Wracając do tematu, czy DCS czy Ił, to starty i lądowania to kwestia ćwiczeń i tyle. A my mamy to szczęście, że możemy robić to bez uszczerbku na zdrowiu. Rozbijać się do woli, aż się nie nauczymy. I warto. Mi tam łza wzruszenia zawsze spływa, jak sobie przypomnę ile się uczyłem w starym Iłku lądować Hurkiem...
PS: OffTop - powiedzenie z meserszmitem zdaje się pochodzi tylko pośrednio od niemieckich samolotów. Najpierw było o muchach (i komarach), co latają w lecie wszędzie wokół jak meserszmity, i tak zostało na dłużej, a dopiero potem było dalsze skojarzenie, że po "nawaleniu" kręcisz się losowo i chaotycznie jak mucha, czyli meserszmit.