Problem moim zdaniem leży w systemie. Przed 1989 rokiem mogliśmy narzekać, że nie ma telewizorów w sklepach, ale (nie)stety dzięki parasolowi ZSRR wojsko miało sprzęt i na sprzęt (jeśli się mylę, to poprawcie), bo taka była doktryna komuszków i Układu Warszawskiego. Cały obóz socjalistyczny to była junta wojskowa, na którą pracował ciemny lud. Po 1989 okazało się, że wszystko inaczej kosztuje, więc wszystko trzeba było inaczej poukładać. Nikomu po 1989 nie udało się tego sensownie poskładać, więc mamy to, co mamy. Kiedyś uważałem, że w naszym położeniu posiadanie armii jest bez sensu, bo i tak nas zgniotą. Teraz uważam, że armia powinna być w pełni tylko zawodowa i mała, ale z możliwie jak najnowocześniejszym sprzętem. Plus w każdym polskim domu jeden karabin i osoba umiejąca go obsługiwać. Denerwuje mnie też pokładanie nadziei tylko w NATO i antagonizowanie się z Rosją Putina. Skoro jesteśmy w NATO to od zachodu nic na w teorii nie grozi. Tym bardziej moglibyśmy być pomostem gospodarczym z zachowaniem pewnej neutralności wobec rosyjskich zakusów. W praktyce mamy chyba jednak przechlapane.