Autor Wątek: Potęga Wojska Polskiego  (Przeczytany 17026 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Potęga Wojska Polskiego
« dnia: Listopada 03, 2017, 19:56:28 »
Znalazłem ciekawy artykuł dotyczący minionych ćwiczeń Dragon 17 i uczestniczącej w ćwiczeniach rezerwy.

Służbę zasadniczą odbyłem w drugiej połowie lat 80-tych. Wtedy się śmialiśmy, że "samą musztrą i wuefem zwyciężymy z enerefem", ale jak teraz widzę, to wtedy mieliśmy wszystko dobrze zorganizowane. Wręcz pamiętam przypadek wybuczenia przez wojsko kucharzy i rzucania jedzeniem. Taki mały buncik. Skończyło się wydaniem suchego prowiantu.

Zachęcam do przeczytania:
https://www.mpolska24.pl/post/15381/dragon-17-czyli-najwieksza-kompromitacja-w-dziejach-mon-czesc-1
« Ostatnia zmiana: Listopada 03, 2017, 20:23:52 wysłana przez KosiMazaki »

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #1 dnia: Listopada 04, 2017, 12:22:56 »
Zoom bardzo Ci dziękuję za poprawę humoru, choć tak naprawdę mało zabawna sytuacja. Masz rację, niepotrzebnie zmieniłem to "P" na duże w słowie "potęga". Myślałem, że takie czasy już dawno minęły. Szkoda ludzi...
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #2 dnia: Listopada 04, 2017, 13:36:26 »
Jako były już żołnierz zawodowy, w pełni się zgadzam z tym artykułem. Aktualnie WP prosi o pomstę do nieba. O ile są jednostki naprawdę dobrze wyposażone, to są też takie, gdzie czas zatrzymał się w latach 80/90..  Wyposażenie indywidualne żołnierza. Ten termin właściwie nie istnieje w naszej Armii. Stając obok zagranicznych żołnierzy z innych państw NATO czuliśmy się jak partyzanci patrząc na chociażby Amerykanów. Często będąc na poligonie w okresie letnim nie można było się doprosić wody... bo po co komu woda? W sztabie jest przecież chłodno. Ehh, można by książkę o tym napisać, ludzie by się pośmiali.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #3 dnia: Listopada 04, 2017, 16:00:48 »
Gdyby wyposażenie było na poziomie lat 80/90-tych, to nie byłoby źle. Jak pisałem, służbę odbyłem pod koniec lat 80-tych i dostałem na wejściu wszystko. Dostałem min. dwa mundury, plecak z wyposażeniem, hełm stalowy, szelki, ale także szczoteczkę do zębów, zestaw do czyszczenia butów, zestaw do golenia, niezbędnik do jedzenia (mam do tej pory). Normalnie mogłem do jednostki przyjść goły i nic by mi nie brakowało.
Na żarcie też nie narzekałem. Bywało podobno różnie, w różnych jednostkach, ale ja miałem dobre jedzenie, a wręcz wojsko było u nas "rozpuszczone" :) pod kątem jakości jedzenia.

Ja może jestem już za stary i za wredny, ale gdyby mi się rozwaliły buty w rezerwie, to bym z namiotu nie wyszedł, albo chodził powoli boso i po godzinie meldował się na izbie chorych. Ja nie mam w tym interesu, żeby biegać po polu i jeszcze do tego dopłacać.
Nie ma kibla - nasrać na placu apelowym i poprosić o łopatę żeby wynieść we wskazane miejsce.

Chyba dawne czasy, kiedy stare wojsko uczyło się życia w jednostce poprzez przechodzenie poszczególnych, nieformalnych etapów wojskowych, od kota do rezerwy, miały swoje zalety. Uczyły przede wszystkim podchodzenia do kadry z rezerwą :) i bez strachu.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #4 dnia: Listopada 05, 2017, 14:02:49 »
Jako były już żołnierz zawodowy, w pełni się zgadzam z tym artykułem.
A ja nie do końca... co prawda już 11 lat na emeryturze, ale tak się składa, że z armią mam kontakt codzienny i bezpośredni do dzisiaj.

