Witam!
Jakoś tak wyszło, że ostatnio zainteresowałem się ,,nawodnym" działem modelarstwa. W sumie wiele czynników złożyło się na to, że temat traktuję coraz bardziej poważnie. Problem w tym, że nie mam w nim absolutnie żadnego doświadczenia, a same okręty wojenne mam opanowane na dużo mniejszym poziomie, niż samoloty. Nie, żeby moja wiedza i pasja leżały, ale na pewno nie jestem jednym z tych, którzy posługują się żeglarskim żargonem, prędkość podają w węzłach itd.
Temat wygospodarowania czasu to już inna kwestia, moje pytanie brzmi chyba bardziej prozaicznie; ile to wszystko kosztuje? Zdaję sobie sprawę, że podchodzenie do swych pasji od strony ,,fiskalnej" jest wobec nich okrutne, ale chyba wszyscy wiemy, jaka jest rzeczywistość. Poruszam kwestię finansów, gdyż chciałbym uniknąć powtórki z ASG - zaangażowaliśmy się w to z bratem z rok temu, a wydatni nań poczynione diametralnie przerosły moje założenia i oczekiwania. Miała być tylko replika główna i jakieś pomniejsze bzdety, a obecnie mam wrażenie, jakbym do mojego portfela (pozbawionego aktywnych źródeł dochodów) podpiął odkurzacz przemysłowy. Pomijając fakt, że repliki psują się jak Laguna B. W wypadku okrętów RC mam nadzieję, że zapłacić trzeba będzie tylko za trochę balsy, silnik, stery i elektronikę - raczej nic ponadto.
Cóż, pewnie nie przedstawiłem całego tematu w specjalnie optymistycznych kolorach, lecz mimo wszystko muszę przyznać, iż zależy mi na nim. Akwenów mam w okolicy pod dostatkiem i widok zbudowanego i kontrolowanego przeze mnie, chociażby Taiho czy Grafa Zeppelina byłby czymś niesamowitym.
Jeśli ktoś się orientuje w temacie - proszę o poradę, głównie w wymienionej kwestii wydatków.