Autor Wątek: Sznink's cockpit.  (Przeczytany 9960 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #15 dnia: Listopada 07, 2015, 00:03:28 »
Dawno nie pisałem, ale to nie oznacza, że nic w temacie się nie działo. Dużo zostało zrobione koncepcyjnie i widać już pierwsze fizyczne rezultaty. Mam nadzieję, że teraz prace będą posuwać się zdecydowanie szybciej. Jednym z problemów jakie musiałem rozwiązać było określenie, co właściwie ma się znaleźć na budowanym panelu.  W tym celu spisałem całą klawiszologie i możliwą obsługę osi z IŁ2 1946, DCS, COD, BOS i próbowałem znaleźć jakiś wspólny mianownik. Powstał projekt panelu, ale jestem przekonany, że będę w nim wprowadzał modyfikacje w miarę opanowywania bardziej zaawansowanego sterowania. Dlatego też postanowiłem zbudować prototyp panelu z materiałów łatwych do obróbki (przynajmniej dla mnie), tak abym mógł w miarę szybko wprowadzać zmiany i modyfikacje (karton i listewki drewniane). Idea jest taka, aby budowany panel był cały czas wykorzystywany do latania i w miarę dokładania nowych elementów na bieżąco testowany. Głównym elementem, wokół którego jest budowany panel, jest przepustnica od joysticka Saitek X45:


Pierwotnie zamierzałem zastosować płytkę sterującą znajdującą się w joysticku Saiteka, ale zajmowała zbyt dużo miejsca, więc postanowiłem do jego obsługi wykorzystać Arduino Leonardo. To rozwiązanie też mnie nie satysfakcjonuje i prawdopodobnie zamienię go na Arduino PRO MICRO ATMEGA 32u4 (takie kupiłem kiedyś do obsługi joysticka na enkoderach AS5045, a jest zdecydowanie mniejsze i może wyląduje nawet wewnątrz podstawy przepustnicy).

Na zdjęciach widać też pierwszy panel z przełącznikami (3 sztuki). Został on również podłączony do układu Arduino obsługującego przepustnice. Wszystko ładnie działa (no może poza osiami w przepustnicy, bo te potencjometry rewelacyjne już nie są) i na razie używam tego panelu do latania w IŁ-2 1946 i War Thunder.

Wymiary panelu są podyktowane miejscem jakim dysponuję (a właściwie miejscem w szafce w kuchni, które wywalczyłem u żony :-)):


Jakby ktoś narzekał na brak miejsca na kokpit, to ja mogę powiedzieć, że obecnie nie dysponuję nawet biurkiem :-( (niezbyt duże mieszkanie i trójka dzieciaków :-)). Sprzęt do latania trzymam w dwóch szafkach i rozkładam go na stole w kuchni. A po skończonej zabawie składam z powrotem do szafek. Komputer stoi w kuchni na szafce pod sufitem, wyprowadzone kable (USB, monitor) wiszą zawinięte za szafką, monitor stoi na szafce w pokoju syna, kabel internetowy muszę rozwinąć i podłączyć z przedpokoju. Całość tak zoptymalizowałem aby rozkładanie i składanie zestawu zabierało jak najmniej czasu (w tej chwili około 7 + 7 minut :) ). Ale i tak najbardziej doskwiera mi siedzenie na kuchennym taborecie :-). Poniżej zdjęcie sprzed zamontowania przepustnicy w budowanym panelu:


Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #16 dnia: Listopada 07, 2015, 05:24:38 »
Gratuluję i podziwiam pomysłowość oraz determinację. Faktycznie miejsca masz mało, a już myślałem że ja mam z tym problem. Z drugiej strony trudne warunki wymuszają czasem dobre rozwiązania oraz postęp. Ja także robiłem modele całych fragmentów kokpitu z tektury oraz drewna. Jeszcze raz gratuluję i życzę wytrwałości.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #17 dnia: Listopada 07, 2015, 23:45:08 »
Gratuluje i podziwiam pomysłowość. ;)

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #18 dnia: Listopada 08, 2015, 10:56:11 »
Potrzeba matką wynalazku. Dowód na to, że jak chce się polatać to nawet skromne biurko człowieka nie powstrzyma :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #19 dnia: Listopada 08, 2015, 22:18:32 »
Dziękuję bardzo. Zapału zarówno do latania, jak i usprawniania zaplecza jak na razie mi nie brakuje.

