Przede wszystkim chciałem się przywitac - jako, że po dość długim byciu tylko i wyłącznie czytelnikiem tego forum, w końcu nie mogę się powstrzymać aby czegoś nie napisać....
A więc: od dłuższego czasu jestem (byłem) ostro napalony na TrackIR'a. Ale ze względu na fakt, że finanse póki co nie pozwalają postanowiłęm zadowolic się wersją kamerka + cam2pan czy freelook.
Jako człek z natury sceptycznie do wsystkiego nastawiony przed kupnem kamerki, pożyczyłęm jakąś od kolegi. Kamerka no-name na usb - ale wg. cam2pan wyciągała 33 - 36 fps. Teoretycznie powinno wystarczyć. Jako, że przy dziennym oświetleniu kamera w programie cam2pan miała tendencje do gubienia punktu śledzenia (czubka nosa, czy kropy przyklejonej pospiesznei na czoło

) przystąpiłem do konstrukcji własnego wskaźiczka. Mało uśmiechała mi się wizja, odbijającej się w monitorze świecącej diody, więc ochoczo rozebrałem pilota do telewizora na części pierwsze (co spotakło się z brakiem zrozumienia mojej drugiej połowy - "no co? ja mam teraz podchodzić do telewizora jak chcę zmienić kanał? przecież ich jest 50"

). Ale czego się nie robi dla zwiększenia ogólnej radości z latania. Po poskładaniu diodki IR, przystąpiłem do ustawienia programów....
Na pierwszy ogień poszedł cam2pan ze względu na jego teoretyczną łatwość konfiguracji...
Po około 3 godzinach walki, przerywanych co 5 min (przez wyłączanie się programu) rzucanym w stronę monitora mięchem podarowałem sobie ten programik. Albo jestem laik i nie potrafiłem tego porządnei skonfigurować albo to zabawka nie dla mnie:
1. nie mogłem ustawić tak zakresu ruchów aby patrzeć po całej kabinie
2. nie dało się patrzeć w jedno miejsce z powodu rozedrgania ekranu - aż tak mi sie łeb trząsł

3. ustawienie punktu centrowania działało do czasu spojrzenia w inną stronę potem ten punkt znajdował się w innym miejscu.
Odpalam freelooka - z jakąś taką nadzieją, gdyż wyczytałem gdzieś na necie, iż mimo trudniejszy w konfiguracji działą bez zarzutu.
Po kolejnych 4 godzinach walki, poddałem się... Albo jestem już tak przyzwyczajony do grzyba na x45, albo brak mi cierpliwości - ale wg mnie to jest nie do ustawienia...
Gdy już miałem ustawiony zakres ruchów w miare łądnie, wystarczyło spojrzeć głową kilka centymetrów za daleko i już zmieniało się położenie centralne....
Pozatym te drgania głowy, które przenoszone są z niesamowita precyzją na ekran monitora, powodują szybkie zmęczenie oczu. A gdy staramy się je zminimalizować - szyja chce odpaść...
Wnioski:
Jak ktoś ma anielską cierpliwość, pewnie jest w stanie skonfigurować sobie ten patent na tyle, że nie będzie przeszkadzał... Czy jest pomocny? Wydaje mi się, że przydaje się tylko podczas długich przelotów, dyż w czasie walki zdecydowanie przeszkadza... Ale moze to kwestia przyzwyczajenia.
W każdym razie: spowolnień kompa nie zanotowałem. Po 8 godzinach testów nabawiłem się bólu szyi, karku i głowy oraz wściekłej kobiety wciąż śmigającej w stronę telewizora
