013, 16:03:27 »
Można do tego różnie podchodzić, ale patrząc po filmiku, to zdetonowano tego świństwa całą masę i jeszcze tu jesteśmy. Nie ma żadnych mutantów, nie żyjemy pod ziemią, nie rosną nam trzecie ręce na czole i ogólnie jest spoko. Zresztą film zrobił jakiś Japoniec, a oni w ogóle mają z tą bronią atomową syndrom ofiary i paranoję, bo jako jedyni doświadczyli, co znaczy wkurzyć białego człowieka. Więcej osób zginęło w bombardowaniach konwencjonalnych, choćby Tokio, czy Drezna. Zresztą Japońcy sobie zasłużyli - wystarczy poczytać, co wyprawiali w Chinach i człowiek sam ma ochotę im jeszcze coś dorzucić. Co tam Chiny - jak patrzę, co oni teraz w telewizji emitują, o "filmach przyrodniczych" nie wspominając, to dochodzę do wniosku, że 2 piguły to mało było.

Ale tak z innej mańki - paradoksalnie broń atomowa przez ostatnie kilkadziesiąt lat była największym osiągnięciem ludzkości w kwestii pokoju. USA i Ruskie ją mają, ale nikt nie jest na tyle pogięty, żeby jej użyć. Kto wie, co by było, gdyby nie atomówki. Całkiem możliwe, że USA i ZSRR rzuciliby się sobie do gardeł przy pierwszej lepszej okazji, a tak? Cisza, spokój, jakiś Wietnam gdzieś na peryferiach co najwyżej. Ludziska co wynaleźli bombę, powinni dostać pokojową nagrodę nobla, a demonizuje się ich jako szaleńców, podczas gdy kolosalnie większa ilość ludzi ginie dziennie od kalibru 7,62 niż w Hiroszimie. Oczywiście nieco ironizuję, ale wątpię, żeby jeszcze kiedykolwiek w historii użyto bomby. Jedynym realnym zagrożeniem są właśnie kozo-dymacze spod znaku półksiężyca, bo oni mają gdzieś humanitaryzm i myślenie perspektywiczne. Zresztą patrząc na tę ich ideę, to uważam, że jakiekolwiek myślenie przychodzi im z trudem. Dopóki Akbary nie dostaną bombki w swoje łapy, jesteśmy raczej bezpieczni. Tylko, że to w zasadzie pokazuje, że nie sama broń stanowi zagrożenie, ale idee, które pchają do jej użycia. Pióro wciąż jest silniejsze od miecza, karabinu, bomby, czy BFG9000.

Optymistycznie dodam, że gdyby nawet jakiś Iran czy inny Islam zmontował sobie arsenał atomowy, to będzie raczej malutki, a znając ich niecierpliwość do zabijania zepsutych mieszkańców cywilizowanego świata, pewnie zmiotą jakiś Nowy Jork, czy inny Waszyngton, a w odpowiedzi 'Murica zamieni cały Bliski Wschód z wielki, zeszklony krater i problem się rozwiąże. My tutaj nad Wisłą możemy żyć spokojnie, bardziej powinniśmy się martwić biedą na Ukrainie i brakiem funduszy na łatanie sarkofagu w naszej ulubionej elektrowni jądrowej. :)