Dzisiaj zabrałem się za tworzenie opisów do paneli. Na etapie budowy prototypu najważniejsze jest dla mnie, aby można je było tworzyć łatwo i szybko. Postanowiłem więc, że będą drukowane na folii przy pomocy drukarki laserowej, a następnie przyklejane na panel. Na zdjęciu poniżej wydrukowany opis panelu pomalowany od spodu białą farbą:


Stwierdziłem, że fajnie byłoby aby napisy były widoczne rówież w nocy (latam wieczorem lub w nocy przy wyłączonym świetle). Dlatego też postanowiłem pomalować niezadrukowane napisy od spodu farbą zmieszaną z proszkiem luminescencyjnym:


Pierwsze testy są lekko optymistyczne - naświetlanie od zewnętrznej strony powoduje, że ładnie widać napis. Zaraz będę testował jak długo efekt świecenia będzie się utrzymywał w rzeczywistych warunkach. Element na zdjęciu powyżej trochę zniszczyłem, bo zbyt blisko przyłożyłem go do żarówki i się trochę pofalował, ale do testów się nadaje :-).

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #20 dnia: Listopada 12, 2015, 21:48:01 »
Niestety mój pomysł z farbą luminescencyjną, pomimo obiecujących początków, nie wypalił,  :-(. Złożyły się na to trzy czynniki. Po pierwsze efekt luminescencji jest najlepszy, gdy przedmiot jest prezentowany w całkowitej ciemni. W przypadku paneli symulatora światło monitora powoduje już na starcie pogorszenie efektu świecenia. Po drugie wygląda na to, że intensywność efektu luminescencji maleje nie w sposób liniowy, ale niestety wykładniczy (przynajmniej tak to wygląda w przypadku zakupionego przezemnie proszku luminescencyjnego). Po trzecie opisy do przycisków są cienkie i w związku z tym na tak małej powierzchni nie zmieści się zbyt dużo  świecącego pigmentu (dużo lepiej sprawa wyglądałaby gdybyśmy chcieli podświetlić większą powierzchnię np. całą dźwignię przełącznika).

Na początku napisy prezentowały sie bardzo dobrze i były dobrze widoczne przez kilkanaście minut (może trochę dłużej). Niestety później już się nie dało ich odczytać (świeciły się jednak nawet po 2 godzinach latania w nocy). Poniżej wkleiłem zdjęcie naświetlonych elementów zrobione w ciemnym pomieszczeniu (zdjęcie robione telefonem, w rzeczywistości napisy świeciły jaśniej):


Ostatecznie chyba zdecyduję się na zewnętrzne oświetlenie panelu przy pomocy LED'ów (aczkolwiek nie mam jeszcze pomysłu jak zamontuję takie oświetlenie). Rozważałem jeszcze podświetlenie od spodu (jak to jest w większości realizowane), ale wiązałoby się to ze zbyt dużą komplikacją budowy prototypu. W tym momencie ważne jest, aby każdy z paneli można było szybko i tanio wykonać w moich warunkach (w przypadku tektury koszt jest praktycznie zerowy, a czas wykonania to kilka minut (czasu projektowania samego panelu nie wliczałem :-)).

Offline Yossarian

  • 13 WELT
  • *
Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #21 dnia: Listopada 12, 2015, 22:07:53 »
Pomysł z folią jest fajny.

Ale z podświetlaniem możesz mieć problemy. Skoro pomysł z farbą luminescencyjną nie wypalił, to tak jak napisałeś, zostały diody. Nie wiem czy światło nie będzie przebijać przez ten czarny kolor. Pewnie będziesz musiał poregulować mocą świecenia diod przez dodanie do układu jakiegoś potencjometru i testowanie w nocy optymalnych ustawień.  :)

Falcon 4 BMS, DCS, FSX, VR: Pimax8KX, TrackIR3 Pro+vector, Thrustmaster Hotas Warthog, Slaw Rudder, Windows 10 64b, 32GB RAM, AMD Ryzen 5 5600X , RTX3090

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #22 dnia: Listopada 12, 2015, 22:55:28 »
Niestety mój pomysł z farbą luminescencyjną, pomimo obiecujących początków, nie wypalił,  :-(. ...

