buahhahaha to sie kolega urwal jak z choinki
wybacz skad mam wiedziec gdzie byliscie!!
Np. z
http://acn.waw.pl/sturm/ ,
www.kg200.prv.pl lub
www.il2forum.prv.pl . Polecam, fajne stronki.
Zwiedzanie instalacji nieopodal Łeby ma podobną wartość poznawczą jak nauka mechaniki na Poldasie. Hel- owszem, ale tylko w przypadku pieszego łażenia po lesie między bunkrami i transzejami i poznawania nierozdeptanej jeszcze przez "stonkę" prawdziwej historii przez duże "H" (ale do tego trzeba czuć ten klimat, który nie każdemu może odpowiadać przecież). Międzyrzecz- co kto lubi, pod koniec lat `80 rzeczywiście była to atrakcja, zejść osiem pięter pod ziemię i wyjść kilka kilometrów dalej. Dziś jest to zmarnowany przez "władze" tłumaczące swoje brakoróbstwo i niekompetencję "brakiem pieniędzy" wielki śmietnik historii, zrujnowany, popisany sprajem przez kretynów dla których historia to nudne 45 minut zmarnowane w podstawówce którą z trudem skończyli. I ogólny syf dookoła. I tak jeszcze dużo mógłbym wyszczególniać, bo dużo jeżdżąc dużo zwiedziłem w życiu (nie byłem tylko w Lublinie i okolicach, tak to mam zaliczone chyba wszystko lol). Mówiąc szczerze jedyne miejsce które ostatnio zrobiło na mnie wrażenie, to muzeum koło Docenta, nieopodal Zielonej Góry. Totalne zadupie, skutecznie filtrujące "stonkę" (oraz pieniądze od zwiedzających "tatusiów z dziećmi w czasie przerwy w podróży na siusiu", co stawia to doskonałe muzeum na krawędzi bankructwa). Jest to miejsce do którego z każdego miejsca w Polsce jest tak samo daleko i nie po drodze, a ekspozycja nawet mnie przyprawiła o szybsze bicie serca (jedyny wyprodukowany egzemplarz TS-11BR, oryginalny Stug wyłowiony z ładowni zatopionego na M. Czarnym statku, "nówka nie śmigana" bo jechał dopiero na front, fantastycznie zachowany SM-1, Jak-17, i tego typu wynalazki. Bajka. Tyle że na miejscu nie ma gdzie się zatrzymać, ani nawet co zjeść, a bez samochodu nawet się tam nie można dostać. Niemniej dla zagorzałych fanów polecam jak najbardziej.
Z miejsc ogólnie dostępnych najprościej to chyba do letniskowej willi Szefa w Kętrzynie i potem do Ludwikowic, albo do Krakowa gdzie zawsze wracam jakbym był po raz pierwszy.
Jedyny problem to że nie ma tam żadnej kozy dla Meyera, ale za to jest duży pies w stróżówce, może być ?