Autor Wątek: Ki-84  (Przeczytany 14360 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Elwood

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #15 dnia: Maja 10, 2005, 15:47:04 »
Ja w kategorii "sprzęt seryjny, w jednostkach, który zdążył powalczyć" obstawiam Ki-100. To oczywiście moje osobiste zdanie. Oczywiście że Ki-84 był teoretycznie lepszy, tylko że trzeba było jeszcze trafić na "ten" egzemplarz. Ponadto był to o ile pamiętam jedyny samolot japoński (Hayate), o którym jankescy farmerzy wyrażali się z szacunkiem.

Ki-84
« Odpowiedź #16 dnia: Maja 10, 2005, 16:45:48 »
RAczej bym się z tym nie zgodził
Ki-84 z pierwszą wersja silnika 1800 konnym  Nakajima Ha-45-11 osiągał 625 km/h i wznosił się  5’54’’ na 5000 m. Ki-100 osiagal 580km/h i wznoszenie miał bardoz podobne 6'00 (wersja Ia) lub 6'40'' /5000 (wersja Ib z inną kabiną). Masa własne Ki-84 była o 200 Kg większa od Ki-100.
Trzeba wziaść także pod uwage ze Ki-84 w wersji z silnikiem 1800 konnym (oczywiscie b. zawodnym) wyprzedzał Ki-100 o rok w wejsciu do służby choć oczywiscie powstał z elementów (silnik Mitsubishi Ha-112 i płatowiec Ki-61 II) dostępnych wcześniej. Cały czas w czasie produkcji seryjnej silnik Hayate był ulepszany i coraz bardziej niezawodny, zwiększono takze moc o 200 KM.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Elwood

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #17 dnia: Maja 10, 2005, 17:19:23 »
Ja też bym się z tym nie zgodził. W warunkach w jakich znajdowała się Japonia od końca 1944 roku teoretyczne parametry Ki-84 nie miały już żadnego znaczenia, wobec miażdżącej przewagi ilościowej przeciwnika. Znaczenie miała łatwość utrzymania produkcji, dostępność części zamiennych, znajomość obsługi i przede wszystkim łatwość pilotażu, co ma kluczowe i decydujące znaczenie dla młodych, naprędce przeszkolonych nastolatków. Niesterowność na pułapie 10000m nie miała żadnego znaczenia, bo i jak się na ten pułap wdrapać, a i po co, samemu ? Biorąc pod uwagę powyższe, był to moim zdaniem samolot lepszy od jednostkowego i chimerycznego Ki-84, jakkolwiek pod nocnym klubem być może prezentował się gorzej.

Ki-84
« Odpowiedź #18 dnia: Maja 10, 2005, 17:27:20 »
A chyba ze tak do tego podchodzisz,to się oczywiscie zgadzam. Myślałem ze masz na mysi jedynie porównanie osiągów samolotu. NAwet wszedłem teraz na forum z myśla aby zedytowac tego posta i dopisać to co wyraziłeś powyżej.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Blackmessiah

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #19 dnia: Maja 10, 2005, 17:27:43 »
Ja bym jeszcze dodal do tych dwoch mysliwcow N1K1 Shiden, zwlaszcza w jego ostatniej wersji Shiden-Kai. No i moze pozne wersje Mitsubishi J2M Raiden.

Elwood

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #20 dnia: Maja 10, 2005, 20:48:05 »
Tak średnio prawdę mówiąc, Raiden sprawiał mnóstwo problemów technicznych, a i Shiden to także taki teoretyczny samolot... Tam się wiecznie coś z silnikami działo, a dziadowska metalurgia rozkładała regularnie podwozia w Shiden, tak samo jak Ki-84 zresztą.

Ki-84
« Odpowiedź #21 dnia: Maja 10, 2005, 21:29:02 »
Cytat: Elwood
(...)Shiden to także taki teoretyczny samolot... Tam się wiecznie coś z silnikami działo(...)

Nic dziwnego skoro to ten sam silnik co zastosowany w Ki-84.

