Wygląda na to, że Rosjanie osiągnęli swój cel minimum i teraz będą chcieli go "zaklepać". Znaczy utworzyli połączenie lądowe między Krymem a Rosją (zajęcie Mariupola to tylko kwestia czasu) i teraz przerzucają swoje siły pod Kijów żeby go okrążyć.
Odpuścili zdobycie Charkowa czy innych miast na wschodzie, bo projekt utworzenia prorosyjskiego Zadniestrza jest po 2 tygodniach wojny już niemożliwy do zrealizowania. Rosjanie umiejętnie wybili prorosyjskość z głów tamtejszej ludności. Jednak na otarcie łez jeszcze solidnie przebudują m.in. Charków, niedoszłą stolicę "niepodległej" wschodniej Ukrainy. Zaś po odcięciu Kijowa będą czekać, aż pogarszająca się sytuacja humanitarna zmusi władze do ustępstw.
Pytanie czy USA zgodzą się na takie rozwiązanie czy grają jednak na upadek ekipy na Kremlu?
Jeśli plan okrążenia Kijowa nie wypali lub hekatomba ludności cywilnej nie będzie wystarczającą zachętą do zawarcia zgniłego kompromisu to zostają jeszcze dwie opcje: użycie którejś litery ze zbioru A, B, C. Oczywiście użycie lokalne, ale wystarczające żeby Zachód się przestraszył. Lub rozpoczęcie mobilizacji w Rosji i wystawienie 20 dywizji co przewidziano na wypadek stanu "W". Te 20 dywizji wystarczy do zajęcia całej Ukrainy, a jeszcze zostanie pokusa do zaparkowania tego walca np. w Polsce, bo ona ma tylko 4 dywizje.
Nie zdziwię się jeśli parę miesięcy po zawieszeniu broni sankcje będą mniej skuteczne, tak jak pół roku po wycofaniu sowieckich rakiet z Kuby Amerykanie wycofali swoje z Turcji.
Sam tego nie wymyśliłem tylko bazuję na tym co powiedział Jarosław Wolski w TVN24. Mówił też, że półtora roku temu Rosjanie zaczęli wyciągać z krzaków różne pojazdy żeby te 20 dywizji miało czym się poruszać. Czyli szykowano się solidnie do wojny w stylu sowieckim. Jednak komuś na Kremlu zamarzyła się operacja w stylu amerykańskim - szybki wjazd do stolicy kraju i przejęcie władzy. Miało być i szybko i tanio (bez mobilizacji wojska), ale coś nie pykło. Ludność tubylcza nie witała wyzwolicieli kwiatami, za to dostała sporo podarków zza wielkiej wody.
Mamy też wysyp memów z rosyjską armią w roli głównej. Tylko, że ta rosyjska armia to w sporej części poborowi, których rola sprowadza się - jak to ujął Jarosław Wolski - do bycia "wkładem mięsnym do BWP". Biorąc poprawkę na korupcję w Rosji w kamasze trafiali ci którzy nie potrafili się z tego wymigać (lub wykupić). I potem taki żołnierz z głębokiej prowincji wchodzi do windy bez zastanowienia, że jest tam kamera monitoringu i ktoś na jego widok może tę windę zatrzymać...