Owszem ogólnie rzecz biorąc armia obecnie wygląda nieciekawie, część z tego co tam napisano to przejaw "dziadostwa" - choćby sytuacja, że nie można wymienić uszkodzonego na ćwiczeniach poligonowych obuwia czy elementów umundurowania... w dawnym WP to szef kompanii musiał mieć tego "towaru" na 25% stanu osobowego i nie było od tego odstępstwa (akurat przez pewien czas byłem na takim stanowisku), po to miał m.in. ciężarówkę by zapewnić kompanii zaopatrzenie.

Ale z drugiej strony te "płacze" to też przesadzona sprawa i przejaw tego, że współczesny żołnierz jest "delikatny i wrażliwy" bo do luksusu przyzwyczajony... niestety.

- Narzekanie na to, że mało Toy-tojów? A kto kiedyś takie "czary" widział? Kompania kopała latrynę polową i starczało.

- Biedactwom za mało wody dają? A na wojnie to sklep ze sobą ciągnąc będą? Jakoś nam wystarczała dziadowska aluminiowa manierka, do której bynajmniej 1,5 litra nie wchodziło i garnek kawy zbożowej na obozowisku.

- W adidasach to łażą po zajęciach poligonowych bo im po prostu wolno, a buciki wojskowe im ciążą... no cóż myśmy mieli przydziałowe trampki w plecaku, a oni teraz mogą sobie w prywatnych bucikach łazić - nam po prostu wolno nie było.

- Jeden komplet munduru? A ile myśmy mieli? Też jeden... jak lało na poligonie przez tydzień to wszystko mokre było, w efekcie łaziło się w płaszczu od OP-1 i nikt nie płakał.

- W namiocikach nagrzewnice i marudzenie, że za mało paliwa dają... we wrześniu to kiedyś nawet podpinka do NS-a nie przysługiwała (dopiero od października), a zimą "koza" grzała - jak wojsko się nie pospało i dyżurujący dorzucił na czas.

- Koc był jeden... przytroczony do plecaka, bo żołnierz miał to co sobie na plecach przyniósł (bo kilkanaście czy czasem dwadzieścia parę kilometrów przed obozowiskiem był "wypad z samochodów" i końcówka drogi "per pedes" i ze "wszystkim co ojczyzna dała" na "garbie") - poligon i prześcieradła? Widział ktoś takie czary?

- Przynajmniej na tydzień wojsko szło "pod pałatki"... dla nieobeznanych to spało się na glebie (zawijając w koc i nawet butów z nóg nie zdejmując) spinając dwie peleryny w mały namiocik a'la wigwam i trzeba tam było zmieścić plecaki, wyposażenie i broń - pecha miała obsługa km w 3 drużynie bo musieli się tam wcisnąć z PK i trójnożną podstawą, a do tego do km-ów to się co roślejszych wybierało. Za umywalnie służyła pobliska rzeczka, a za toaletę łopatka piechoty. Żarło się konserwę siedząc na trawie, z "kałachem" na podorędziu (wszak to "wojna była"), a za napój robił zbożowa kawa. I nikt nie płakał i nie jęczał, że mu mokro i zimno... Bo to miało nam pokazać jak ciężko może być w prawdziwych działaniach, gdzie luksusów nie będzie, a "kuchnie polowe diabli wiedzą gdzie..." i że mamy być na to gotowi czyli nie jęczeć i radzić sobie tym co mamy, a niewiele mieliśmy.

Tak więc z jednej strony stan armii jest faktycznie nieciekawy i na lepiej się nie zanosi. Ale z drugiej strony sporo tego "płaczu" to objaw tego, że żołnierze stali się mało odporni na coś co kiedyś nazywano złośliwie "trudami życia wojskowego".

