W sumie wątek wydzielony na moją grzeczną prośbę (bo nie lubię być nazywany idiotą), ale już mi ciśnienie opadło

Panowie, obaj macie trochę racji, ale obaj błądzicie w krzaczorach. Podstawowym błędem jest zwalanie odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo na 1) posiadany sprzęt, i 2) innych ludzi (tutaj: FIS). W lotnictwie komunikacyjnym, czy też prywatnym ocierającym się o IFR czy przestrzeń kontrolowaną, plan lotu, transponder, radio - to wszystko obowiązki, tutaj dyskusji nie ma żadnej. Ale w GA za powodzenie lotu odpowiedzialny jest wyłącznie pilot. Już sam fakt, że którykolwiek z w/w elementów (poza radiem, nie wiem po co w ogóle ktoś je tu wmieszał) staje się pilotowi potrzebny, świadczy o tym że pilot solidnie dał d... Jeśli już chcecie kogoś wyzywać od idiotów, to właśnie pilotów którzy nie potrafią się odnaleźć po utracie orientacji w locie VFR.
Umiejętność wznowienia orientacji to nie jest "opcja", a dowodem na "zdecydowanie lekceważący stosunek do swojego ziemskiego bytu" jest właśnie podejście w stylu "może uczyli, ale mało kto słuchał". Jeżeli ktoś na szkoleniu ignoruje wiedzę mającą z założenia ratować życie, to w ogóle takiego szkolenia nie powinien ukończyć. Niestety, tak się nie dzieje; chociaż to akurat nie do końca jest wina uczniów. To instruktorzy powinni kłaść większy nacisk na wiedzę i umiejętności ratujące życie, zamiast uczyć wiary w "telewizory". Tego samego kalibru błędem jest założenie, że jak złożę plan lotu i włączę transponder, to jestem bezpieczny. Guzik prawda.
JacD, czasem mądrze piszesz, ale czasem jak walniesz babola to aż uszy więdną. Powiedz mi konkretnie co ma znaczyć zdanie "informator FIS może się na Ciebie wypiąć jak będziesz miał kłopoty w powietrzu"? Boże jeden czy drugi, świat już na głowę upadł? NIKT nie może się na nikogo wypiąć kiedy masz kłopoty w powietrzu. Bez względu na złożenie planu lotu (lub nie) czy włączenie transpondera (lub nie). Zresztą transponder można włączyć zawsze podczas lotu to raz, a dwa jak lecisz "niskie GA" to i tak nikt cię nie widzi na żadnym radarze, nawet gdybyś miał ich włączonych pińcet.
Piotrek: MAYDAY to nie "formułka z procedur", której można używać "ot tak sobie jak się pilocik pogubi". Może w VATSIM'ie nikt ci nic za to nie zrobi; ale w rzeczywistości użycie tej formy podlega silnym ograniczeniom. Użyję dość obrazowego porównania: było jakiś czas temu dość głośno o przypadku emerytki, która wezwała zespół ratunkowy opisując objawy zawału. Oczywiście zespół przyjechał, tak samo jak po zgłoszeniu MAYDAY pomogą pilotowi wszyscy, którzy mogą. Ale po przyjeździe okazało się, że chodziło o "ratowanie" psa, który gorączkował z rozwolnieniem. Staruszce postawiono zarzuty grożące grzywną i więzieniem. Pilot po takim zdarzeniu może do więzienia nie trafi; ale fakturkę na pewno dostanie. I będzie się cieszył, jeśli uniknie "walentynki z Urzędu".
To tylko dwa przykłady, więcej pisać nie bardzo mogę bo jestem w pracy.
Pobłądzić może każdy. Nie zawsze z własnej "winy". Ale ważne jest, aby umieć się znaleźć. To nie jest jakaś tajemna wiedza czy umiejętność niedostępna zwykłym śmiertelnikom. FIS nie zawsze może pomóc, nawet jeśli masz radio, transponder, plan lotu itd. Ale jeśli można wykonać przelot szybowcem w kompletnie nieznany teren, bez mapy, bez pomocy z zewnątrz, przez 70km nawigując nad obszarem nie nadającym się do bezpiecznego lądowania w polu i ostatecznie znaleźć lotnisko, do którego się zmierza - to chyba nic (w kwestii samoodnajdywania) nie jest niemożliwe.
Widziałem "pilotów" którzy "gubią się" na trasie lecąc wzdłuż jednej z głównych polskich rzek. Widziałem przypadki "pomylenia drogi" o niemal kąt prosty tylko dlatego, że droga "wygląda tak samo". Widziałem wiele więcej takich przypadków. Ale to wszystko jest efekt fundamentalnych braków przygotowania do lotu; a przy takich brakach włączenie transpondera czy złożenie planu lotu nie daje nic poza złudnym poczuciem bezpieczeństwa.