Nie ma co marzyć (chociaż marzenia napędzają) tylko brać się za jakieś dłubanko (pogoda nielotna - sprzyja)

Dziś tylko przykleiłem rzadkim Ca ten pasek poszycia balsowego, który wczoraj kształtowałem. Niestety przez kilka dni pewnie nie będę miał czasu na dalsze prace.
Skoro już mam się rozpisywać, to dziś teoretycznie na temat używania klejów cjanoakrylowych.
Przynajmniej te do drewna są w trzech rodzajach: rzadkie, średnie, gęste. Jak do tej pory przy tego typu modelu używam kleju rzadkiego. Najpierw składam części na sucho, a potem podlewam rzadkim CA, który pięknie penetruje w szczeliny i łączenia pomiędzy elementami. Oczywiście podlewa to niezbyt szczęśliwe określenie, zakraplanie bardziej oddaje istotę. Czy konstrukcja wytrzyma, takie delikatne kapanie? Jeśli jest przemyślana to zdecydowanie tak.
Czy można więcej? Pewnie, tylko po co? Po pierwsze uświnimy się i otoczenie CA, o sklejonych opuszkach palców nawet nie wspominam, po drugie nawąchamy się (i ewentualni domownicy), a nie każdy to dobrze toleruje, a po trzecie w przypadku zwłaszcza modeli latających niezwykle istotne, to niepotrzebny balast. Niby taka mała buteleczka to tylko 20 g, ale buteleczka do buteleczki, paćkanie do paćkania i może się zebrać, nie mówiąc, że potem np. jedno skrzydło istotnie odbiega wagowo od drugiego, mimo że waga samych elementów wycinanki była porównywalna. A w przypadku np. akrobata to już poważny mankament.
A jak kroplić z umiarem? Niby każda buteleczka ma plastikowy dziubek, który jednakże lubi się zaklejać, a dwa że kapanie z dziubka kończy się paćkaniem i używaniem nadmiaru kleju.
Dobrze jest wykorzystać zwykłą igłę (od strzykawki), ja wykorzystuję w rozmiarze 8, nakładamy na dziubek i raz że igła jest dłuższa, pozwala spenetrować odległe miejsca, a dwa że dawkujemy klej bardzo precyzyjnie po kropelce, lub cienkim strumieniem. Oczywiście igła też się zalepia, czasem nawet w trakcie używania, ale wystarczy zapalniczka, podgrzewamy metalową końcówkę igły, zwykle na jej końcu wywołujemy mały krótkotrwały (błysk) ogieniek i możemy kroplić znowu. Po użyciu zakładamy nasadkę plastikową z igły i już, a przed kolejnym użyciem zapalniczka i działamy.
Opisuję to łopatologicznie, ale pierwszy samolot z puzelków skleiłem metodą paćkania, później wymieniałem igły w ilościach hurtowych, bo się zaklejały, a dopiero potem zobaczyłem patent z zapalniczką.
Jeszcze jedno, gdy chcemy szybko coś związać, to używamy przyspieszacza do kleju CA, najczęściej w formie sprayu. Tylko uwaga, by nie przykleić siebie

I jeszcze jedno, kwestia zdrowotna, opary CA nie są zbyt zdrowe, dobrze nie przesadzać i wietrzyć pomieszczenie i nie nachylać się (nos, oczy) nad tym dymkiem jaki czasem się unosi nad zastygającym klejem.