Moim zdaniem uzyskałeś mimo wszystko rewelacyjny rezultat. Strasznie ciekawy byłem jak Ci to wyjdzie. Zdradzisz co to dokładnie za proszek/farba i gdzie to zdobyć? W rosyjskim sprzęcie są stosowane przełączniki których końcówki są wypełnione farbą świecącą. Niestety wiek przełączników robi swoje i niekiedy po farbie pozostają już tylko ślady. Myślałem że to przegrana sprawa, ale może dałoby się je zregenerować Twoim sposobem.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #23 dnia: Listopada 13, 2015, 01:48:47 »
Pomysł z folią jest fajny.

Ale z podświetlaniem możesz mieć problemy. Skoro pomysł z farbą luminescencyjną nie wypalił, to tak jak napisałeś, zostały diody. Nie wiem czy światło nie będzie przebijać przez ten czarny kolor. Pewnie będziesz musiał poregulować mocą świecenia diod przez dodanie do układu jakiegoś potencjometru i testowanie w nocy optymalnych ustawień.  :)
Dziękuję - też mi się bardzo spodobał. Może przy odpowiednim wyregulowaniu świecenia diód od spodu udałoby się uzyskać jakiś w miarę sensowny rezultat (np. poprzez zastosowanie folii matowej półpreźroczystej lub kilku wydrukowanych warstw nałożonych na siebie). Jednakże budowa panelu znacznie się skomplikuje (dodatkowe wycięcia na diody w tekturze, która zbyt sztywna nie jest, mocowanie tych diód itd.), a tego chciałbym uniknąć - w tej chwili chodzi mi bardziej o możliwość wykonania szybkiej przeróbki paneli na przykład w przypadku, gdyby okazało się że taka zmiana wynika z ergonomi użytkowania.

Moim zdaniem uzyskałeś mimo wszystko rewelacyjny rezultat. Strasznie ciekawy byłem jak Ci to wyjdzie. Zdradzisz co to dokładnie za proszek/farba i gdzie to zdobyć?
Dzięki. Oczywiście (właściwie podałbym wcześniej, ale skoro uznałem, że pomysł nie wypalił to z tego zrezygnowałem). Proszek luminescencyjny jest z firmy lumiland: http://lumi.land/. Jeszcze niedawno dało się zakupić 20g proszku (tak zresztą go kupiłem). Teraz widzę, że minimalna ilość to 50g. Link do tabeli, na podstawie której stwierdziłem (juz po wykonaniu testów) że intensywność świecenia maleje wykładniczo (w zakładce certyfikaty) - http://lumi.land/wp-content/uploads/2015/08/Skutecznosc-swietlna.png.

W rosyjskim sprzęcie są stosowane przełączniki których końcówki są wypełnione farbą świecącą. Niestety wiek przełączników robi swoje i niekiedy po farbie pozostają już tylko ślady. Myślałem że to przegrana sprawa, ale może dałoby się je zregenerować Twoim sposobem.
Tutaj muszę Cie trochę zmartwić. Z tego co się orientuję, to w tych starych radzieckich przełącznikach były stosowany farby zawierające pierwiastki promieniotwórcze - http://promieniowanie.blogspot.com/2013/11/zwalczamy-mity-nie-zawsze.html. Z tego co mi się przewinęło podczas zgłębiania poszukiwań farby świecącej, to zdobycie takiego materiału obecnie nie jest problemem. Efekt pewnie murowany, tylko pytanie czy warto. Podobnie ma się sprawa z fosforem.

Innym rozwiązaniem mogłoby być zastosowanie farby, która świeci pod wpływem promieni UV. W takim wypadku wystarczyłoby zamontować diodę UV która będzie podświetlała panel. O ile dioda świeciłaby w kierunku w którym nie znajdowałby się użytkownik symulatora, to chyba byłoby to rozwiązanie jak najbardziej do przyjęcia. Jednak nie wyobrażam sobie naświetlanie promieniami UV ręki operującej przepustnicą.

A na koniec dobre wiadomości. Wydaje mi się, że w przypadku przełączników ten pigment może się sprawdzić. Jak wynika z wcześniej przytoczonej tabeli intensywności świecenia wszystko zależy od ilości pigmentu na m2. Przy 400g/m2 po 2h intensywność świecenia jest taka sama jak przy 10g po 10 minutach. Nie wiem wprawdzie ile tego pigmentu uda się wtłoczyć dźwigni takiego przełącznika, ale zawsze można byłoby ją trochę podwiercić. Ponadto średnica dźwigni jest znacznie większa niż szerokość literm opisu paneli (mniej niż 1mm). Mam jeden taki przełącznik, ale szkoda byłoby mi go zniszczyć. Postaram się zrobić test na jakiejś rurce, która wymiarami będzie mu odpowiada. 