Dla mnie znamienne są dwie wypowiedzi powracających z tego samego poligonu (służących w tej samej jednostce) - od pewnej pani oficer (tak z 5 lat zawodowej służby) musiałem wysłuchać narzekania jak to ciężko było i jakie to były złe "warunki bytowe", a od kolegi (kiedyś razem służyliśmy i gość ma 31 lat służby), że takiego luksusu na poligonie to on jeszcze nie widział.

Te same warunki, ta sama jednostka - tylko ludzie do innych warunków służby i ćwiczeń poligonowych przywykli.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #5 dnia: Listopada 05, 2017, 14:28:06 »
@razor

Na wstępie mówię, że nie chcę się wykłócać, że "moja racja jest mojsza niż twojsza". Nie o to chodzi.

Podstawowym kiczem w mentalności WP jest właśnie takie myślenie. Myślenie z okresu komuny. Na zasadzie "bo my nie mieliśmy tego to Wy teraz też nie powinniście mieć". Czasy się zmieniają, technika zaczyna dominować każdy aspekt, nawet ogrzewanie w namiotach. Wystarczy popatrzeć na logistykę i to jak traktowani są żołnierze innych państw. W Żaganiu na Karlikach specjalnie dla wojaków z USA otworzyli kantynę. Gdy ćwiczyliśmy sami nikt na ten pomysł nie wpadł. Ba, w czasie wolnym rozwinęli sobie nawet polowe kino. U nas? Siedźcie w baraku i pilnujcie broni. Przecież nie za oglądanie filmów bierzecie pieniądze. Żeby była jasność, to jest przykład, jeden z wielu. Mi tam osobiście na kantynie i innych pierdołach nie zależało.. ale można coś zrobić dla swoich żołnierzy? Można. Tylko trzeba chcieć.
W WP za bardzo panuje "wsteczne" przekonanie, że tak było lepiej. Po co wprowadzać cokolwiek nowego, skoro w latach 80tych dawali radę to i teraz dadzą. No i tak sobie stoimy dalej w tych latach 80tych w gównie po uszy. Bez sprzętu, bez mundurów, bez kocy, bez nawet cholernej wody itp. Często śmiać mi się chcę, jak ktoś mi mówi, że "teraz to wy macie luksusy, kiedyś to wodę z kałuży piliśmy". Idąc tą mentalnością po poligonach dalej powinny jeździć T-34-85, a nieba bronić Migi-17. Przecież kiedyś były dobre, to i teraz będą.

Takie jeszcze nawiązanie do tych "Toy Toy" na poligonie. Skoro na 300 osób stoi 5 takich "luksusowych" WCtów to chyba coś jest nie tak. Mówisz o latrynie w lesie.. Czemu nie... ale dowódca by Cię zakatował, że srasz po lasach, a leśniczy walnął mandat. Takie czasy. Nie wszystkie "triki" z kiedyś działają dzisiaj.

Namioty to samo. Zajeżdżamy kiedyś na Drawsko na Konotop i okazuje się, że dla plutonu nie ma więcej namiotów. Nie ma i koniec. Mi to pasowało, bo spaliśmy jak królowie w murowanym budynku niedaleko stołówki. Bajka. Ale sam fakt niezabezpieczenia odpowiedniej ilości namiotów zmiata z ziemi. Jeżeli taki burdel jest w czasach pokoju i zwykłych ćwiczeń, to nie chcę wiedzieć jak to by wyglądało w czasie "W". Nie będzie amunicji? Bo nie i koniec?

