Po ochłonięciu stwierdzam, że zmiany idą jednak w kierunku większego realizmu.
Przede wszystkim teraz po trafieniu przeciwnika nie wiesz czy go strąciłeś czy nie, a wcześniej odpadało skrzydło i miałeś 100 procentową pewność. Dlatego podczas DWS liczba zgłoszonych zestrzeleń nie pokrywała się ze stratami wroga (i to na każdym froncie). Po drugie metodą Experten na Ił-2 było strzelanie w chłodnicę... tylko, że jak grałem w BoS-a to zastanawiałem się po co? Teraz rozumiem.
Fajne jest też, że jak przywalisz z kierunku ogona w kabinę pilota nawet krótką serią to ubijasz pilota (ale tylko kal. 20 mm, bo km 7,92 nie działają - to akurat zgodne z rzeczywistością - płyta 8,6 mm za plecami pilota WWS chroniła go przed ogniem małokalibrowym). W Spitfire pojedyncze trafienie pociskiem kal. 20 mm potrafi oderwać mu końcówkę skrzydła...
I tutaj sprawa się komplikuje: Sowieckie sosnowe myśliwce wytrzymują bardzo dużo. Takiemu Jakowi-1 łatwiej odstrzelić cały ogon niż skrzydło. Dostaje trafienia jedno po drugim, zostawia ślad 4 + 1 (4 smugi paliwa i 1 cieczy chłodzącej), ale leci dalej! Cuda.