Czytam taką ksiazkę H.  Sakaida "Genda Blade" o działalnosci elitarnej 343 Kokutai (jedyna jednostka bojowa wyposażona w Shideny-Kai) Niektóre egzemplarze z końca produkcji z "braku laku" zamiast płyty pancernej mającej chroić plecy pilota otrzymały grubą drewnianą deskę (sic !).
Japońscy piloci latający dotychczas  w większosci na A6M byli szczególnie zadowoleni że na Shidenie wyposażonym w 4 20mm działka mozna zestrzelić przecieika klasy Hellcat/Corsair jedną serią. Zresztą z uzbrojeniem japończycy też mileli problemy i ich 20mm działka nigdy nie były tak skuteczne jak produkty innych krajów. Shinden to chyba najbardziej przeceniany japoński samolot, wnikliwa analiza walk na podstawie dokumentów obu stron  przeprowadzona przez Sakaidę we wspomnianej ksiażce dowodzi, że 343Kokutai która skupiała kwiat najlepszych pozostałych przy życiu japońskich pilotów faktycznie zestrzeliła około 50 maszyn wroga (zgłosiła ok 170) za cenę ok 90 poległych pilotów.

Zaś co do J2M to na pewno nie był to samolot dla przeciętnego japończyka, a już zwłaszcza o wyszkoleniu typowym dla lat 1944/45. Maszyna była bardzo wymagajaca dla pilota i wymagała prowadzenie na niej całkowicie "NIE japońskiego" stylu walki. S. Sakai we wspomnieniach nazwał go "uskrzydloną ciężarówką".
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Elwood

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #22 dnia: Maja 11, 2005, 02:05:21 »
No i co kurdelebele, nikt nic nie chce napisać ponad to? Mam sie sam z Gizmem klepać po plecach? Ja wiem że on ma wiedzę, teraz Wy ruszcie dupska!

Ki-84
« Odpowiedź #23 dnia: Maja 11, 2005, 03:47:04 »
Czyli kwitując jednym zdaniem: w grze Ki-84 to UFO :D

Blackmessiah

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #24 dnia: Maja 11, 2005, 10:38:33 »
Elwood, nie mam takiej wiedzy, zeby rozpisywac sie o szczegolach konstrukcyjnych mysliwcow japonskich. Zapraszam do publikacji na mojej stronce o samolotach WWII, bo widze, ze sypiecie z Gizmem tekstami jak z rekawa. :)))

A tak w ogole uwazam, ze Japonczycy byli przez Amerykanow demonizowani. Mieli dobre konstrukcje i nowatorskie rozwiazania, ale nie szlo to w parze z jakoscia serii. Juz na wstepie okazalo sie, ze Nagumo popelnil blad zaniechania w odpuszczeniu drugiego ataku na PH (oczywiscie wiemy to z perspektywy naszej obecnej wiedzy). Tak samo jak bledem bylo zwyciestwo koncepcji ataku na USA, a nie (jak planowalo wczesniej) na roponosne tereny poludnia. Obudzili kolosa, ktory potrafil elastycznie przestawic produkcje samolotow w krotkim czasie. Japonczycy byli spieci jak guma w majtkach, poniewaz wszystko u nich musialo przejsc przez akceptacje hierarchii wladzy. I tak dalej, i tak dalej...

Ki-84
« Odpowiedź #25 dnia: Maja 11, 2005, 11:05:48 »
Cytat: Blackmessiah
Elwood, nie mam takiej wiedzy, zeby rozpisywac sie o szczegolach konstrukcyjnych mysliwcow japonskich. Zapraszam do publikacji na mojej stronce o samolotach WWII, bo widze, ze sypiecie z Gizmem tekstami jak z rekawa. :)))


Czyżbyś był czymś w rodzaju wszechwiedzącego od samolotów z tamtego okresu...jestem pod wrażeniem skromności bijącej z tego tekstu :mrgreen:

Cytat: Blackmessiah
Juz na wstepie okazalo sie, ze Nagumo popelnil blad zaniechania w odpuszczeniu drugiego ataku na PH (oczywiscie wiemy to z perspektywy naszej obecnej wiedzy).


A ja taki niedouczony  :oops: cały czas myślałem, że były dwie fale nalotu a Nagumo wstrzymał wysłanie trzeciej.

Cytat: Blackmessiah
Tak samo jak bledem bylo zwyciestwo koncepcji ataku na USA, a nie (jak planowalo wczesniej) na roponosne tereny poludnia. Obudzili kolosa, ktory potrafil elastycznie przestawic produkcje samolotow w krotkim czasie. Japonczycy byli spieci jak guma w majtkach, poniewaz wszystko u nich musialo przejsc przez akceptacje hierarchii wladzy. I tak dalej, i tak dalej...


