"Za mir biez wajny" - oni żyją w alternatywnej rzeczywistości.
Jest moim zdaniem drugie dno tak wolnej rosyjskiej ofensywy. Rozmawiałem kiedyś z majorem Armii Czerwonej, który tłumaczył mi, jak zwykli wojskowi załatwiali sprawy na wojnie z Czeczenią. Podobno obie strony w celu zminimalizowania strat, informowały się wzajemnie o miejscach ataków artyleryjskich. Raporty szły do dowództwa, które odfajkowało zadanie, a ludzie nie ginęli w takich ilościach. W tej wojnie generalicja na linii też nie jest skora do walki, przynajmniej po stronie rosyjskiej. Może coś jest na rzeczy i zwykli żołnierze sabotują zadania.