Odłączałem i załączałem. Pamiętam sprzed lat jakieś voodoo na rejestrach, ale sprawdzałem tego joya na dwóch kompach i nie sądzę, że to problem kalibracji i rejestrów.
W każdym bądź razie otworzyłem przepustnicę. Zresztą nie pierwszy raz, już lata temu parę razy coś robiłem w niej. Jedyne co się zmieniło u mnie na minus przez lata to oczy i skleroza. Oczy, bo ledwo widzę łączenia tych cieniutkich kabelków. Okablowanie Saiteka przypomina mi tanie słuchawki. Kiedyś próbowałem naprawić takie i zdumiałem się, że w środku gumowej izolacji kabelka leci coś a la włos.

A skleroza, bo już zapomniałem jakie to tandetne i delikatne w środku...
W każdym razie przepustnica otworzona i już zdołałem uje*ać jeden kabelek do innego potencjometru i z niemałym trudem dolutować go na miejsce. Do tego uwierzcie mi - wysunięcie kawałka, do którego podczepiony jest suwak to ryzykowny krok, potem wsadzałem go 5 minut, próbując nałożyć na go na miejsce i na patyczek od suwaka. Ale konstrukcja.

Problematyczny potencjometr popsikany. Widać było, że jak przyciskałem go mocniej, to lepiej działał. Część dalsza nastąpi...