Miałem okazję ostatnio rozmawiać o tej technice z "jeźdzcami ognistych rydwanów", podało najtrafniejsze określenie tej metody, czyli "na rympał".
Po pierwsze, S-8 lub S-5 sama w sobie nie jest amunicją precyzyjną, dlatego strzela się je w salwach od kilkunastu do kilkudziesięciu sztuk, co pozwala na pokrycie sporego obszaru, jednak im większa odległość, tym rozrzut większy i mniejsza skuteczność "skupionego ognia". Ze względu na lichą energię końcową przy strzelaniu "z podrzutu", można stosować jedynie głowice odłamkowo-burzące, gdyż przeciwpancerne nie będą skuteczne tak jak to ma miejsce przy strzelaniu "z przyłożenia".
Koszt-efekt zdecydowanie na niekorzyść strzelającego i bardziej na postrach niż na efekt.
Zastosowanie do celów wrażliwych, skupionych na dużym obszarze, a do tego nie rozśrodkowanych, może coś się trafi.
Edit.
Zapomniałem dodać, że jednak używa się w tej metodzie dosyć zaawansowany i szeroko stosowany w lotnictwie rosyjskim system GLNP.