Autor Wątek: Powrócmy jak za dawnych lat  (Przeczytany 3269 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Schmeisser

  • Gość
Powrócmy jak za dawnych lat
« dnia: Marca 13, 2005, 13:07:35 »
mała beta artykułu dla red.Grubasa :)

Gdy po czterech miesiącach urlopu zdrowotnego od PF , chęć pogrania nie pojawiła się , mężnie zaakceptowałem brutalną prawdę, która jest taka że rozdział pt. il-2 Sturmovik i pochodne mam juz za sobą, Wstęp i rozwinięcie było genialne, ale środek i pointa tragiczne.

Kupiłem uberkartę grafiki, zainstalowałem locka i nieśmiało zacząłem zwiedzać jakieś encyklopedie, jakieś edytory misji, opcje, treningi....

W końcu pokonałem strach i niechęć, wsiadając w Miga-29.
Wszystko dziwne... mrowie lampek, wskaźników , z których 2/3 nie wiem nawet co pokazuje, tajemnicze znaczki na HUDZie.
Dobra, gramy dalej, otwieram sobie owiewkę, posiłkując się kartką z keyboard reference, odpalam silniki. Nie gwiżdżą jak stare jumo004, raczej jadowicie syczą. Dodaje ciągu, i kołuje w stronę pasa. Zatrzymuje się u progu, zamykam owiewkę, i daje pełne klapy, dziwiąc się niepomiernie nad przebiegłością konstrukcji skrzydła Miga.
Szybki ruch przepustnicy, ryk dopalacza, i z miejsca 120 km/h , dwie sekundy później jestem w powietrzu, nie wiem ile wytrzyma podwozie , więc szybko je chowam, podnoszę klapy, i wznoszę się pod kątem 70 stopni , cały czas przyspieszając... Robi wrażenie, nie powiem.
Po ... minucie , może półtorej , jestem na 10 km, cały czas na dopalaniu, chwilowo mnie to nie martwi bo i tak nie wiem jak wygląda i ewentualnie gdzie szukać wskaźnika paliwa
Wyłączam dopalanie, i zrzucam obroty, stawiając Miga na mordę.  Dwa momenty i jestem z powrotem nad ziemią. Kręcę sobie beczki, spirale, pętle. Samolot lata jak po szynach , żadnego 'wygaszania' manewru , żadnego dokładania 'od siebie' kilku stopni , robi dokładnie to co chce zrobić pilot. I tego w zasadzie bym się spodziewał po nowoczesnej maszynie.
No to test ostateczny, silniki zero , lewa noga do deski, drążek do siebie...i czekamy :P
Ignoruje delikatną sugestię Nataszy dotyczącą eksploatacyjnego zakresu kąta natarcia, jak również prędkości minimalnej, Mig leci na skrzydło, dziób opuszcza na 45 stopni pod horyzont i ...tak zostaje.
Wszystko już wiem , to praktyczna prezentacja sloganu Ubi głoszącego 'flying is easy'. Szkoda. Nowoczesna awionika czyni cuda , to prawda ale nawet ona nic nie poradzi gdy grawitacja upomni się o swoje prawa względem dwudziestu ton bardzo kosztownych rzeczy.
Kieruje się na południowy zachód od Sewastopola, nad 'Polami śmierci' tak dobrze znanymi każdemu kto w swoim czasie regularnie pogrywał w sturmovikowe dogi na polskich serwerach. Lecę wąwozem z prędkością naddźwiękową , olaboga naprawdę czuć różnice prędkości, kręcę półbeczki, pomagam sobie orczykiem, byle tylko nadążyć za rzeźbą terenu , w pewnym momencie nad głową przelatuje mi 'Ikarus' :D , a Natasza dostała typowego ataku kobiecej histerii, nie dość ze sieje defetyzm to jeszcze się powtarza.
Dopalanie i przechodzę do pionu, odkrywam funkcję naturalnych ruchów głową - pomysł tak prosty że aż genialny - jakiekolwiek przechylenie powoduje proporcjonalny ruch głową do wnętrza zataczanego łuku. Nie wyłączam już tej opcji.
Kieruje się w stronę lotniska. Lece 'na pamięć' jako że nie potrafię korzystać z systemów nawigacyjnych. Z daleka poznaje charakterystyczne pasmo górskie z lotniskiem nad zatoką, krzyżuje stery, a.... samolot jakoś nie bardzo chce zwalniać, przypominam sobie co usłyszałem na temat kanałów sterowania i przełączaniu steru kierunku na krótkie ramie przy większych prędkościach, więc zadzieram nos, drążek od siebie i beczka w kierunku przeciwnym do nogi. Stary Fw-190 powinien zahamować po takim zestawie do zera w trzy sekundy :) Ale to nie jest FW-190 , jakkolwiek również bardzo wrednie wygląda. Ster kierunku od razu zyskuje na skuteczności, chwile potem odkrywam hamulec aerodynamiczny.
Drugi zakręt na podejściu od 180 , klapy do ziemi, podwozie na wierzch, samolot ma tendencję do zadzierania nosa, koryguje trymerem , turbiny ledwo co gwiżdżą.
Jaka może być prędkość lądowania takiego MiGa - to pytanie z gatunku egzystencjalnych problemów, w tym konkretnym momencie.
Klapy won, koła w góre, 'forsaż' ,reset trymera i wchodzę na krąg, Natasza informuje że astałos tysjat piatset kilagramow. To dużo czy mało ? Foką bym do na takiej ilości z Abelville do New Yorku doleciał , ale jak już nadmieniłem to nie jest foka. Znowu podchodzę do pasa, tylko teraz koniecznie chce żeby wyglądało to na, cytuje 'kontrolowaną katastrofę' jako że prędkość podejścia w Migu jest wyższa od ewolucyjnej ....co ja gadam , co ja gadam :D
Na oko oceniam prędkość opadania jako akceptowalną dla 109, znakiem tego każdy inny samolot też to wytrzyma. Chcę wylądować tak jak się to powinno robić, prędkość opada , a ja ściągam drążek, tyle że strasznie chybotliwie mi to idzie, koniec końców wale serię kangurów a w bonusie dokładam zjazd z pasa. Ale co tam , wylądowałem. Pozwalam sobie otworzyć owiewkę i krzyknąć 'Gerhar...!' ...oups ale to już nie ta bajka. :)
 