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #5 dnia: Kwietnia 24, 2013, 21:09:27 »
książkę "Ostatni brzeg" Nevila Shute'a
Również polecam. Zrobili na jej podstawie dośc kiepski film.
Zresztą Japońcy sobie zasłużyli - wystarczy poczytać, co wyprawiali w Chinach i człowiek sam ma ochotę im jeszcze coś dorzucić. Co tam Chiny - jak patrzę, co oni teraz w telewizji emitują, o "filmach przyrodniczych" nie wspominając, to dochodzę do wniosku, że 2 piguły to mało było.
Tu chyba się trochę zagalopowałeś. Cel strategiczny w postaci kapitulacji został osiągnięty. Dzięki temu Amerykanie (i Japończycy) stracili mniej ludzi. Jednak w wyniku uderzeń jądrowych najbardziej ucierpieli ci, którzy nie mieli nic wspólnego z japońskimi zbrodniami wojennymi w Chinach, Mandżurii i Birmie. Traktowanie tamtych ataków jako "odwetowych" jest błędne. Jedyne znaczenie miały na polu strategicznym i politycznym.
Ale tak z innej mańki - paradoksalnie broń atomowa przez ostatnie kilkadziesiąt lat była największym osiągnięciem ludzkości w kwestii pokoju.
To się zgadza. Groźba uderzenia odwetowego skutecznie studziła zapędy co bardziej krewkich, ale myślących przywódców. Myślących - to znaczy, nie takich, dla których trawa jest dobrym posiłkiem dla narodu lub śmierć samobójcza najlepszą forma życia.
Jedynym realnym zagrożeniem są właśnie kozo-dymacze spod znaku półksiężyca, bo oni mają gdzieś humanitaryzm i myślenie perspektywiczne.
Oni mają po prostu inną perspektywę. Zawsze tam, gdzie do polityki lub dyplomacji miesza się religię - kończy się zdrowy rozsądek. Nie wszyscy tam plują na zgniły zachód nie zauważając, że dzięki temu "szatanowi" mają prąd, samochody, współczesną metalurgię, elektronikę, komputery, internet, telewizję, przemysł naftowy (sic!), medycynę i awiację. Ktoś powie - 1000 lat temu byli czołówką medycyny i nauki. To było jednak 1000 lat temu i od tamtego czasu daleko się nie posunęli w przeciwieństwie do "kultury zachodu".
Pióro wciąż jest silniejsze od miecza, karabinu, bomby, czy BFG9000.
Nic nie jest silniejsze od BFG9000  :622: ;)

Optymistycznie dodam, że gdyby nawet jakiś Iran czy inny Islam zmontował sobie arsenał atomowy, to będzie raczej malutki, a znając ich niecierpliwość do zabijania zepsutych mieszkańców cywilizowanego świata, pewnie zmiotą jakiś Nowy Jork, czy inny Waszyngton, a w odpowiedzi
Ceny ropy skoczą do poziomów wyższych od ciśnienia atmosferycznego i odechce się nam wszelkich podróży. Wyobraź sobie koszt wydobycia ropy z terenów Czernobyla lub Fukushimy.



Offline some1

  • Global Moderator
  • *****
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #6 dnia: Kwietnia 24, 2013, 21:32:21 »
Również polecam. Zrobili na jej podstawie dośc kiepski film.

Który? Bo były co najmniej dwa ;)
http://www.filmweb.pl/film/Ostatni+brzeg-1959-31675
http://www.filmweb.pl/film/Ostatni+brzeg-2000-36591
"It's not a Bug! It's an undocumented feature!"

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #7 dnia: Kwietnia 24, 2013, 22:11:22 »
Ten drugi jest raczej raczej "inspirowany" książką a nie zrobiony na jej podstawie :P Próbowali "uwspółcześnić", co nie wyszło na zdrowie. Nadal polecam książkę - w każdym filmie brakuje narratora.
Dla mnie przemawiający i dramatyczny jest wątek konserwacji pewnej maszyny, choć wiadomo, że się już nie przyda. W filmach tego zabrakło.

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #8 dnia: Kwietnia 24, 2013, 22:43:59 »
Może jeszcze do tego wszystkiego bardzo trafny komentarz Einsteina:

"Nie wiem, jaka broń zostanie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na maczugi"
Русский военный корабль, иди нахуй

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #9 dnia: Kwietnia 25, 2013, 10:25:31 »
Tu chyba się trochę zagalopowałeś. Cel strategiczny w postaci kapitulacji został osiągnięty. Dzięki temu Amerykanie (i Japończycy) stracili mniej ludzi.

