https://wiadomosci.onet.pl/swiat/pytamy-rosjan-dlaczego-popieraja-wojne-w-ukrainie/ynymyxd
Bardzo pobudzająca do refleksji lektura. Co myśleć o tych ludziach? Potępiać za to, że popierają tę wojnę i zbrodnie? Żałować ich, że wyprano im mózgi? Czy może potępiać za to, że pozwolili sobie te mózgi wyprać – wszak każdy człowiek ma swój rozum i nie musi przecież bezkrytycznie przyjmować wszystkiego, co mu wciska „telewizor”?
Tylko czy my sami potrafimy mieć swój rozum i nie przyjmować bezkrytycznie wszystkiego, co nam serwują nasze media? I wcale nie mam teraz na myśli TVP.
Spójrzmy: jeszcze niedawno o mało nie doszło u nas do rewolucji, bo benzyna była za droga. Wyobrażam sobie taki scenariusz, że za chwilę wacha będzie kosztować 20 zł, a stawka VAT będzie wynosić 40%. I to przyjmiemy ze zrozumieniem: przecież musimy się bronić przed Adolfem Putlerem, który – niczym książę Igthorn czy Gargamel – chce podbić świat. No, może nie cały, ale Polskę na pewno. Więc musimy dać rządowi 6 miliardów na Abramsy (temat amunicji do nich był chyba poruszany w innym wątku, więc nie będę tutaj go rozwijał), kolejne miliardy na już zapowiedziane nowe śmigłowce, kolejne na 3% PKB na zbrojenia – bo przecież musimy się bronić. Osobiście uważam, że po tych stratach, które już teraz poniosła armia rosyjska to przez najbliższe dziesięć lat Putin może sobie podbijać co najwyżej San Marino albo Watykan. Ale to moje prywatne zdanie, bo myślę, że przy tej narracji, którą jesteśmy bez przerwy zalewani w mediach to przeciętny Kowalski długo jeszcze będzie kupował zapasy ryżu i papieru toaletowego. I oddawał przedostatni grosz na zbrojenia.
Napisałem przedostatni, bo ostatni odda na 500+ dla 2,5 miliona naszych nowych gości. Mówiąc „uchodźca” mamy dzisiaj na myśli kogoś, kto bez swojej winy znalazł się w absolutnie skrajnej sytuacji życiowej i któremu trzeba pomóc w każdy możliwy sposób – nawet sobie samemu od ust odejmując. A ja pytam: co się takiego stało przez ostatnie sześć miesięcy? Bo jeszcze pół roku temu słowo „uchodźca” kojarzyło mi się z drucikami, wieżyczkami i wojskiem na granicy, a jeśli jakiejś kobiecie z dzieckiem udało się nawet przedostać do Polski to zamiast 500+ przyznawano jej transport z powrotem do lasu. Przypomnę, że któryś z polityków nawet wytykał naszym rządzącym brak elementarnych zdolności matematycznych wyjaśniając, że taniej niż budowa muru wyjdzie nam zakup kilkuset sztuk amunicji kalibru 7,62 mm… Spotkałem się z odpowiedzią, że takie porównania są nie na miejscu, bo „tamtych” Białorusini nazwozili autobusami. Ośmielę się stwierdzić, że Ukraińców też pośrednio „nazwozili” nam Białorusini. A jeśli nawet, to czym „tamci” są gorsi? Że są nie-europejczykami? Że są muzułmanami? Takie dzielenie na „ludzi” i „podludzi” mi się osobiście bardzo źle kojarzy, bo instalacje do „ostatecznego rozwiązywania” tego typu problemów nadal są na naszym terytorium, tyle że dziś w formie muzeów. Tak na marginesie: ci ludzie też nadal tam są i nadal nie dostają 500+…
Więc co się zmieniło? Zmienił się „Głos z Telewizora”. Pół roku temu „telewizor” mówił, że uchodźców nie chcemy – i jakoś mało kto miał problem z tym, że ci ludzie tam umierają z głodu i zimna. Dziś „telewizor” mówi, że uchodźcom trzeba pomóc – i wszyscy przygarniamy Ukraińców pod dach albo przynajmniej dokładamy na różnej maści zbiórki. Dziś „telewizor” mówi, że wojna to tragedia, bo cierpią i umierają niewinni ludzie – a parę lat temu mówił, że wojna to tragedia, bo w Syrii są niszczone zabytki. Parę dni temu „telewizor” mówił, że w wyniku dzisiejszego ostrzału Charkowa zostało ranne (dobra, może nawet zabite) jedno dziecko – a w ogóle nie wspomniał, że w tym samym dniu w Kabulu miał miejsce kolejny zamach i w szkole zginęło