Pominę dyskretnym milczeniem kwestie fps, wydajności i generalnie ustawień, bo jak to się przedstawia to wszyscy doskonale wiedzą, a zatrzymam sie może momencik nad konstrukcją samego interfacu użytkownika.
Jak słyszałem, Lock odziedziczył układ po Flankerze, i jest to jawne pogwałcenie starej jak świat zasady ewolucyjnego faworyzowania rozwiązań najskuteczniejszych. Mówiąc wprost ,dla człowieka wychowanego na Sturmoviku sposób kontroli programu znajduje się pomiędzy 'nieakceptowalny' ,a 'absurdalnie uciążliwy', i jak mniemam to jest głównym powodem, poza wspomnianymi na początku kwestiami wydajności, dla którego tak niewielu ludzi zdecydowało się lepiej poznać Krym sześćdziesiąt lat później.
I nie ukrywajmy, gra jest sakramencko trudna dla kogoś kto swoją znajomość technik radarowych zamyka późnym modelem 'Neptuna', gdyż w gruncie rzeczy lock nie jest symulatorem lotu, a raczej symulatorem współczesnego pola walki radioelektronicznej,  analogicznie jak FB/PF nie jest symulatorem lotu tylko 'realizmu historycznego'
Fakt iż gra jest trudna, a sama walka , na tyle na ile się zdążyłem zorientować sprowadza się do tego kto pierwszy popełni błąd, sekundę później dezaktywuje stacje radarową, albo poleci na dopalaniu o 30 sekund za długo , pozwala mieć nadzieję iż nie stanie się ona tym czym stał się Sturmovik w trzeciej odsłonie ,czyli PF - środowiskiem dzieci, nie mających pojęcia o co tak naprawdę chodzi, i najczęściej nie chcących mieć go, środowiskiem pełnym pazerności, chamstwa, doprawionym wszechogarniającym wulgarnym zidioceniem.

Amen

raven

  • Gość
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #1 dnia: Marca 13, 2005, 14:39:27 »
Wiedziałem ścierwo, że zatęsknisz do obłoczków nad Rosją. Dobrze, że wracasz.

S!