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #6 dnia: Listopada 05, 2017, 15:37:53 »
Podstawowym kiczem w mentalności WP jest właśnie takie myślenie. Myślenie z okresu komuny. Na zasadzie "bo my nie mieliśmy tego to Wy teraz też nie powinniście mieć". Czasy się zmieniają, technika zaczyna dominować każdy aspekt, nawet ogrzewanie w namiotach. ...
Tak Colt... ta technika i logistyka jest obecnie "wypasiona" - masz rację. Problem tylko właśnie w tym, że trudne warunki bytowe w celu przygotowania do ewentualnych realnych działań (po to chyba wojsko jeszcze jest? Bo jak nie po to... to faktycznie nie ma sprawy) są bardziej potrzebne współczesnym niż nam w czasach tej "siermiężnej komuny"... Wiesz dlaczego? Bo myśmy nie byli nawykli do luksusu - bo go nie było na co dzień... poza wojskiem.

Niestety współczesnych należałoby celowo umieszczać w warunkach dużo gorszych... bo ich codzienne życie prowadzi do mniejszej odporności na trudy "wojskowego życia" w polu. Oni już "płaczą", że w namiocie za mało gniazdek mają i telefoniku nie mogą naładować, a nie daj jak jeszcze zasięgu nie ma... normalnie tragedia i rozpacz. Niech sobie ten luksus będzie w koszarach, na strzelnicach czy podczas zwykłych zajęć - ale poligon miał i ma przygotować do warunków trudnych... przynajmniej kiedyś był jeden z celów tego typu ćwiczeń. Miały przygotować do działania na wojnie, bo wtedy jeszcze wojsko do tego było przeznaczone, a nie do przekładania papierów i walki na ilość wydrukowanego "śmiecia".

To właśnie współczesnym żołnierzykom takie złe warunki bytowe są bardziej potrzebne niż nam kiedyś... jak przyjdzie co do czego to luksusu nie będzie i wtedy już będzie trochę za późno by się do tego przyuczyć i przystosować.

Jak poradzisz sobie z głodem, chłodem, deszczem, brudem, zmęczeniem, drobnymi dolegliwościami itd. - na które nic nie będziesz mógł poradzić...  powiedzieć, że "się wypisujesz" też nie będziesz mógł - jak się tego nie nauczysz zawczasu i nie przygotujesz do tego zawczasu?

A te nagrzewnice w namiotach? Fajnie... ciekawe co wygra gdy będziesz miał w realnych działaniach wybór napełnić nagrzewnicę czy nalać ten kanister do zbiornika pojazdu? Pewnie uzupełnią nagrzewnicę... we wrześniu.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #7 dnia: Listopada 05, 2017, 16:16:12 »
Często śmiać mi się chcę, jak ktoś mi mówi, że "teraz to wy macie luksusy, kiedyś to wodę z kałuży piliśmy". Idąc tą mentalnością po poligonach dalej powinny jeździć T-34-85, a nieba bronić Migi-17. Przecież kiedyś były dobre, to i teraz będą.
I tu jesteś w błędzie... ucz się korzystać z nowoczesnej techniki wojskowej, ale nie zapomnij nauczyć się działać gdy jej zabraknie.

I nie chodzi tutaj o to, że teraz jeździ się na Leopardach, a nie na T-72 (no w sumie i takie są... nieco "podrasowane" jako PT-91) czy na T-55... Tylko o trudne warunki bytowe i problemy zaopatrzebiowe, w których funkcjonować należy się nauczyć zawczasu.

Zajeżdżamy kiedyś na Drawsko na Konotop i okazuje się, że dla plutonu nie ma więcej namiotów. Nie ma i koniec. Mi to pasowało, bo spaliśmy jak królowie w murowanym budynku niedaleko stołówki.
No to super... kiedyś poszedłbyś "pod pałatki". Przy czym namiotów nie brakowało akurat, ale robiono to całkowicie celowo byś nauczył się żyć i działać gdy tego na wojnie zabranie... bo zabraknąć może, przeciwnik może okazać się "złośliwy" i Tobie część zaopatrzenia po prostu "rozwalić".

Ale sam fakt niezabezpieczenia odpowiedniej ilości namiotów zmiata z ziemi. Jeżeli taki burdel jest w czasach pokoju i zwykłych ćwiczeń, to nie chcę wiedzieć jak to by wyglądało w czasie "W".
Jeśli to "burdel" to słuszna krytyka się należy... jak ktoś nie potrafi liczyć itd. Tyle, że "w czasie W" to Tobie ten "burdel" może przeciwnik zafundować i będziesz musiał dać radę pomimo wszystko.

