Z tej trójki największe umiejętności,ale i największego pecha miał zdecydowanie Leie. Celnie ostrzelał drugiego Jaka, tylko że dodatkowo jeszcze w niego wleciał. Gdy to się stało kilkadziesiąt metrów wyżej, spokojnie by na spadaku wylądował. A tak, czasza nie zdążyła się napełnić. Pech,a dokładnie zmęczenie zbyt długim pobytem na froncie.
Może nawet dałby radę posadzić maszynę, teren tam jest równy jak stół, chociaż co chwila grobla i staw. Tylko, że pewnie mu się zaczął meser rozsypywać w powietrzu.
Samolot nie wbił się w ziemię. Daimler Benz został wrzucony później do leja po bombie. Miał wykręcone prawie wszystkie świece, a obok niego leżał na ponad 2 m drewniany cembrzyk.