Minął mniej więcej miesiąc jak zacząłem latać w Oculusie, oto kilka spostrzeżeń:
1) Pierwsze wrażenie miazga. Dosłownie. Latam na symulatorach od około 23 lat, i jest to dla mnie największy 'game changer' jaki pamiętam. Track IR robił robotę, ale to co mamy po założeniu gogli nie da się z niczym porównać. Siedzimy w kokpicie. Dla fana lotnictwa spełnienie marzeń. Możliwość poczucia się jak pilot danej maszyny, znakomita immersja. Czasem nawet błędnik wysyła sygnały podobne do tych z prawdziwego lotu. Kokpity w DCS wyglądają pięknie, skala wreszcie pozwala odczuć wielkość danej kabiny. Na nowo odkrywam latanie samolotami, których latając na monitorze nie dotykałem. Latam dla przyjemności samego latania, obsługi danej maszyny.
2) Ostrość kokpitów i czytelność zegarów dobra. Znam większość kabin na pamięć, więc wiem gdzie znajduje się dany przełącznik. Jak coś jest mniejsze to zbliżam głowę i robi się zupełnie ostre. Nie ma problemów z obsługą systemów.
3) Wydajność. Musi być 45 kl/s. Poniżej tej wartości nieprzyjemnie szarpie. Po wielu godzinach ustawiłem DCS'a tak, że w 95 % te 45 kl/s mam. Widoki za owiewką bardzo przyjemne, brakuje mi MSAA które zabija wydajność, a ogranicza shimmering. Jest to największy minus zabawy, który może choć trochę zniknie jak kupię nową kartę grafiki. Myślę, że następca 1080ti pozwoli na podbicie PD i włączenie MSAA. Wtedy będzie super.
4) Widoczność samolotów na tle nieba nie jest zła, ale nie jest też bardzo dobra. Mój styl latania w DCS nie polega na ciągłych misjach bojowych i dogfightach więc nie przeszkadza mi to zbytnio. Za to już jak się chwyci przeciwnika wzrokiem, to łatwiej panować nad sytuacją. Ogólnie w goglach łatwiej odnaleźć się w przestrzeni i prowadzić walkę/atakować cele naziemne.
5) Gogle czy monitor? Dla mnie nie ma powrotu do latania na monitorze, wolę "siedzieć w kabinie", nawet mimo pewnych ograniczeń niż patrzeć na płaski obraz monitora. Jak tylko sprzęt nowej generacji pozwoli na zwiększenie kilku opcji graficznych będzie bajka.