Nie będzie amunicji? Bo nie i koniec?
Może nie być namiotów, wody w buteleczkach i innych luksusów... bo jak zabraknie samochodów do transportu to pojedzie amunicja, a nie rzeczy bez których można się obyć... jak się potrafi i się tego nauczyło.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #8 dnia: Listopada 05, 2017, 18:13:30 »
Mi tego tłumaczyć nie musisz, na misji człowiek się przekonał, że nie zawsze logistyka jest w stanie w ogóle dotrzeć. I sobie człowiek radził. I choćby tupał i się wkurzał to nic się nie zrobi.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że "Żeby poczuć jak to jest mieć lepiej w wojsku, najpierw trzeba mieć gorzej". W sumie zgadzam się z tym.
Dzisiaj młode pokolenie, nauczone wygody i tego, że ktoś coś robi za nich mocno odbija się od ściany. Szczególnie gdy zawita w progi MONu.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #9 dnia: Listopada 05, 2017, 18:32:29 »
Czasami mam wrażenie, że moje pokolenie oraz młodsi nie cieszą się taką sprawnością fizyczną i determinacją jak pokolenie naszych dziadków i ojców. Ale to chyba jest problem większości krajów tak zwanej zachodniej cywilizacji. Jakie społeczeństwo, taka armia.


W teorii zawodowcy mają być lepsi od poborowych. W praktyce LWP miało do dyspozycji lepszy materiał ludzki... no dobra. W tych czasach to chyba brali wszystkich jak leci :D

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #10 dnia: Listopada 05, 2017, 18:43:27 »
Czasy się niestety pozmieniały i absolutne minimum powinno być zapewnione. Jeżeli coś się organizuje na taką skalę to powinno być dopięte na ostatni guzik. Wszak chodzi o sprawdzenie możliwości bojowych. Niestety kolejny raz wyszło na to, że nikt nie chce wziąć za to odpowiedzialności, bo sprzęt pewnie stał w jednostkach albo leżał w magazynach. Poza tym chodzi też o powiedziałbym zasadę - od Ciebie wymagają, że masz być, a nie potrafią zapewnić minimum socjalnego. Tu wcale nie chodzi o ToyToy, to żaden luksus, po prostu tak jest taniej. Podejrzewam, że gdyby była zwykła latryna to pewnie nikt by się słowem nie odezwał, podobnie by nikt nie narzekał jakby dostał nowe buty czy zamiast nagrzewnicy "kozę" albo jeden koc więcej (tudzież śpiwór). Morale w takiej sytuacji leży i podejrzewam, że następnym razem taki rezerwista zwyczajnie się nie stawi na wezwanie nawet pod groźbą kary i obstawiam, że nikt go za bardzo nie będzie szukał. Wojsko nie bardzo potrafi radzić sobie w obliczu klęski żywiołowej i jak obrazek pokazał nie potrafi zorganizować własnych ćwiczeń pomimo posiadania zasobów.

Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, ze kiedyś to było wojsko. Kiedyś wojsko sam się pilnowało, a nie wynajmowali inwalidów z drugą grupą do pilnowania obiektów. Buty, koc czy kibel to żaden luksus, kiedyś to jeszcze onuce i walonki były i też ludzie żyli. Mundur jak ciuch roboczy pracodawca zapewnić powinien. Wodę można uzdatnić, można wykopać studnie, dać tabletki do jej oczyszczania. Wcale nie musi być butelkowana, tylko tak jest taniej i bezpieczniej, bo chociaż żołnierz się nie posra w trakcie ćwiczeń. Poza tym kwestia nie ogarnięcia przydziałów dla żołnierzy to też niezły klimat.
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #11 dnia: Listopada 05, 2017, 19:37:05 »
Czasy się niestety pozmieniały i absolutne minimum powinno być zapewnione. [...] Poza tym chodzi też o powiedziałbym zasadę - od Ciebie wymagają, że masz być, a nie potrafią zapewnić minimum socjalnego.
Kwestia co rozumiemy jako "minimum socjalne"?