No i oczywiście USA stały by obok i patrzyły jak Japończycy zajmują te tereny zyskując ropę, cenne surowce, święty spokój oraz motyw i środki do dalszych zbrojeń :mrgreen:

Schmeisser

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #26 dnia: Maja 11, 2005, 11:14:41 »
Jak uczy historia nawet na smieciu pokroju bf-109 pozne g /K mozna latać z sukcesami
Japończycy przejechali się nie na sprzęcie , a na systemie szkolenia moim zdaniem

Ki-84
« Odpowiedź #27 dnia: Maja 11, 2005, 12:32:21 »
Cytat: Loku
Czyli kwitując jednym zdaniem: w grze Ki-84 to UFO :D


Nie uważam zę cokolwiek mozna skwitowac jednym zdaniem LOL. Osobiscie uważam że samoloty powinne byc zrobione wg. danych udanego egzemplarza. Ewentualnie można by poeksperymentowac i zrobić aby w samolotach o których wiadomo ze nie były "dobre gatunkowo"  np. [padał szybko silnik. Bo jak zrobić Shindena-KAI, kiedy samoloty pierwszych serii były złożone dużo lepiej niż ostatniej wiec odwzorować egzemplarze wcześniejsze czy późniejsze ? A jeśli późniejsze to to który bo pewnie każdy miał inną wadę.
We'll come in low, out of the rising sun, and about a mile out, we'll put on the music...

Blackmessiah

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #28 dnia: Maja 11, 2005, 13:56:35 »
Cytat: Shoki
Czyżbyś był czymś w rodzaju wszechwiedzącego od samolotów z tamtego okresu...jestem pod wrażeniem skromności bijącej z tego tekstu


Sorry Shoki, nie zakumalem, o co ci chodzi... To jest ironia? (jesli chodzi o zaproszenie na maja strone, chcialbym, zeby tacy panowie jak Elwood i Gizmo cos napisali, a nie poczytali sobie, co ja mam do powiedzenia, bo na razie nic nie mam). Byc moze opacznie zrozumiales moje slowa (fakt, ze szybko pisalem, bo szef za plecami byl...). :)

Cytat: Shoki
A ja taki niedouczony  cały czas myślałem, że były dwie fale nalotu a Nagumo wstrzymał wysłanie trzeciej.


Nie chodzilo mi o fale ataku, ale o danie rozkazu o kontynuacje. Czyli po wykonaniu zadania (w mniemaniu Nagumo) przeprowadzenie ponownego ataku (ja nazwalem to drugim atakiem).


Cytat: Shoki
No i oczywiście USA stały by obok i patrzyły jak Japończycy zajmują te tereny zyskując ropę, cenne surowce, święty spokój oraz motyw i środki do dalszych zbrojeń


To chyba pytanie retoryczne do glownego sztabu dowodcow japonskich, planujacych sposob prowadzenia dzialan. Chyba jasne jest, ze w PH Japonczycy nie uzyskali tego, co zamierzali (czyli lotniskowcow), wiec ich zwyciestwo mozna by nazwac pyrrusowym. Zyskali tylko efekt szoku, w jaki wpadli Amerykanie, ale szybko sie z niego otrzasneli (Midway). Smiem twierdzic, ze nawet zatopienie tych kilku lotniskowcow nie spowodowaloby unikniecia koncowej kleski. Gospodarka amerykanska poradzilaby sobie i za tym. Przeciez od momentu startu ofensywy Nimitza Amerykanie praktycznie nie napotykali oporu w wojnie powietrznej.

Pozdro

raven

  • Gość
Ki-84
« Odpowiedź #29 dnia: Maja 11, 2005, 15:30:56 »
Z tego co pamiętam, jeden z wysokich dowódców japońskich powiedział przed początkiem wojny, poproszony o ocenę strategicznych możliwości zakończenia ataku na Indochiny (a o to przecież głównie chodziło), że "przez rok jest w stanie walczyć i wygrywać, po tym czasie nie gwarantuje pomyślnego dla cesarstwa rozwiązania konfliktu". Więc nie mówcie mi, że japończycy to samobójcy strategiczni i rozpoczynając wojnę liczyli się z klęską w wielkim stylu.

Jak zwykle na wojnie wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż na kolorowych mapach sztabowych.