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #24 dnia: Listopada 13, 2015, 20:30:40 »
Dzięki wielkie za linki. Ciekawy temat. Muszę przyznać, że mocno zaskoczyło mnie to, że taki proszek może mieć aż tyle zastosowań. Myślę, że wejdę w to jak skończę składanie paneli.

... Nie wiem wprawdzie ile tego pigmentu uda się wtłoczyć dźwigni takiego przełącznika, ale zawsze można byłoby ją trochę podwiercić...

To ciekawy pomysł. Ale nawiercenie spowoduje wzrost objętości farby a nie powierzchni świecenia. Według tabelki świecenie zależy od ilości proszku na powierzchnię (/m2) – stąd zastanawiam się czy nawiercenie coś zmieni (tzn czy proszek na spodzie grubej warstwy farby też świeci czy tylko ten na powierzchni). Ale na pewno warto spróbować. Jeżeli miał byś czas i zrobił to doświadczenie z rurką to byłbym ciekawy wyników.   
A co najważniejsze proszek jest bezpieczny. Zabawy z farbą z radem są nie dla mnie nawet jeżeli taka farba byłaby dostępna.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #25 dnia: Listopada 14, 2015, 10:32:07 »
Jeśli brak miejsca na LEDy to może pomyśl o podświetleniu elektroluminescencyjnym?
http://www.podswietlenia.com/oferta_el.htm
https://www.google.pl/search?q=folia+elektroluminescencyjna&oq=folia+elektroluminescencyjna&aqs=chrome..69i57.7592j0j7&sourceid=chrome&es_sm=0&ie=UTF-8
Fakt - dość wysokie napięcie i pewien kłopot z cięciem, ale jest jakaś opcja...

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #26 dnia: Listopada 15, 2015, 21:58:00 »
Zrobiłem testy i muszę powiedzieć, że w przypadku końcówek dźwigni radzieckich przełączników ta metoda chyba się sprawdzi. Do testów użyłem rurki plastikowej, której otwór rozwierciłem wiertłem o średnicy 4mm (tak jak w oryginale) na głębokość 4mm. Proszek luminescencyjny zmieszałem z Sidoluxem (chyba najtańszy bezbarwny lakier akrylowy używany w modelarstwie) w takiej proporcji, że uzyskałem konsystencję szpachlówki modelarskiej. Tak przygotowaną pastę wbiłem w otwór rurki:


Zarówno oryginał, jak jego imitację naświetliłem poprzez zbliżenie do żarówki na odległość kilkunastu cenymetrów (czas naświetlania około minuty). Poniżej zdjęcie zrobione w ciemnym pokoju zaraz po naświetleniu:

Jak ktoś się dobrze przyjrzy to w prawym górnym rogu zauważy jaśniejsze miejsce - to oryginalny przełącznik (zdjęcie było robione telefonem). W rzeczywistości obie końcówki były dobrze widoczne (oczywiście imitacja lepiej). No i najważniejsze - test w rzeczywistych warunkach wypadł według mnie dobrze. Po 1,5h latania podświetlenie imitacji dźwigni było nadal dobrze widoczne w ciemniejszych miejscach (oryginał dawno już przestał świecić). Tam gdzie oświetlał ją monitor było gorzej, ale wtedy samo ramie dźwigni było dość dobrze widoczne.

To ciekawy pomysł. Ale nawiercenie spowoduje wzrost objętości farby a nie powierzchni świecenia. Według tabelki świecenie zależy od ilości proszku na powierzchnię (/m2) – stąd zastanawiam się czy nawiercenie coś zmieni (tzn czy proszek na spodzie grubej warstwy farby też świeci czy tylko ten na powierzchni).
Według mnie zwiększenie głębokości proszku luminescencyjnego powoduje polepszenie świecenia. Zastawiałem się nad tym i doszedłem do następujących wniosków. Proszek jest zatopiony w lakierze bezbarwnym (sprawdzałem na farbie białej i nie świeci), więc pomiędzy jego drobinkami światło będzie przenikało w głąb. Drobinki proszku pochłaniają energię podczas naświetlania, a jednocześnie ją oddają naświetlając drobinki znajdujące się głębiej (do których światło zewnętrzne nie ma bezpośredniego dostępu). Ten efekt powoduje jednocześnie, że głębsze podświetlenie będzie świeciło dłużej (podtrzymywane przez drobinki znajdujące się głębiej).

