Nic z tego nie będzie. Dogadają się kanałami dyplomatycznymi, rodziny dostaną list od władz i co najwyżej na koszt państwa odbędzie się ceremonia. No, może jakieś świadczenie otrzymają rodziny. Trwa wojna i są ofiary. Rakiety też miewają usterki. Może któraś nie wybuchła, może ta ruska dostała za mało i jej się "poputało" w główce dolatując za daleko? Przypomnijcie sobie ile ruskich rakiet spadało na ukraińskie miasta i wbijało się w glebę bez bum. Może zwyczajny niefart, dziesięć razy wyszło, a raz nie. Z punktu widzenia Ukraińców jeśli miałbym do wyboru ryzykować incydent międzynarodowy, a ratowanie własnych ludzi w miastach i infrastrukturę, to bez wahania bym nacisnął przycisk. W tym wszystkim szkoda tych przypadkowych ofiar. Nie ma się czym podniecać i tupać nóżkami.
Ruskie bukiem trafili MH17 i nikt nikomu wojny nie wypowiedział.
Mnie bardziej zastanawia czemu profilaktycznie nie postawiliśmy tam jakiejś własnej wyrzutni - tak na wszelki wypadek.
PS Proponuję zluzować ze złośliwościami, bo będzie przerwa od forum.