Trochę czasu upłynęło od ostatniego wpisu, warto by trochę temat zaktualizować. Wrzucę więc trochę zdjęć i napiszę co udało mi się zrobić przy KrAZie od zakupu. Fajne jest to, że można grzebać przy takim aucie cały czas, a robota i tak się nie skończy. Ja większość czasu właśnie spędziłem przy grzebaniu. Od zakupu przejechałem tylko około 240km.
Dorobiłem ucho do kłódki. To błyszcząca część z nierdzewki jest moja, ta druga to oryginalna.
Do zbiorników dorobiłem uszczelki. Zamknąłem je również na kłódki.
W prawym zbiorniku wymieniłem czujnik poziomu paliwa na nowy:
Naprawiłem pomiar temperatury silnika. Uzupełniłem żarówki do podświetlania zegarów. Tak teraz wygląda podświetlanie:
Denerwowały mnie te wszystkie otwory w desce, uzupełniłem je więc przełącznikami. Na zdjęciu po lewej jest tak jak było, po prawej tak jak jest teraz:
Z przodu KrAZa znajduje się metalowy składany stopień za pomocą którego można wdrapać się na przedni zderzak. Ten mój był zmasakrowany (zdjęcie po lewej). Po długiej walce i za pomocą młota udało mi się doprowadzić go do stanu jak na prawym zdjęciu. Idealnie nie jest, kiedyś może jeszcze nad nim popracuję.
Usunąłem zbędną farbę z tabliczek opisowych w kabinie. Po prawej efekt końcowy:

Myślałem, że KrAZy-255 nie miały kontrolki wskazującej zapalenie świateł drogowych. I tu mocno się zdziwiłem, bo okazało się, że we wskaźniku prędkości jest mały „punkcik”, który powinien zapalić się na niebiesko jak światła długie są zapalone. W gąszczu kabli wyszukałem więc odpowiedni kabelek z oprawką. Uzupełniłem żarówkę i wpiąłem go na odpowiednie miejsce we wskaźniku prędkości. Żarówka się zapalała, ale „punkcik” nie był widoczny. Rozebrałem więc wskaźnik:
Okazało się, że oryginalny filtr z wiekiem i pod wpływem temperatury z żarówki zrobił się czarny i nieprzezroczysty (lewe zdjęcie). Wymieniłem go więc na niebieską taśmę (prawe zdjęcie):
Złożyłem wskaźnik i zamontowałem w aucie. Punkcik sygnalizacyjny działa. Tak to wygląda przy zapalonych długich światłach:
Niestety oprócz tego że działa, nie ma z niego żadnego pożytku. W dzień punkcik i tak nie jest widoczny. Widać go dopiero wieczorem, ale wtedy widać też na drodze jakie światła są zapalone. Musiał to jakiś geniusz wymyślić. Niezależnie od tego mam frajdę, że działa tak jak w oryginale. A ze względów użytkowych może kiedyś dodatkowo wymienię któryś z niewykorzystanych przełączników na dodatkową kontrolkę świateł – tak, żeby nie wiercić dziur w blachach. Zobaczymy.
Już chyba wspominałem wcześniej, że próba użycia hamulców kończyła się ściąganiem auta z pasa. Nie było mowy żeby zahamować, nawet delikatnie, i jednocześnie utrzymać auto w kierunku na wprost. Trzeba było się tym pilnie zająć. Okazało się, że jeden z cylindrów hamulcowych przedniej osi działa z dużym opóźnieniem. Na hamulcach nie ma co oszczędzać, zdemontowałem więc przednie cylindry hamulcowe i zastąpiłem je parą nowych oryginałów:
Okazało się, że oryginalne przewody hamulcowe są już sparciałe – są więc duże ubytki powietrza podczas hamowania. A w KrAZie-255 powietrze jest cenne, bo brak powietrza to brak hamulców. Kiedyś sprawdziłem, że mi powietrza starcza na 6 pełnych hamowań. Sprężarka co prawda dobija ciśnienie, ale pełne nabicie zbiorników powietrza od 0 na jałowych obrotach zajmuje prawie 10 minut. Jak więc zobaczycie takiego bydlaka gdzieś na drodze, to lepiej nie wymuszajcie pierwszeństwa

. Poniżej oryginalny rosyjski przewód hamulcowy przedniego mostu:
Udało mi się zdobyć nowe oryginalne przewody wykonane zgodnie z normą GOST. Niestety okazały się krótsze od tych na moim KrAZie:
Nie było więc wyjścia. Zdemontowałem z oryginalnych przewodów sztucery i dobrałem solidne węże ciśnieniowe „made in EU”:

Na przewody zamontowałem oryginalne sztucery i tym sposobem naprawiłem węże przedniego i tylnego mostu. Został mi do naprawy jeszcze przewód środkowego mostu – tam też mam ubytki powietrza. Mam tylko taki kłopot, że jestem za gruby żeby wcisnąć się pomiędzy środkowy most i ramę. Mam pewien pomysł jak to obejść, ale to chyba nie jest najmądrzejszy z moich pomysłów więc może lepiej nie będę tego tu pisał.
Skoro już walczyłem z hamulcami, postanowiłem od razu wykonać ich regulację. Podniosłem każde z kół w górę i tak wyregulowałem luz pomiędzy bębnami i okładzinami aby hamulec każdego koła łapał w tym samym momencie. I dobrze że to zrobiłem, bo każde z kół łapało kompletnie inaczej. Przy okazji okazało się, że ktoś kto grzebał tam przede mną, wywalił blaszki zabezpieczające na rozpierakach przedniej osi. Te blaszki służą do tego, żeby śruby regulacyjnie nie zmieniły swojej pozycji samoistnie od drgań. Wykonałem więc takie blaszki samodzielnie.
Teraz hamulce działają b. dobrze. Można śmiało ich używać i auto podczas hamowania jedzie prosto. Tyle, że należy pamiętać, że śmiało to oznacza też delikatnie, bo KrAZ hamulce ma akurat bardzo dobre (o ile oczywiście ma powietrze). Muszę jeszcze powalczyć gdzie nigdzie z ucieczkami powietrza oraz wymienić wąż hamulcowy środkowego mostu - i hamulce będę miał wtedy ogarnięte.
Wybrałem się na wycieczkę żeby sprawdzić hamulce, wspomaganie i spalanie auta. Poniżej zdjęcie z pierwszego tankowania na stacji benzynowej. Brak mi jeszcze wprawy więc zająłem dwa stanowiska

.

Przy okazji zgubiłem oryginalną drewnianą „kuleczkę-obrysówkę”. Wykonałem więc plastikowy zamiennik.

Spalanie wychodzi mi 45L/100km, przy jeździe po asfalcie nie obciążonym autem.
Dobra, to chyba dopiero połowa tego co chciałem napisać, ale jest tego już sporo więc na dzisiaj wystarczy. A za kilka dni cdn...