Per analogia, w MiG-29 również przed lotem włączało się w SAU (sistiema awotmaticzesnowo uprawlienija) na zakres "tłumienia". Było to konieczne i de facto autopilot działał "w tle" poprawiając komfort latania. Bez tego zakresu samolot zachowywał się bardzo źle i traktowane było to jako stan awaryjny.
Wracając do Mi-8, zrobiłem tak jak sugerował LMP (wielkie dzięki), a działa to tak, autopilot jest uruchomiony domyślnie, poza kursem i wysokością, w locie bywa, że wyłącza się, jednak nie ma problemu z ponownym włączeniem poprzez naciśnięcie przycisku. Czy pomaga? Odnoszę wrażenie, że tak, chyba lepiej kontroluję śmigłowiec.
Co do postępów w lataniu

Na pięć lądowań rozbijam tylko raz, przeważnie waląc belką w glebę. Ląduję +/- 50 metrów od wybranego miejsca, czyli daję radę, oczywiście skok ogólny utrzymuję w granicach 3. Ciężko mi było zgrać nogi z dźwignią skoku, niestety mam inne nawyki.

Trenuję zawis, tu mam dużo problemów, nie chce stać w jednym miejscu, cały czas delikatnie tańczy, a jeżeli zatrzyma się, to mam wibracje od worteksów (?). Tak czy inaczej nie jest łatwo.
Sądziłem, że opanuję to szybciej, a widzę, że wymaga to normalnej metodyki szkolenia/przeszkolenia na typ, czyli muszę swoje wylatać.
Na samym początku maszyna wiozła mnie gdzie chciała przy starcie, teraz jest wszystko OK, idzie po linii, podejrzewam, że z dalszą częścią będzie to samo.
Śliczne dzięki za porady.
Wstrieczimsja w wozduchie.