Offline KosiMazaki

  • Administrator
  • *****
    • http://www.kg200.il2forum.pl
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #2 dnia: Marca 13, 2005, 17:03:46 »
LOL stworzylem potwora!!!! i on zyje ma gwarancje poxipolu (tm) :lol:  :lol:  :lol:

Kiedys Scierwus wciagnal mnie w IL2, teraz ja go zarazilem LO i dobrze bo sam to przejalem od Qrdla :P

No i spokojnie, pamietaj o oddychaniu :) Milej zabawy i wpadnij kiedys jak latamy, bedzie fajnie :twisted:  :twisted:  :twisted: Zreszta wpadajcie Wszyscy bedzie jeszcze weselej! :twisted:  :twisted:  :twisted: A ze swojej strony jeszcze dodam ze ostatnio latajac LO podpalam sie jak dawno dawno temu latajac IL2 tylko szkoda ze to nie Foczka :( No ale nie mozna miec wszystkiego, grut ze jest "krzyzyki" gepruft! hehehehehehe :lol:  :lol:  :lol:
I/KG200_Doktor  1972-†2006

"Herr Rittmeister wylądował, klasnął w dłonie mówiąc: Donnerwetter! Osiemdziesiąt jest godną szacunku liczbą"

Offline Kusch

  • Global Moderator
  • *****
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #3 dnia: Marca 13, 2005, 18:12:13 »
lol a to juz tak na stałe :D  to proponuję przyznać komisyjnie Szmajsowi model miga bez działka lol :D

Ale fajnie :D
"Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie"

http://img90.imageshack.us/img90/9643/klmd5.jpg

Schmeisser

  • Gość
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #4 dnia: Marca 13, 2005, 20:08:00 »
:D to prawda, czasem jakieś Duchy Wojowników z przeszłości mnie nawiedzają , słysze Głosy :D i wtedy mam przemożną chęc załatwienia tego w bardziej 'ludzki' sposób :P polegający na ostrzelaniu za pomocą działka 30mm z dystansu 50 m
Na HL często stoi serwer farmerów pt 663rd Ace cośtam - to chyba odpowiednik starwarsa Lockowego , czyli 6  farmerów w F-15 nie potrafiących nawet ustawić stacji w trybie flood, z wielkim mniemaniem o sobie i amerykanskich samolotach,  ale ja jestem cierpliwy :D jak mnie spuszczą ze 6 razy to im sie rakiety kończą , a wtedy ... zjawiam się ja , wredna suka i działko 30 mm.
A tak na marginesie , to znalazłem sobie obiekt pogardy godny Sturmovikowego LaParchera - to oczywiście F-15 ze stacją radarową któa automatycznie awansuje w moich oczach każdego f15 ridera do miana  leszcza a sam samolot.... wybaczcie , to mi się jakoś od razu skojarzyło , do miana pizdolotu :D

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #5 dnia: Marca 13, 2005, 20:17:30 »
jeden na jeden, ty, ja i działka

you're going down boy ;)

Schmeisser

  • Gość
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #6 dnia: Marca 13, 2005, 20:18:36 »
za miesiać :D albo dwa

qrdl

  • Gość
Powrócmy jak za dawnych lat
« Odpowiedź #7 dnia: Marca 14, 2005, 03:06:50 »
Cytat: Głos z sali 2
No to test ostateczny, silniki zero , lewa noga do deski, drążek do siebie...i czekamy  
Ignoruje delikatną sugestię Nataszy dotyczącą eksploatacyjnego zakresu kąta natarcia, jak również prędkości minimalnej, Mig leci na skrzydło, dziób opuszcza na 45 stopni pod horyzont i ...tak zostaje.

O to chodzi? http://republika.pl/kynosarges/LO/korek.trk
Przepustnica 0, drąg na siebie, skręt wajchy w lewo (nie mam pedłów, więc kierunek mam "skrętny", ale chyba o to chodzi (?)). Bez wysiłku mig29 wpada w korek - w miarę płaski, nawet się nie trzeba wysilać. Trzeba po prostu poczekać kilka sek., ale prawdą jest, że we Flankerze łatwiej było zrobić korek szczególnie podczas dfu.
Z takiego korka trzeba wychodzić ok 2k metrów (zawsze się da, we flankerze różnie bywa :-), o ile damy mu się rozbujać.

pozdrawiam,
qrdl