Miałem czas polatać trochę wczoraj.
Prosta sprawa. Lekka, z wyczuciem, kontra orczykiem w prawo, wajcha na siebie, kran płynnym ruchem vollgas, delikatne (bardzo delikatne-krzywa w TM Hotas X na 35) ruchy sterem, powyżej 100 popuszczam wajchę i daję lekko w prawo (zasadniczo, utrzymywana kontra sterem kierunku powinna przeciwdziałać przechyłowi, ale wajchą można sobie lekko pomóc). Cały czas kontruję. Od tego momentu samolot już sam sobie ładnie i zaskakująco spokojnie leci bez jakichś fochów i miotania. Generalnie Dora powinna startować sama z 3 punktów.
Lądowanie jest wyjątkowo przyjemne.
Trzeba wytracić prędkość do 300. Wtedy podwozie i klapy w dół. I tak sobie schodzimy z 250-220 na budziku. Trym na maxa w górę (ale i tak nos będzie ciążył). Zbliżamy się do pasa utrzymując tę prędkość (trzeba pracować wajchą i kranem). Teraz trzeba zrobić tak, żeby delikatnie, powoli posadzić na trzy punkty, to kwestia wyczucia. Jak siądzie, to od razu zakręcamy kurek i wajcha na siebie. I pomalutku pracujemy hamulcami na dobiegu.