Myślę, że wejdę w to jak skończę składanie paneli.
Jakbyś chciał to mogę Ci wysłać wykonaną imitację przełącznika - zobaczysz, czy efekt jest dla Ciebie satysfakcjonujący (PW).

Jeśli brak miejsca na LEDy to może pomyśl o podświetleniu elektroluminescencyjnym?
Ciekawy pomysł. Jeszcze ten temat przemyślę. Jednocześnie przy wykonywaniu testów dla Modersa przyszedł mi pomysł jak polepszyć podświetlanie napisów - jak coś z tego wyjdzie to oczywiście się pochwalę.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #27 dnia: Listopada 16, 2015, 00:16:01 »
... Ten efekt powoduje jednocześnie, że głębsze podświetlenie będzie świeciło dłużej (podtrzymywane przez drobinki znajdujące się głębiej).

Masz rację, to faktycznie tak może działać. A wyniki testu rewelacja – głębokością nawiercenia można by dobrać długość świecenia. Jeżeli przy 4mm uzyskałeś 1,5h to moim zdaniem w zupełności to wystarczy.
Dzięki wielkie za poświęcony czas i materiał na wykonanie testu. Próbkę chętnie przyjmę – porównam ja sobie z moimi pulpitami. Zaraz odezwę się do ciebie na PW.

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #28 dnia: Grudnia 28, 2015, 15:54:30 »
Wreszcie udało mi się skończyć wstępną fazę budowy panelu z trymerami (niestety końcówka roku jest w mnie jakaś masakryczna pod względem zawalenia robotą i niestety to jeszcze nie koniec :-(). Panel wymaga jeszcze pomalowania oraz porządnego przygotowania warstw z opisami:


Główny element, na którym opiera się cały panel, składa się z aluminiowego kątownika oraz aluminiowego fragmentu urządzenia pomiarowego (który został przeze mnie rozebrany na części). Elementy te zostały skręcone ze sobą i stanowią mocowanie do trzech potencjometrów firmy AMPHENOL, wcześniej opisanych w tym wątku. Elementy te przykręcane są do tektury z podklejonymi listewkami drewnianymi. Ich zadaniem jest wytworzenie przerwy pomiędzy mocowaniem potencjometrów, a tekturą, tak aby całkowicie ukryć pod nim gwint oraz śruby, którymi potencjometry są przykręcone do elementów aluminiowych - tak aby ponad panel wystawały tylko ośki potencjometrów. Stwierdziłem, że listewki drewniane, w porównaniu do dystansów, będą całość bardziej usztywniać. Na górnej powierzchni tektury znajduje się jeszcze folia z wydrukowanymi na drukarce laserowej opisami i znacznikami. Tak zbudowany panel jest przykręcany do konstrukcji z listewek drewnianych przy pomocy czterech śrub. Do trymera steru kierunku i lotki są przykręcane bakelitowe gałki z grotem wskazującym aktualne położenie trymu (w przypadku trymu lotki na razie grot jest papierowy :)). Do trymu steru wysokości zastosowałem bardzo fajne aluminiowe pokrętło do którego na przedniej stronie jest przyklejona wydrukowana na folii podziałka (muszę jeszcze na niej dorobić napisy). W tym przypadku grot wskazujący ustawienie trymera jest nieruchomy względem obracającego się pokrętła z podziałką.



Całość wczoraj złożyłem i przetestowałem - działa pięknie, a trymowanie to teraz sama przyjemność (szczególnie jestem zadowolony z trymu steru wysokości) :-).

Zanim będę ten panel ,,wykańczał na gotowo'', to go jeszcze przetestuję, a teraz zabieram się za zastąpienie potencjometru w przepustnicy czujnikiem hala (co obiecałem już wcześniej).

Odp: Sznink's cockpit.
« Odpowiedź #29 dnia: Grudnia 28, 2015, 16:04:29 »
Gratulacje, dobrze przemyślana konstrukcja.