Raczej na bank to było celowe odpalenie, a nie usterka. Szybko zareagowali, bo musieli z tego wyjść z twarzą. Nie pierwszy i ostatni raz prowokują, ale teraz posunęli się za daleko. Gdyby ten samolot spadł NATO miałoby argument do wkroczenia do walki lub też jakiekolwiek naruszenie przestrzeni NATO skończyło by się odstrzeleniem delikwenta. Jestem przekonany, że nie raz, ani dwa, nad Bałtykiem niejednego kapitana okrętu paluszek świerzbił jak Rosjanie latali... wróć gubili się nad ich głowami i prowokowali.