Czy aby na pewno był to główny "cel strategiczny" zrzucenia bomb atomowych? Myślę że głównym celem była demostracja siły przed całym światem, a zwłaszcza przed Stalinem. Test Trinity udał się w 100%, Bomba uranowa zmiotła Hiroshimę, należało jeszcze przetestować Fat Mana z plutonem, a przy okazji pokazać światu że USA mają arsenał, z którym trzeba się liczyć. Tak naprawdę po Nagasaki Amerykanie wypstykali się z bombek na kilka miesięcy (Bikini dopiero latem 1946 r.)... Podobno Japończycy już po Hiroshimie byli gotowi do kapitulacji, a może nawet i wcześniej, tylko zabrakło dobrej woli ze strony aliantów. Głupio byłoby, gdyby lata prac nad "gadżetem", miliony dolarów wydanych na "projekt Manhattan" poszłyby w powietrze bez bojowego skutku...

mmaruda

  • Gość
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #10 dnia: Kwietnia 25, 2013, 10:57:43 »
Oni mają po prostu inną perspektywę. Zawsze tam, gdzie do polityki lub dyplomacji miesza się religię - kończy się zdrowy rozsądek. Nie wszyscy tam plują na zgniły zachód nie zauważając, że dzięki temu "szatanowi" mają prąd, samochody, współczesną metalurgię, elektronikę, komputery, internet, telewizję, przemysł naftowy (sic!), medycynę i awiację. Ktoś powie - 1000 lat temu byli czołówką medycyny i nauki. To było jednak 1000 lat temu i od tamtego czasu daleko się nie posunęli w przeciwieństwie do "kultury zachodu".

W kwestii myślenia perspektywicznego, to jednak myślę, że wszelka gorliwość religijna je wyklucza. Oglądałem kiedyś taki dokument o początkach chrześcijaństwa i tam sugerowano, że chrześcijaństwo było pośrednio odpowiedzialne za upadek Rzymu. Wcześniej ludzie myśleli tak: Imperium jest ważne, jest ostoją cywilizacji, trzeba dbać o to by przetrwało. Religia chrześcijańska (Islam w sumie też) mówi, że dobra doczesne nie są ważne, bo nasze życie tutaj jest stanem przejściowym i ważne jest życie po śmierci. Ludzie przestali się więc skupiać na kwestiach dobrego funkcjonowania Imperium, a zaczęli skupiać na własnym zbawieniu. Tak samo jest z Islamem - fanatyków nie obchodzą podróże w kosmos, przyszłość ludzkości, ani to czy za 50 lat będziemy żyć na nuklearnej pustyni, tylko te dziewice w niebie.

Co do potencjalnej wymiany ognia atomowego i braku ropy w efekcie, to paradoksalnie może to ludzkości wyjść na dobre. Ropa się kończy. Już po 11 września w USA zdali sobie sprawę, że ropa jest problemem, bo skoro Araby mają jej większość i ciężko się z nimi dogadać, to może nam zabraknąć. Jakoś od tamtego czasu zaczęli bardziej zwracać uwagę na alternatywne źródła energii i tak 12 lat później mamy samochody na prąd, napęd hybrydowy, czy auta na wodór (jest nawet projekt samochodu na kupę, ale niezbyt ekologiczny). Oczywiście koncerny naftowe nie są zachwycone szybkim postępem w tej dziedzinie i nieźle im idzie spowalnianie postępu, ale z wojną atomową, czy bez, zasoby ropy się skurczą na tyle, że mało kogo będzie stać na zatankowanie autka.

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #11 dnia: Kwietnia 25, 2013, 11:18:07 »
Czy aby na pewno był to główny "cel strategiczny" zrzucenia bomb atomowych? Myślę że głównym celem była demostracja siły przed całym światem
Głównym celem była demonstracja siły przed Japończykami. Jeśli chcieli by się jedynie pochwalić się aliantom - wystarczyło przygotować poligon w postaci miasta, zaprosić obserwatorów i w warunkach niemal laboratoryjnych zdetonować.

Co do celów politycznych To też o tym wspominałem :)
Cytat: Damos
Jedyne znaczenie miały na polu strategicznym i politycznym.