Wybacz, ale dla mnie poligon to nie tylko coś co ma zapewnić możliwość odbycia ćwiczeń na większą skalę niż strzelnica, pas taktyczny czy inne miejsce codziennego szkolenia. To miejsce, które ma nauczyć żołnierza jak działać w warunkach trudnych.

Ma być Tobie mokro i zimno... bo na wojnie też tak będzie. Masz celowo mieć mało snu i zwiększony wysiłek - bo na wojnie będziesz niewyspany i zmęczony. Nie masz mieć wypasionego żarcia i mineralnej na skinięcie ręki - bo na wojnie też mieć tego nie będziesz. I tak dalej... ma być Tobie całkowicie zamierzenie "źle", bo na wojnie też będzie Tobie źle - a pomimo tego masz zachować zdolność do sprawnego działania. To kiedyś była bardzo ważna rola poligonów... przygotować na trudy i niewygody... a pomimo tego uczyć żołnierza działać sprawnie. Tego trzeba nauczyć... samo z siebie nie przyjdzie (no może przyjdzie, ale kilku procentom ludzi).

Podejrzewam, że gdyby była zwykła latryna to pewnie nikt by się słowem nie odezwał...
Podejrzewam, że by się zapłakał i napisał do jakiegoś polityka ze skargą, że musiał za przeproszeniem na nieociosanym drągu siedzieć...

Mundur jak ciuch roboczy pracodawca zapewnić powinien.
I to jest jedno z nieszczęść współczesnej armii... obserwuje to na co dzień - żołnierze traktują służbę wojskową jak "przychodzenie do pracy". Oczywiście nie wszyscy... ale z moich obserwacji wynika, że niestety to na tym dla większości polega. Po prostu nie "czują służby"... nie czują tego po co są i do czego ma służyć armia. Jak dla mnie to smutne... bo trochę lat człowiek przesłużył i zupełnie inne miał podejście do służby wojskowej (nawet jak mu się coś nie podobało).

I oczywiście - bajzel jest spory, są problemy spowodowane "burdelem" organizacyjnym, ale jest on w dużej mierze spowodowany tym, że współcześni żołnierze nie potrafią sprawnie działać w warunkach stresu, improwizacji, problemów zaopatrzeniowych, presji czasu i sytuacji. Nikt ich tego nie uczy, nie aranżuje takich sytuacji celowo itd. - potem są efekty czyli właśnie ten bałagan i błędy przy najprostszych kwestiach organizacyjnych.

Mi tego tłumaczyć nie musisz, na misji człowiek się przekonał, że nie zawsze logistyka jest w stanie w ogóle dotrzeć. I sobie człowiek radził. I choćby tupał i się wkurzał to nic się nie zrobi.

Ktoś mi kiedyś powiedział, że "Żeby poczuć jak to jest mieć lepiej w wojsku, najpierw trzeba mieć gorzej". W sumie zgadzam się z tym.
Dzisiaj młode pokolenie, nauczone wygody i tego, że ktoś coś robi za nich mocno odbija się od ściany. Szczególnie gdy zawita w progi MONu.
A jednak się rozumiemy... obaj jak czytam zaliczyliśmy "to i owo". Ten bajzel w "firmie" też mnie oczywiście denerwuje, wkurza mnie to upolitycznienie armii, rozwalanie jej przez polityków i ustosunkowanych nieudaczników "zza biurka" - ale z drugiej strony to  całe "pieprzenie" na "nieludzkie" warunki poligonowe jest dla mnie w dużej mierze śmieszne i żałosne. Niech się cieszą, że do nich nie strzelają...

