Skuteczność zależała od obrony plot, jeżeli jej nie było, lub była tylko małokalibrowa szturmowce hasały sobie po niebie.
Jedna strona medalu to owa obrona; druga to brak odpowiedniej broni przeciwczołgowej w tamtych czasach.
Wielkokalibrowe działka pozwalały na dosyć łatwe trafienie w cel. Trochę brakowało siły rażenia, ale nie jakoś dramatycznie. Samolot szturmowy mógł z łatwością zaatakować czołg z dowolnego kierunku, celując w słabszy, tylny lub boczny pancerz; w ówczesnych czołgach (nie licząc ciężkich) burty raczej nie miały więcej niż 50 mm, co było w zasięgu broni kal. 30-40 mm. A jak się komuś chciało szarpnąć na lepszą amunicję z twardym rdzeniem, efekty były jeszcze lepsze. Jednakże duży ciężar takich działek zwykle poważnie upośledzał osiągi samolotu.
Niekierowane pociski rakietowe generalnie miały dosyć "pary" do unieruchomienia czołgu, jeśli nawet do przebicia pancerza nie doszło, a i samo przebicie było możliwe. Były jednak z natury bardzo mało celne. W późniejszych czasach nadrabiano to odpalaniem ich w licznych salwach, ale niewielkie samoloty z II wojny zabierały kilka-kilkanaście rakiet.
Kasetowe bomby ppanc. były chyba najsensowniejsze z tego co realnie wtedy robiono. Niemniej przy ówczesnym poziomie technicznym skonstruowanie tak skomplikowanej broni było pewnym wyzywaniem, jak i jej produkcja na większą skalę. Dość masowo używali tego głównie Rosjanie (PTAB), trochę mniej Niemcy (SD 4/HL), Anglikom ich bomba nie wyszła (AT 9 lb), Japończycy swojej chyba nie mieli okazji użyć (zresztą bardzo mała była, 0,3 kg), a co ciekawe Amerykanie w ogóle sobie takiej machiny nie zrobili, chociaż w te klocki byli raczej dobrzy.
Napalm - ciekawe że chyba jakoś nikt wówczas nie zajarzył, że to się świetnie nadaje do atakowania takich kolumn zmotoryzowanych czy pancernych. A może się jeszcze jakieś resztki humanitaryzmu kołatały? Parę lat później w wojnach w Azji czy na Bliskim Wschodzie nikt się już nie opieprzał, napalmem walono w pozycje wroga i w kolumny wojsk i nawet w samoloty na lotniskach i w ogóle we wszystko. Możliwości techniczne w każdym razie już były, bomby-zbiorniki testowane były przez Brytyjczyków już w 1942 na Hurricane.