sześcioro dzieci, a 14 zostało rannych (według google ta informacja pojawiła się na DWÓCH polskich portalach: kresy.pl i jeszcze jakimś, który miał w nazwie coś z Azją – następnym razem zrobię screenshota). Zupełnie jak u Suworowa: „Towarzysz Bucharin wśród komsomolców. Towarzysz Bucharin wśród czerwonoarmistów. Towarzysz Bucharin przyjacielem pionierów. Towarzysz Bucharin na wielkiej budowli komunizmu - Kanale Bałtycko-Białomorskim. Za nim jacyś ludzie w szarych uniformach radośnie pomykają z taczkami. A wokoło portrety towarzysza Bucharina. Tysiące portretów. Książki towarzysza Bucharina. Kult jednostki towarzysza Bucharina. Aresztowanie obywatela Bucharina. Proces wroga ludu, zdrajcy, agenta międzynarodowego kapitalizmu i trzech obcych wywiadów, sprzedawczyka Bucharina. Egzekucja swołoczy Bucharina”. Wczoraj czarne było czarne, jutro to samo czarne będzie białe – i ludzie nawet tego nie zauważą. I nie będą chcieli widzieć – bo Prawda, którą żyją, jest dla nich wygodna, więc będą się jej kurczowo trzymać, zamknięci na wszystko co mogłoby ją podważyć. Mechanizm ten sam, co u Rosjan w artykule z Onetu. Oczywiście z i innymi skutkami – wszak my nikogo nie gwałcimy i nie mordujemy (przynajmniej na razie, bo jak czytam komentarze pod newsami o kolejnym poległym rosyjskim generale albo spalonym czołgu czy zestrzelonym samolocie to zaczynam mieć wrażenie, że lincze przebywających u nas obywateli FR to tylko kwestia czasu). I wypełniony inną treścią – wszak im się wciska głupoty, a u nas przedstawia się Prawdę.
Tylko czy ta nasza Prawda to jest aby taka naprawdę_prawdziwa_prawda?
Pod koniec drugiego tygodnia wojny napisał do mnie kolega z zapytaniem, czy znam jakieś warte śledzenia źródła/fora/cokolwiek dotyczące wojny, bo z "mainstreamowych" przekazów mu wynikało, że Ukraina ciągle miażdży Ruskich i już praktycznie wygrała, a jemu średnio to jakoś pasowało, bo przecież walki ciągle trwały, niby szturm na Kijów miał być i tak dalej. I skoro Ukraińcom idzie tak dobrze to po co ciągle posyłać im pomoc.
Pogratulowałem koledze przenikliwości godnej samego Wiktora Suworowa: wszyscy patrzą, wszyscy widzą – a tylko jeden dostrzegł.
Zostawiam opowieści o „Duchu z Kijowa” czy o obrońcach Wyspy Węży, którzy najpierw Bohatersko polegli, a potem nie dość, że równie Bohatersko zmartwychwstali, to jeszcze w niewoli się Bohatersko rozmnożyli (bo najpierw było ich podobno trzynastu, a potem zrobiło się 82). Rozumiem, że sytuacja jest dynamiczna i nie wszystko da się na bieżąco weryfikować, a newsy trzeba puszczać natychmiast. I nie ma czasu na sprawdzanie, czy zestrzelony drugiego dnia wojny Su-27 był rzeczywiście rosyjski, czy „Wasilij Bykow” aby na pewno został zatopiony albo czy 3-letnia Arina faktycznie została zgwałcona i uduszona. Ale oczekuję, że dziennikarze, którzy budują światopogląd kilkudziesięciu milionów obywateli wezmą odpowiedzialność za to co piszą i włożą w swoją pracę minimum wysiłku i rzetelności. Bo mogę się pośmiać z „wyposażonej w działa laserowe i bomby powietrzne maszyny dowódcy”, „Komandora Grupy Bitwy Doręczyciela” (commander of the Carrier Battle Group), czy sztandaru „150. karabin, Zakon Kutuzowa drugiej klasy, Dywizja Idritz”. Ale jeśli znajomi z krzykiem i bulwerą w głosie pokazują mi dowód na bestialstwo i totalne zezwierzęcenie Rosjan w postaci napisu na rakiecie: „Dla dzieci”, choć na załączonym do artykułu zdjęciu widać napis: „ZA dzieci” (bo w przepuszczonym przez translator oryginalnym tekście było: „for children”), to ja serdecznie pier…wszy dziękuję za taką ”prawdę” o tej wojnie.
PS. To, co było widać na filmach z dworca w Kramatorsku wg mnie miało tyle wspólnego z wybuchem półtonowej głowicy co budynek Pentagonu 11.09 z uderzeniem samolotu pasażerskiego…