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #12 dnia: Listopada 05, 2017, 20:54:33 »
Sorki Razor ale nie kumam twojego podejścia. Top według Ciebie żołnierz na poligonie (ćwiczeniach) powinien dostać paczkę zapałek, rolkę taśmy i dobre słowo. Dalej to radź sobie sam. Toż potrzeba nam Mcgayverów. Po to są ćwiczenia żeby człowieka wyszkolić, nie dając mu nic, nic się go nie nauczy. Idąc twoim torem rozumowania to żołnierz na wojnie musi zorganizować sobie karabin, samolot, buty itd. Po to jest wojsko, że powinno mu zapewnić mu to minimum socjalne/minimalne szanse na przetrwanie - buty, mundur, żarcie, sprzęt, koc, nauczyć pewnych zachowań i to jest punkt wyjściowy tak aby podczas wojny wiedział jak ma się zachować i o co walczyć. Co z tego wyniesiesz to już twoja sprawa. Wojna to sytuacja wyjątkowa na którą żołnierz (i nie tylko) powinien być przygotowany. Zresztą sama definicja słowa "wojsko" wyjaśnia wszystko  - "zorganizowana, uzbrojona grupa ludzi, którzy są przygotowani do obrony kraju i walki na wojnie". Jak masz być zorganizowany i przygotowany skoro niczego się nie nauczyłeś. To tak jakbyś poszedł do szkoły i nie było podręczników z których mógłbyś się uczyć. Poza tym sam zauważyłeś, że jak Ty bywałeś na poligonach to mimo wszystko coś tam dostawałeś nawet pałatkę czy głupią konserwę czyli jakieś minimum miałeś. Pamiętam jak mój brat przyjeżdżał po przysiędze to miał swój plecak też z takim nazwijmy to minimum.

Są ludzie i ludziska z różnym podejściem do pracy/służby. Czy nazwiesz coś służbą czy pracą to na jedno wyjdzie. Dla mnie to rzecz umowna. Jeśli masz właściwe podejście to będziesz dobry w tym co robisz i za to otrzymasz jakieś wynagrodzenie + dodatkowe bonusy. Ty poświęcasz swój czas, wojsko daje "know how" i sprzęt i tak to się kręci. Pomysł sam w sobie jest dobry i sprawdza się na świecie. U nas poszło coś nie tak :).

Poza tym nikt nie mówił, że na poligonie ma być hotel Sheraton. Mają być trudne warunki, nie zawsze musi być wygodnie, sucho i ciepło. Jak sam napisałeś poligon ma przygotować na trudy i niewygody, a nie być obozem przetrwania. Wiesz czasy się troszkę zmieniły, ludzie się zmienili. jeszcze 30-40 lat temu nikt nie przypuszczał, że przy pomocy kompa można tak wiele zawojować - być może wygrać wojnę. Wszystko poszło do przodu to i ludzie muszą się przystosować, a nie tylko utrzymywać stan rzeczy sprzed xx lat.

Autor artykułu raczej wskazuje na ten właśnie bajzel. Opisał tylko sytuację. Pokazał, że źle się dzieje od samego dołu do samej góry. W mediach pokazuje się jak to w WP jest super, jaką to potęga nie jesteśmy, jaki to opór możemy stawiać, jak to dba się o interes WP/Żołnierza, a w rzeczywistości nie potrafimy nawet ćwiczeń zorganizować, nie wspominając o sprawach ważniejszych jak np. programy modernizacyjne :).
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #13 dnia: Listopada 05, 2017, 21:15:19 »
Wiesz czasy się troszkę zmieniły, ludzie się zmienili. jeszcze 30-40 lat temu nikt nie przypuszczał, że przy pomocy kompa można tak wiele zawojować - być może wygrać wojnę. Wszystko poszło do przodu to i ludzie muszą się przystosować, a nie tylko utrzymywać stan rzeczy sprzed xx lat.
Wiem Kosi... ostatnie 3 lata służby odbyłem w dowodzeniu i naprowadzaniu lotnictwa... i moja bronią był komputer - potężna "broń". Tylko, że wtedy jeszcze uczono jak radzić sobie gdy "wysiądą"... na skutek awarii, na skutek działania przeciwnika itd.