Jeśli chodzi o cele polityczne to należy pamiętać o wewnętrznych rozgrywkach na szczytach władzy w USA. Na Iwo Jimie łączne straty obu stron to 30 tys. zabitych i ponad 20 tys. rannych. Na Okinawie łączne straty obu stron to ponad 140 tys. zabitych i ok. 40 tys. rannych (plus drugie tyle ludności cywilnej). To są większe ilości ofiar niż przy obu uderzeniach jądrowych.  W perspektywie amerykanie mieli straty swoich żołnierzy (zabitych i rannych) na poziomie ponad 100 tys. Użycie bomby pozwoliło uniknąć tych strat i odciąć niezły kupon kapitału zarówno PR jak i politycznego. Jednak realizacja zysków możliwa była dopiero po kapitulacji Japonii, a do tego należało zdetonować przesyłki w taki sposób, który zmusi ich do kapitulacji.

Więc widać, że - jak to najczęściej bywa - medal nie ma jednej strony a dwie lub trzy czy nawet cztery  ;) Wydaje się, że użycie broni atomowej zmniejszyło sumaryczną ilość ofiar wojny po obu stronach konfliktu. Dalsza kampania wodno-lądowa mogła skutkować dramatycznym zredukowaniem populacji Japonii (do niewoli brano głównie Koreańczyków, Japończycy walczyli do końca i popełniali samobójstwa, wliczając w to kobiety i dzieci - na samej Okinawie było to ok. 140 tys. cywilów). Dzięki atomowemu uderzeniu naród przetrwał a przez kolejne 70 lat nie mieliśmy  globalnego konfliktu. Dostaliśmy za to zminiaturyzowaną elektronikę, walkmany Sony, DVD, Hondę/Acurę, Nissana/Infinity, Toyotę/Lexusa  itd.

Cytat: mmaruda
W kwestii myślenia perspektywicznego, to jednak myślę, że wszelka gorliwość religijna je wyklucza.
Zamieńmy gorliwość na fanatyzm i problem zostanie dobrze opisany.

Cytat: mmaruda
mamy samochody na prąd, napęd hybrydowy
Eko-oszołomy dobrały się już do elektryczności i niedługo będzie droższa od paliw kopalnych :( (Nie można z węgla, bo CO2, nie można z reaktora - bo radioaktywność, nie można z wody - bo niszczy się koryta rzek, nie można z wiatraków - bo giną ptaki, nie można z pływów - bo niszczymy wybrzeża itd, itp.) Napęd hybrydowy również wymaga baterii, a te produkuje się i utylizuje w baaardzo nieekologiczny sposób.

Qbeesh

  • Gość
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #12 dnia: Kwietnia 25, 2013, 11:34:59 »
Głównym celem była demonstracja siły przed Japończykami. Jeśli chcieli by się jedynie pochwalić się aliantom - wystarczyło przygotować poligon w postaci miasta, zaprosić obserwatorów i w warunkach niemal laboratoryjnych zdetonować.


To teraz pomyśl, po czym szybciej majty spadają? Po demonstracji nowej zabawki, czy po niepozostawiającej żadnych niedomówień demonstracji niewzruszonej gotowości do jej użycia. Nigdy nie ma jednego celu, na jednym ogniu można wiele pieczeni upiec.

Aaaah... przez Was przypomniałem sobie o CFS 3 i dodatku Firepower... eh... to wcale nie był zły sim. Miał w sobie coś co strasznie lubiłem i miał swój klimat. Brakuje mi czegoś takiego :)

Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #13 dnia: Kwietnia 25, 2013, 14:47:45 »
To teraz pomyśl, po czym szybciej majty spadają? Po demonstracji nowej zabawki, czy po niepozostawiającej żadnych niedomówień demonstracji niewzruszonej gotowości do jej użycia. Nigdy nie ma jednego celu, na jednym ogniu można wiele pieczeni upiec.

Właśnie! Jedna bojowa detonacja to materiał badawczy jak z kilkunastu próbnych testów... Budowle, siła żywa, infrastruktura itp... W warunkach pokojowych raczej nikt nie testuje na ludziach. Zresztą nie od dziś wiadomo że każda broń powinna być sprawdzona w warunkach bojowych. Jankesi jeszcze zdążyli.