Mają być trudne warunki, nie zawsze musi być wygodnie, sucho i ciepło. Jak sam napisałeś poligon ma przygotować na trudy i niewygody, a nie być obozem przetrwania.
Wiesz co jest obecnie najśmieszniejsze? Ostatnio piłem z kumplem co jeszcze służy i teraz to co kiedyś było żołnierską codziennością, przerabianą na poligonach to jest właśnie "kurs przetrwania" - specjalnie organizowany i certyfikowany kwitami. Uśmialiśmy się jak fretki...

Autor artykułu raczej wskazuje na ten właśnie bajzel. Opisał tylko sytuację. Pokazał, że źle się dzieje od samego dołu do samej góry. W mediach pokazuje się jak to w WP jest super, jaką to potęga nie jesteśmy, jaki to opór możemy stawiać, jak to dba się o interes WP/Żołnierza, a w rzeczywistości nie potrafimy nawet ćwiczeń zorganizować, nie wspominając o sprawach ważniejszych jak np. programy modernizacyjne :).
Artykuł to media... a te z założenia wypiją głupoty dla kasy, bo media nie są od pokazywania rzeczywistości - tylko od zarabiania kasy na głupotach i pseudoaferach.

Bajzel? Jest oczywiście... armia nie umie już działać sprawnie i to jest tragedia współczesnego WP. W pełni się z Tobą zgodzę, bo obserwuje to jako cywil pracujący w "firmie" na co dzień. Zdziwiłbyś się o jakie rzeczy prosi się dawnych "trepów", a obecnie cywilów w armii... czasem to żenada jest.

Czy nazwiesz coś służbą czy pracą to na jedno wyjdzie
No widzisz... a dla mnie to nie było to samo i "na jedno nie wychodziło"... dobra "dinozaur" jestem i stary "tępy trep", dla którego wojsko było czymś co miało służyć do prowadzenia wojny, bynajmniej nie "na papierze".

Poza tym nikt nie mówił, że na poligonie ma być hotel Sheraton.
No właśnie niektórym tak się wydaje... ma być "catering", ciepło i wygodnie, mają być "Toy-toje", prąd i Wi-Fi. Możesz tego nie rozumieć, ale dla mnie poligon poza ćwiczeniami w odpowiedniej skali był właśnie swoistym "obozem przetrwania"... czymś co miało nauczyć mnie działania w warunkach trudnych, nawet bardzo trudnych (na dzisiejsze warunki). I nauczyło.

Odp: Potęga Wojska Polskiego
« Odpowiedź #14 dnia: Listopada 05, 2017, 21:20:17 »
Też wtrącę swoje trzy grosze, jako niegdysiejszy "szwej".

Jak już pisałem, gdyby trafiło na mnie, w tej sytuacji bym był bardziej roszczeniowy wobec kadry. Np. po takim śniadaniu od razu bym wystąpił oficjalnie o zwiększenie normy żywieniowej. Kiedyś mieliśmy do tego prawo, więc pewnie teraz też jest to możliwe.

Czego mi zabrakło w tych rezerwistach, to bezczelności, żeby walczyć o swoje i wymagać. Bo z jednej strony wymagają od wojska, żeby sobie radziło w każdej sytuacji. Jednocześnie zabraniają niszczyć las, zabraniają upolować sobie coś do żarcia, lub rozpalić ognisko.

Natomiast zbulwersował mnie brak przydziału wyposażenia dla żołnierza. Razorblade mówi, że kiedyś się tak nie pieścili, ale mieliśmy pałatki, zawsze mieliśmy bechatki, w lecie jeden koc, w zimie dwa. No i u nas mieliśmy dwa mora, z czego jedno nowe.