Polecam film "Hiroshima dzień po" https://www.youtube.com/watch?v=KqL_KrhH3yM Tam widać jaki był zakres badań i jak przysłużyły się one w przyszłości.

Offline EMP

  • *
Odp: A-Bomb - to cud, że nasza cywilizacja jeszcze istnieje
« Odpowiedź #14 dnia: Kwietnia 26, 2013, 09:28:30 »
Czy aby na pewno był to główny "cel strategiczny" zrzucenia bomb atomowych? Myślę że głównym celem była demostracja siły przed całym światem, a zwłaszcza przed Stalinem. Test Trinity udał się w 100%, Bomba uranowa zmiotła Hiroshimę, należało jeszcze przetestować Fat Mana z plutonem, a przy okazji pokazać światu że USA mają arsenał, z którym trzeba się liczyć. Tak naprawdę po Nagasaki Amerykanie wypstykali się z bombek na kilka miesięcy (Bikini dopiero latem 1946 r.)... Podobno Japończycy już po Hiroshimie byli gotowi do kapitulacji, a może nawet i wcześniej, tylko zabrakło dobrej woli ze strony aliantów. Głupio byłoby, gdyby lata prac nad "gadżetem", miliony dolarów wydanych na "projekt Manhattan" poszłyby w powietrze bez bojowego skutku...

Chciałem zauważyć że jeśli chodzi o testy to przetestowano tylko ładunek plutonowy - to był Gadget podczas Trinity. Bomby typu działo czyli tej użytej w Hiroshimie nie testowano przed zrzuceniem. Tak więc jesli już chodziło o jakiś eksperyment to raczej na zasadzie ile zniszczeń spowoduje taki ładunek w "żywym" mieście.
Co do sytuacji politycznej to w Japonii jak zresztą ze wszystkim co w Japonii było dziwnie. Najważniejszą osobą w państwie był Cesarz no i on miał władzę absolutną. Był też parlament i premier oraz ministrowie. Oni rządzili ale jak Cesarz miał ochotę wszystkich przegonić to mógł to zrobić. Miał takie prawo. Ale tak się składa że Cesarz nie chciał. Nie chciał i już. W latach 1941-1944 premierem był Hideki Tojo, który w 1938 był wiceministrem wojny a w 1940 ministrem wojny. Był przedstawicielem stronnictwa armii, chciał wojny i w ogóle był niesympatyczny, zły i niedobry dla sąsiadów. W czasie wojny w Japonii pojawiały się głosy opozycji że może tą wojnę skończyć i jak to zwykle w polityce - po Pearl Harbour to były głosiki cichutkie, a po każdym laniu od Aliantów się wzmagały. Jak opozycja krzyczała już głośno to się ją zamykało, robiło wypadki i samobójstwa z tym że w opozycji było kilka starych rodów które miały dostęp do Cesarza (min poprzez Radę Cesarską ciało składające się z zasłużonych obywateli). Cesarz więc słuchał coraz bardziej tych głosów no i miał też dostęp do informacji że wojna idzie źle ale nie pogonił Tojo bo wtedy miał fazę na nie wtrącanie się w politykę Japonii. Ale wreszcie po którymś laniu Cesarz przegnał Hidekiego i zrobił przetasowanie w rządzie. Z tym że okazało się że nawet w prostej linii potomek Bogów założycieli Nipponu to tak nie może zrobić wszystkiego. Tojo był przedstawicielem stronnictwa armii, więc zgodnie z teorią przetasowań politycznych powinno się stronnictwo armii wymienić na opozycję ( pacyfistów pewnie myślicie? Otóż nie :) ) czyli stronnictwo marynarki. Ale jak by tak kompletnie to wymienić to by mogła się zacząć awantura więc jedynym wyjściem był zgniły kompromis, marynarka zdobyła kilka stanowisk, armia kilka straciła, a premierem został figurant.
Wtedy właśnie zaczęto brać pod uwagę kapitulację tylko że jak to wszystkie państwa co rozpętały wojnę i potem dostały lanie Japonia chciała takiej kapitulacji żeby trochę zachować tych zdobyczy terytorialnych (choć mogła się wycofać z Chin) ale Alianci nie chcieli kompromisu tylko żądali zwrotu wszystkich zagrabionych zabawek plus kara za złe zachowanie czyli kapitulacji bezwarunkowej. Tak więc chociaż wojna była przegrana i rząd&Cesarz o tym wiedział to siłą rozpędu wojnę kontynuowano. Trudno powiedzieć jak to było by dalej, myślę że z jednej strony demonizuje się skłonność do samobójczej śmierci i biegania z bambusowymi lancami na czołgi z drugiej strony pomija się atak Rosji. Tej ostatniej to Japończycy się bali i to dość mocno. W końcu jak Adolf napadł na Stalina to Cesarz jakby tak stał z boku i nie włączył się do zabawy. Oczywiście nie bali się aż tak żeby nie zaatakować w razie jakby ale w sytuacji kiedy w Chinach od wtorku do czwartku pojawiało się 500 000 nowych partyzantów kopanie niedźwiedzia z czerwoną gwiazdą uznawano za mało rozsądne. Zdawano sobie też sprawę że niedźwiedź jest dużo gorszy niż reszta białych diabłów bo niedźwiedź jest komunista więc nie tylko będzie palił gwałcił i rabował ale też Cesarza powiesi. Bezdyskusyjnie powiesi. Bez żadnego ale. Tak więc myślę że bez bomby gdyby Rosja stanęła by u bram Japonii to ta by się poddała ale wtedy pewnie by ją podzielono na strefy okupacyjne i kto wie - mogły by się pojawić Japonia Wschodnia i Zachodnia, jak to było z Niemcami. A całkiem to było możliwe bo po wojnie, tylko dlatego, że władze okupacyjne pozamykały komunistów i socjalistów, ci w końcu lat 40 nie zdobyli kilkudziesięciu procent w wyborach do parlamentu. Więc materiał na Socjalistyczną Republikę Japonii był.
Podsumowując - Cesarz wiedział w 44 że wojnę przegra ale nie miał za bardzo ochoty jej przerywać bo to groziło samymi nieprzyjemnościami. Z drugiej strony w 45 było jasne że Rosja zaatakuje Japonię więc te nieprzyjemności z kapitulacją przed USA stają się całkiem do zniesienia. Trzeba się poddać tylko jak to wytłumaczyć narodowi? No naród też nie jest głupi bo wie, że co noc Amerykanie przylatują w 500 bombowców i palą kolejne miasto. No i nagle pewnego dnia przylatują jednym bombowcem i tym jednym palą jedno miasto. Kilka dni później znów ten sam numer. A przecież wiadomo że oni tych bombowców mają setki. Prosty rachunek zwykłego Japończyka - zaraz przyleci 500 bombowców pojedynczych i spali 500 miast. Niedobrze. Może lepiej się tak trochę poddać? To mówił zwykły Japończyk, ten ze stronnictwa armii mówił, że ręka w rękę cały naród razem pójdzie zabijać białe diabły (z tym że my żołnierze z karabinami, a wy cywile z dzidami ale obiecujemy, że wystrugamy wam naprawdę dobre dzidy).
No i wtedy Cesarz powiedział że się poddają, ogłosił to Japończykom, wspomniał tam o bombie A (za to o tym, że Rosja wypowiedziała wojnę samurajom już ani słowa co mim zdaniem jest wielce wymowne), dodał też że jest mu przykro.
Tak więc w mojej ocenie to zrzucenie bomby na pewno przyczyniło się do kapitulacji Japonii, choć bez niej też by się poddała po ataku Rosji. Myślę też że żadne eksperymentalne odpalenie ładunku w sztucznym mieście nie było by tak dobrym straszakiem przed użyciem broni jądrowej po wojnie jak tragedia Hiroshimy i Nagasaki.